Polskie Porozumienie Kynologiczne będzie naciskać na polityków ws. bezdomności zwierząt

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
KO złoży projekt dot. ochrony zwierząt.

zwierzęta, pies / Fot. Pixabay

Polskie Porozumienie Kynologiczne to obecnie najprężniej rozwijająca się tego typu organizacja w Polsce. Kiedy PPK narodziło się w 2015 roku, mało kto przypuszczał, że będzie ono podejmować realną walkę o poprawienie losu bezdomnych psów. Oczy niedowiarkom otworzył szef organizacji Piotr Kłosiński.

Kłosiński niegdyś zwiazany był ze Związkiem Kynologicznym w Polsce. Obecny prezes PPK zbuntował się się przeciwko przestarzałym strukturom, słabej komunikacji i zarządzaniu rodem z głębokiej komuny.

–  Przeszkadzały mi przestarzałe struktury, które wręcz uniemożliwiały normalnym hodowcom zdrową rywalizację. Do tego dochodziło faworyzowanie wyróżniających się członków. Pozostałym wręcz przeszkadzano w pracy hodowlanej. Ja to zauważyłem głównie w oddziale warszawskim i legionowskim. I, niestety, patrząc na strukturę, uznałem, że najlepszym rozwiązaniem jest po prostu nowa organizacja, która pokaże zupełnie inną jakość

– mówi szef Polskiego Porozumienia Kynologicznego w rozmowie z magazynem napsitemat.pl.

Polskie Porozumienie Kynologiczne stawia na edukację

Niedawno, bo w połowie września, swoją premierę miała aplikacja na smartfony „Zdrowe Rasowe”. Udział w jej powstaniu ma właśnie PPK.

– To aplikacja na telefon, która ma edukować i dorosłych, i dzieci

– wyjawia Piotr Kłosiński.

Aplikacja jest zupełnie darmowa, a korzystanie z niej proste i intuicyjne. Główny cel, który przyświeca „Zdrowe Rasowe”, to ułatwienie dostępu do wiedzy i informacji na temat opieki nad zwierzętami. W aplikacji można znaleźć liczne porady poświęcone pielęgnacji, żywieniu i aktywności fizycznej zwierzaków.

– Aplikacja „Zdrowe Rasowe” powstała przede wszystkim, aby edukować. W Polsce każdego roku kupuje się coraz więcej zwierząt rasowych, niestety także z niepewnych źródeł i bez rodowodów, wspierając w ten sposób – krótko mówiąc – oszustów. Co istotne, jest to okupione potwornym cierpieniem zwierząt. Nam zależy na tym, aby ludzie decydowali się na kupno lub adopcję  zwierzaków w pełni świadomie oraz mieli miejsce, gdzie znajdą bazę dobrych hodowców – takich, którzy naprawdę dbają o psy czy koty, badają je pod kątem genetycznym oraz dysponują udokumentowanym pochodzeniem. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak łatwo można zostać oszukanym, jeżeli kupuje się z niepewnego źródła, i jakie to za sobą niesie konsekwencje. To nie jest tak, że ktoś musi kupić koniecznie od hodowcy z przedstawionej listy. Ona po prostu daje gwarancję, że mamy do czynienia z pewnym źródłem. Do bazy w aplikacji hodowcy nie mogą dodawać się samodzielnie. Są za to odpowiedzialne związki hodowlane, do których należą, co już daje pewność, że jest to całkowicie legalna hodowla

– wyjaśnia z kolei Beata Krupianik z Fundacji Karuna, która aktywnie współpracuje z PPK.

