Wrocławscy narodowcy przeciwko tablicy upamiętniającej hitlerowskiego kolaboranta, abpa Andreja Szeptyckiego. “Nie rozumiem tego zapału wrocławian do samoponiżania się. Chyba nie załapali, że nawet salonowa moda na tego typu praktyki już mija” – komentuje prof. Zięba.
Narodowcy spotkali się na Placu Uniwersyteckim we Wrocławiu, pod gmachem głównym Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie odbyła się kolejna już pikieta przeciw tablicy upamiętniającej greckokatolickiego metropolitę lwowskiego, abpa Andreja Szeptyckiego, hitlerowskiego kolaboranta.
Organizatorami pikiety byli: Akademia Patriotów, Narodowe Forum Kresowe, Młodzież Wszechpolska, Obóz Narodowo-Radykalny i Ruch Narodowy.
Czytaj także: Marsz w Hajnówce legalny! Sąd uchylił zakaz
To co się dzieje dziś, zwłaszcza we Wrocławiu, to – jak się wydaje – nie oddolna lokalna inicjatywa, ale międzynarodowa hucpa polityczna, przekraczająca granice przyzwoitości. Towarzyszą jej emblematy obcego państwa i władz miejskich z terytorium tego państwa – komentuje dla portalu Kresy.pl prof. Zięba.
Dlatego uważam, że instytucje polskie, które pozwalają takim władzom i takiemu państwu zawieszać jakiekolwiek gloryfikacje ukraińskie na ścianach swych budynków, dokonują czegoś na kształt samo-zborsuczenia. I tak będzie dotąd, dokąd Ukraina nie wyprze się Bandery i nie potępi jego zbrodniczego, rasistowskiego nauczania. Dlatego mój komentarz do wrocławskiej tablicy da się ująć jednym słowem: wstyd – podkreśla profesor.
Andrzej Szeptycki to zwierzchnik Kościoła Greckokatolickiego w latach 1900-1944, a zarazem hitlerowski kolaborant i autor wiernopoddańczego listu do Stalina.