Zobacz także: Mosbacher przeprasza Polskę. “To było efektem rosyjskiej dezinformacji”
Rosyjsko-chińska walka o zmianę geografii politycznej
Głównym celem Rosji jest odwrócenie zmian geopolitycznych, które miały miejsce na przełomie lat 80/90. Cele te ujawnione zostały już w monachijskim przemówieniu Putina w lutym 2008 roku. Strategii Putina sprzyja ewolucja systemu międzynarodowego. Proces wyłaniania się mocarstwa chińskiego dokonuje bowiem rewolucji geopolitycznej. W przeszłość odchodzi system postzimnowojenny oparty na amerykańskiej hegemonii i tworzy się nowy system z dominacja rywalizacji amerykańsko-chińskiej. Nie jest to system podobny do okresu zimnej wojny, bo oprócz dwu zasadniczych rywali geopolitycznych mamy do czynienia z geografią wielu geopolitycznych podmiotów o mniejszym, ale istotnym znaczeniu.
Szczególna role, choć drugorzędną odgrywa Rosja. Państwo, to podobnie jak Chiny jest mocarstwem rewizjonistycznym dążącym do zmiany systemu międzynarodowego. W przeciwieństwie do Chin, które dążą do światowej hegemonii, Rosja dąży do pluralizacji systemu międzynarodowego i oparcie go o koncert kilku mocarstw. Dla Chin pluralizacja systemu międzynarodowego jest bowiem jedynie etapem w budowaniu własnej pozycji. Niemniej istnieje rosyjsko-chińska wspólnota celów w postaci osłabienia pozycji USA. Narastanie konfrontacji amerykańsko-chińskiej, wyznaczającej charakter polityki pierwszej połowy XXI wieku stwarza dla polityki rosyjskiej korzystną koniunkturę. Rosja mogłaby być czynnikiem rozstrzygającym o układzie sił w tej konfrontacji. Ta rywalizacja stwarza koniunkturę dla rosyjskich planów imperialnych. Putin dobrze odczytał dynamikę zmian i postawił na odbudowę sił zbrojnych, słusznie uważając, że w sytuacji narastającego konfliktu, potencjał militarny będzie ostatecznym czynnikiem decydującym o wyniku chińsko-amerykańskiej konfrontacji. Głównym celem polityki rewizjonistycznej Rosji było więc odbudowanie jej pozycji na obszarze postsowieckim a w następnym etapie zdominowanie rozbrojonej Europy, a w każdym razie Europy Środkowo-Wschodniej. Dlatego inwestował środki ze sprzedaży węglowodorów przede wszystkim w budowę nowoczesnej armii. Jednocześnie prowadził politykę, która miała na celu zdominowanie obszaru postsowieckiego. Wojna w Gruzji, a następnie zajęcie Krymu i wschodniej Ukrainy w 2014 była nie tylko realizacją tej koncepcji, ale także badaniem odporności Zachodu na jego imperialną politykę. Putin nie mając zdolności czekania, uderzył na Ukrainę, powodując utrwalenie się proeuropejskiej orientacji tego kraju.
Wojna na Ukrainie – zasadniczym starciem o przyszłość systemu międzynarodowego
Test ten wypadł dla Zachodu negatywnie. Pogarda Putina dla rozbrajającego się Zachodu spowodowała, że postanowił przyspieszyć działania mające na celu odbudowę pozycji geopolitycznej Rosji. Putin chciał w ten sposób wzmocnić także swoją pozycję wobec Chin, w stosunku do których stawał się coraz bardziej junior-partnerem. Putinowi, w przeciwieństwie do Chin brakowało bowiem umiejętności czekania na rozwój korzystnej sytuacji geopolitycznej i dążąc do przyspieszenia rewizji systemu międzynarodowego nadmiernie uzależniał się od Pekinu, jednocześnie dążąc do osiągnięcia celów geostrategicznych, nie czekając na proces wycofywania się Stanów Zjednoczonych z Europy. Jego cele geopolityczne przedstawione w grudniu wynikały z przekonania o rozkładzie rozbrojonego Zachodu i z przekonania o własnych możliwościach militarnych, wystarczających do samodzielnego podyktowania warunków geostrategicznych w Europie. I tym razem, podobnie jak w 2014, gdy dokonał inwazji na Ukrainę, Putin nie potrafił czekać i postanowił samodzielnie uderzyć na Ukrainę. W ten sposób wystąpił przeciwko trendowi w amerykańskiej polityce przesuwania swego zainteresowania w rejon Zachodniego Pacyfiku i Wschodniej Azji.
Dla USA stało się jasne, że zanim dojdzie do konfrontacji z Chinami, muszą się rozprawić z Rosją. A także agresja na Ukrainę dopomogła Washingtonowi przywrócić proamerykańska orientację Zachodniej Europy. W tym sensie sam atak na Ukrainę stał się porażką geostrategiczną. Nie znaczy, że stał się klęską. Klęską może się stać, jeżeli Rosja poniesie porażkę na Ukrainie. Dziś bowiem wojna na Ukrainie jest zasadniczym starciem o przyszłość systemu międzynarodowego. Jeżeli Rosja zajmie Ukrainę, to po kilku latach, na tyle się wzmocni, że Zachodowi będzie trudniej ją powstrzymać. Natomiast porażka będzie oznaczała degradację pozycji Rosji. Dlatego dziś tak ważne jest powstrzymanie Rosji na Ukrainie. Ten konflikt ujawnił słabość armii rosyjskiej, która jednak za kilka lat może zostać przezwyciężona. Dlatego już dziś trzeba doprowadzić do klęski Rosji. Zasadniczą sprawą jest pomoc militarna. Postulat zamkniętego nieba nad Ukrainą bardzo wzmocniłby opór ukraiński. Także dostarczenie samolotów ułatwiłoby Ukraińcom walkę z Rosjanami.. Nic dziwnego, że Rosja straszy konfliktem nuklearnym w sytuacji intensyfikacji pomocy dla Ukrainy i grozi III wojną światową. Bez zwiększonej pomocy, opór ukraiński, choć waleczny, jest tylko kwestią czasu jak zostanie przezwyciężony. Bo przewaga materiałowa rosyjska jest miażdżąca. Natomiast obecna jakość armii rosyjskiej wyklucza możliwość zaatakowania przez Rosję jakiegokolwiek kraju NATO. Po prostu, obecnie Rosja, która nie może sobie poradzić z armią ukraińską nie byłaby w stanie prowadzić alternatywnej żadnej regularnej wojny. Natomiast kwesta zagrożenia nuklearnego ma charakter wyłącznie propagandowo-psychologiczny. Rozpętanie takiej wojny zagrażałoby unicestwieniem Rosji.
Jesteśmy w szczególnym momencie, w którym można unicestwić ekspansjonistyczne plany rosyjskie na bardzo długi okres. Wymaga to odwagi i wymaga jednoznacznego wsparcia Ukrainy. Obawy o wchodzenie do wojny prowadzą tylko do zezwolenia Rosji rozprawienia się z Ukrainą teraz i prowadzą do zagrożenia naszego bezpieczeństwa w przyszłości. Rosja nie jest w stanie prowadzić obecnie alternatywnej wojny, a obronienie się Ukrainy zdegraduje pozycję Rosji na wiele lat. Dlatego należy wykorzystać ten moment i zadać zasadniczy cios rosyjskiej potędze militarnej. Szansa Ukrainy w tej wojnie jest bowiem naszą szansą na pokój. Każdy strącony rosyjski samolot, każdy rozbity czołg, każdy zlikwidowany rosyjski oddział, nie zagrozi w przyszłości naszej niepodległości.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com