Zobacz także: Mamy pierwszy medal na World Games 2022. Zuzanna Kula wicemistrzynią w trójboju siłowym
Zmazać plamę po Iranie
Po niespodziewanej porażce przeciwko reprezentacji Iranu, polskich siatkarzy czekało spotkanie przeciwko drużynie chińskiej. Reprezentacji, której teoretycznie nie można było się obawiać, jednak w praktycznym tego słowa znaczeniu trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że siatkarze z kraju Konfucjusza potrafili już wygrać z reprezentacją Brazylii, co uznano powszechnie niemal za sensację.
Polacy w ogóle tego faktu nie chcieli pamiętać uznając, że przecież to oni piszą swą piękną historię w Lidze Narodów, a ich przygoda z tymi rozgrywkami może potrwać do samego końca w Bolonii.
Polscy siatkarze. Drużyna, która na pierwszego seta z Chińczykami wyszła dziwnie spięta, popełniając wiele błędów, zarówno w zagrywce, jak i w ataku. Niespodziewanie słabo na początku spotkania grał niedawny zdobywca Ligi Mistrzów z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, Kamil Semeniuk, co rusz nadziewając się na blok chińskich środkowych, a jego ataki były albo bronione przez libero z państwa pierwszych wynalazców druku, albo lądowały poza boiskiem.
Po przerwie, o którą poprosił serbski szkoleniowiec reprezentacji Polski Nikola Grbić (9:13), do walki reprezentantów naszego kraju poderwał Tomasz Fornal.
Przyjmujący drużyny Jastrzębskiego Węgla dobrze czuł się na zagrywce, a jego serwisy były odrzucającymi przeciwnika od siatki. Ostatecznie po morderczej końcówce, Polacy wygrali pierwszą partię 26:24 i objęli prowadzenie w meczu 1:0.
Drugi set jak kaszka z mleczkiem
Kolejna odsłona polsko-chińskiej potyczki przebiegała już pod znakiem dominacji Mistrzów Świata, którzy odrzucali rywali kąśliwą zagrywką, a skuteczna gra w elemencie blok-obrona, pozwalała na swobodne organizowanie kontrataków, przynoszących w drugiej fazie seta siedmiopunktową przewagę 17:10. Ostatecznie byliśmy świadkami lekkiego przestoju Biało-Czerwonych, ale gdy w pole zagrywki wszedł Tomasz Fornal, zawodnicy prowadzeni przez trenera Grbicia odzyskali rytm gry z początkowej i środkowej części drugiego seta, wygrywając go 25:21 i prowadząc w całym meczu 2:0.
Postawić kropkę nad “i”
Trzecia partia to już absolutnie gra tylko jednej drużyny, reprezentacji Polski. Chińczycy kompletnie nie znajdowali sposobu na do bólu skutecznych środkowych, różnorodność gry prowadzoną przez Jana Firleja oraz blok, który w przeciągu całego spotkania stał się elementem sztandarowym biało-czerwonych.
Ostatecznie polscy chłopcy wygrali 25:17 i cały mecz 3:0.
Po zwycięstwie Francuzów, w rozgrywanym wczesnym rankiem polskiego czasu meczu przeciwko reprezentacji Brazylii 3:0, Polacy zajmują drugą pozycję w tabeli VNL, ale najważniejsze jest, że obok Francji, Włoch, Japonii, USA i Brazylii, mają zapewniony start w turnieju finałowym w Bolonii.
Polska-Chiny 3:0 (26:24, 25:21, 25:17)
Chcesz być na bieżąco? Czytaj medianarodowe.com