W minionym weekendzie nad Skandynawią wskaźniki radioaktywności podskoczyły znacząco w górę. Wykryto ślady izotopu cezu-134, cezu-137 oraz rutenu-103. Europejskie instytuty podejrzewały wcześniej, że doszło do wycieku paliwa jądrowego dla z jednej z rosyjskich elektrowni.
W piątek Organizacja Traktatu o Całkowitym Zakazie Prób Jądrowych potwierdziła odczyty skandynawskich wskaźników o podwyższonym zagrożeniu radioaktywności. Sekretarz wykonawczy Lassina Zerbo zamieścił w mediach społecznościowych mapkę informacyjną o skażeniu nad Skandynawią oraz krajami bałtyckimi.
Zobacz także: Rosja: Putin dożywotnim prezydentem?
Natomiast holenderski Instytut Zdrowia i Środowiska Naturalnego informował, że źródłem podwyższonego promieniowania był wyciek w jednej z rosyjskich elektrowni atomowych. Modele matematyczne wskazywały na północ Rosji.
Rosyjski instytut zaprzecza doniesieniom
Rosenergoatom wydało oświadczenie, które zaprzeczyło ostatnim doniesieniom europejskich agencji atomowych – “Nie doszło do żadnego wycieku, a obie siłownie pracują w normalnym trybie. Do Rosenergoatomu nie dotarły żadne skargi czy zażalenia dotyczące funkcjonowania urządzeń w obu elektrowniach” – napisano.
Informacja o przedostaniu się izotopów cezu-134, cezu-137 i rutenu-103 do atmosfery wywołała zaniepokojenie w krajach bałtyckich. Obecność śladowych ilości promieniotwórczych izotopów cezu, kobaltu i rutenu nad Estonią została potwierdzona w piątek przez departament bezpieczeństwa jądrowego w ministerstwie zdrowia publicznego tego kraju.
onet