– Aplikacja nie jest portalem ogłoszeniowym. Wskazujemy jedynie dobrych, legalnych hodowców, których zwierzęta są przebadane genetycznie pod kątem chorób, mają udokumentowane pochodzenie i pełną dokumentację, w tym czip zarejestrowany w bazie, i w pełni dbają o swoje zwierzęta. W tym miejscu muszę wspomnieć o tym, że zgodnie z obowiązującym prawem, sprzedaży a tym samym zakupu zwierzęcia rasowego można dokona wyłącznie w miejscu chowu. Nie na stacji benzynowej, parkingu czy przed galerią handlową. To bardzo ważne, bo dzięki temu  kupujący ma wgląd w warunki, w jakich żył dany pies czy kot. Jeśli przy hodowcy znalezionym w wykazie widoczny jest logotyp „Kastrujemy bezdomność” oznacza to, że ten konkretny hodowca wspiera walkę z bezdomnością zwierząt. Hodowcy nie tylko chcą sprzedawać zwierzęta, ale również pragną, aby były one chciane – to też jest ważne

– dodaje ekspertka.

Nie jest jednak tajemnicą, że praca u podstaw to jedno – drugą sprawą, do której PPK nieustannie powraca, jest wywieranie nacisków na polityków. Polska ze swoją biurokratyczną specyfiką to kraj, w którym o pewne rzeczy trzeba niestety zabiegać u partii politycznych. Piotr Kłosiński nie ukrywa, że systemowa patologia sprzyja rozrostowi patologii na wielu innych płaszczyznach, także tej dotyczącej psów. Sztandarowym programem Polskiego Porozumienia Kynologicznego ma być marginalizacja zjawiska bezdomności zwierząt. Tylko jak to zrobić w sytuacji, gdy niektórym bezdomne czworonogi nabijają kabzę?

Schroniska betonem, który trzeba skruszyć

Kłosiński przyznaje, że w Polsce istnieje potężne lobby broniące schronisk jak niepodległości. Te prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego uważa za główną przeszkodę na drodze zwalczenia bezdomności psów czy kotów.

– Boksujemy się bardzo mocno z lobby, które pompuje sobie rocznie 250-280 mln zł. To są olbrzymie pieniądze. Ludzie myślą, że schronisko chroni. Nie, nie, absolutnie, schronisko jest miejscem, gdzie tylko przetrzymuje się zwierzęta. Jakie jest rozwiązanie? Napisanie nowej ustawy. Tego się wszyscy politycy boją, i ci z prawej, i ci z lewej

– proponuje lider PPK.

Zdaniem Piotra Kłosińskiego władza powinna wprowadzić obowiązkową kastrację i sterylizację zwierząt. Jeżeli właściciel tego nie zrobi – zapłaci karę finansową.

– Jeżeli je wysterylizujemy i wykastrujemy, one się po prostu na nowo nie rozmnożą. To tak proste, nie wiem, kto tego nie mógł zrozumieć. Myślę, że w części tych organizacji po prostu ktoś nie chce tego zrozumieć. Jak to się mówi, sztuką jest gonić króliczka, a nie go złapać. Ale jeśli mówimy o pewnych rozwiązaniach, to uważam, że jednak trzeba go złapać. I to był następny pomysł: stworzenie funduszu do walki z bezdomnością zwierząt, na który łożyliby hodowcy psów i kotów. W grę wchodziłyby drobne sumy, ale przy tak dużej populacji zwierząt te drobne sumy naprawdę mogłyby zrobić kawał dobrej roboty. Te pieniądze zostałyby przeznaczone tylko i wyłącznie na czipowanie, sterylizację i kastrację, a nie np. na wybudowanie schroniska, bo nam następne schroniska są niepotrzebne. Proste i genialne

– wskazuje szef Polskiego Porozumienia Kynologicznego.

Wiadomo już, że polityków trzeba przycisnąć. W końcu od tego są – od słuchania obywateli. Tylko czy w ferworze brutalnej kampanii wyborczej znajdzie się czas na kwestię bezdomności psów? Problem jest palący, a Polska nadal tkwi na tej płaszczyźnie w głębokim XX wieku.

– Przez obligatoryjną kastrację i sterylizację pozbyto się problemu bezdomności zwierząt w wielu krajach. U nas też tak może być

– postuluje Piotr Kłosiński.

Źródło: napsitemat.pl

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY