Sebastian Kościelnik, który w lutym 2017 r. prowadząc swoje seicento, zderzył się z samochodem wiozącym ówczesną premier Beatę Szydło, wstąpił w szeregi Platformy Obywatelskiej. Wydając w 2020 r. nieprawomocny wyrok sąd pierwszej instancji ustalił, że zarówno Kościelnik jak i kierowca BOR naruszyli zasady ruchu drogowego.
- Sympatyzujące z opozycją media w związku z wypadkiem Kościelnika od pięciu lat oskarżają władze o „niesolidność, matactwa, ochronę »swoich«”.
- Kolizja od początku została uznana za sprawę polityczną.
- Zobacz także: Niedzielski zapowiada rewolucje. Koniec straszenia statystykami covidowymi
Sebastian Kościelnik członkiem PO
Do wypadku, w wyniku premier Beata Szydło i dwóch funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu odnieśli lekkie obrażenia, doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Składająca się z trzech samochodów kolumna BOR wymijała samochód Kościelnika, który zatrzymał się, by skręcić w lewo.
Kościelnik przepuścił tylko pierwszy pojazd, po czym rozpoczął manewr skrętu doprowadzając do zderzenia z autem wiozącym szefową rządu, które w wyniku tego zderzenia zmieniło tor jazdy u uderzyło w drzewo.
„Wyborcza” ujawniła to, co już było wiadomo
Pod koniec 2021 r., w trakcie trwającego w II instancji procesu, „Gazeta Wyborcza” opublikowała wywiad z oficerem BOR, który brał udział w wypadku. Twierdził on, że pod naciskiem złożył w tej sprawie fałszywe zeznania.
– Są ludzie, którzy chcą, by prawda nie przedostała się do opinii publicznej
– twierdził.
Fałszem zawartym w zeznaniu miało być twierdzenie, że pojazdy rządowe miały włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. Oficer oświadczył w wywiadzie, że syreny były wyłączone. Ale to samo ustalił już półtora roku wcześniej sąd pierwszej instancji.
Według uzasadnienia wyroku, od którego Kościelnik się odwołał, kolumna rządowa poruszała się z włączonymi jedynie sygnałami świetlnymi. To samo mówił w „Gazecie Wyborczej” oficer. To oznacza, że nawet jeśli rzeczywiście skłamał w śledztwie, nie miało to wpływu na orzeczenie. Sąd uznał, że obaj kierowcy naruszyli zasady ruchu drogowego w przypadku obu odstąpił od wymierzenia kary.
Kościelnik odwołał się od wyroku, ponieważ według niego całą winę ponosi kierowca ówczesnego Biura Ochrony Rządu.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
TVP Info