- Profil Konfederacji został usunięty z Facebooka za rzekome “złamanie regulaminu dot. informacji o COVID-19”.
- Konto ugrupowania od dłuższego czasu miało ograniczanie zasięgi.
- Sprawę komentował Paweł Kukiz w rozmowie z telewizją internetową wPolsce.pl
- Zobacz także: Jan Krzysztof Ardanowski: 2022 rok będzie decydujący o przyszłości rolnictwa
Kukiz przywołuje głosowanie ws. lex TVN
W środę profil Konfederacji został usunięty z Facebooka za rzekome “złamanie regulaminu dot. informacji o COVID-19”. Sprawę skomentował Paweł Kukiz w rozmowie z telewizją internetową wPolsce.pl.
– To oczywiście bulwersujące, ale powiem złośliwie, że argumentem Konfederacji ws. „Ustawy medialnej” był interes amerykańskiego kapitału, zainwestowanego w TVN. Dlatego się wstrzymali. No to Facebook z amerykańskim kapitałem wstrzymał teraz Konfederację. Bulwersujące jest także to, że jeden światopogląd całkowicie zdominował fabryki medialne. To bardzo niebezpieczne
– podkreślał polityk.
Jednocześnie podkreślił, że ma dowody na to, że sam był ofiarą machinacji internetowych gigantów.
– Mam dowody, w postaci nagrań rozmów z szefową Google i YouTube z 2015 roku, że moje nazwisko zniknęło z „podpowiadacza” tych mediów społecznościowych. Widzimy więc jak w ogromnym stopniu korporacje zagraniczne mogą ingerować w proces wyborczy i w życie polityczne. Moje nazwisko zniknęło, a tłumaczyli ten fakt bardzo pokrętnie
– zaznaczył.
Projekt ustawy o ochronie demokratycznej debaty publicznej
Na piątkowej konferencji prasowej politycy Konfederacji zaprezentowali projekt ustawy o ochronie demokratycznej debaty publicznej w internecie. Istotą proponowanych rozwiązań jest uniemożliwienie usuwania przez platformy społecznościowe stron i treści prezentowanych przez partie polityczne, koła poselskie, a także komitety wyborcze. Zakłada również zakaz manipulowania algorytmami, zasięgami.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Ocenzurowane ugrupowanie proponuje m.in., żeby Państwowa Komisja Wyborcza, stojąca na straży prawidłowości procesu wyborczego, miałaby otrzymać prawo do nakładania wielomilionowych kar – do 50 milionów zł – na właścicieli serwisów internetowych, którzy dopuszczają się politycznej cenzury.
Do Rzeczy