Krzysztof Bosak na Twitterze skomentował kolejną odsłonę spektaklu wokół sprawy Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Tym razem głównymi aktorami w tej kolejnej odsłonie postanowili zostać sędziowie Izby Pracy Sądu Najwyższego.
Krzysztof Bosak na Twitterze:
Jeśli dobrze rozumiem, to dziś sędziowie z Izby Pracy Sądu Najwyższego — uzurpujący sobie wbrew ustawie o Sądzie Najwyższym, wbrew treści odwołania posłów oraz wbrew decyzji I prezes Sądu Najwyższego i wbrew regule, że nie sądzi się dwa razy tej samej rzeczy — sędziowie ci uważają, że rozpatrując negatywnie odwołania posłów (którzy swe odwołania nie do ich Izby wnosili, a do Sądu) mogą przy okazji orzec, że inna izba Sądu Najwyższego ma ich zdaniem niewłaściwy status (nie ma w polskim systemie prawnym izb różnych „statusów”), a posłowie ich zdaniem nie mają prawa do bycia ułaskawionymi przez prezydenta bo — wbrew wyrokom Trybunału Konstytucyjnego — stwierdzają sobie, że prerogatywa prezydenta nie jest „samoistna” (kolejne pojęcie nie występujące w tym kontekście w Konstytucji i w ustawach).
To wszystko wygląda jak jakiś słaby kabaret.
Sąd Najwyższy został powołany po to żeby dbać o spójność orzecznictwa i tym samym umacniać praworządność. Tymczasem właśnie mamy dwie pary wzajemnie sprzecznych orzeczeń wydanych przez skonfliktowanych sędziów Sądu Najwyższego.
Jeśli dobrze rozumiem, to dziś sędziowie z Izby Pracy SN — uzurpujący sobie wbrew ustawie o SN, wbrew treści odwołania posłów oraz wbrew decyzji I prezes SN i wbrew regule, że nie sądzi się dwa razy tej samej rzeczy — sędziowie ci uważają, że rozpatrując negatywnie odwołania…
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) January 10, 2024
Patrząc z punktu widzenia ustawy o Sądzie Najwyższym i z punktu widzenia hierarchii i reguł wewnętrznych panujących w tej instytucji reguły praworządności podeptali tutaj „starzy” sędziowie, orzekający dziś jako drudzy w tej samej sprawie. Żadna ekwilibrystyka retoryczna tego nie przykryje, bo tekstu ustaw, decyzji I prezes, wyroków Trybunału Konstytucyjnego i regulaminów wewnętrznych nie da się sfałszować. Da się tylko je zignorować. A to jest po prostu bezprawie i anarchia. Finansowane niestety przez podatnika.
Gdybyśmy mieli sądownictwo dyscyplinarne — którego przez błędy PiS, opór starych elit sędziowskich i ingerencje UE niestety nie mamy — to sprawcy takich czynów powinni ponieść surowe konsekwencje.