- Od połowy marca wejdzie zakaz korzystania przez pracowników Komisji Europejskiej z serwisu TikTok na urządzeniach służbowych.
- Oficjalnie chodzi o kwestię cyberbezpieczeństwa, jednakże Bruksela odmówiła dalszych wyjaśnień.
- Rzecznik TikToka jest rozczarowany decyzją Brukseli, dlatego wytłumaczył KE na czym polega gromadzenie danych przez ten serwis.
- Zobacz także: Trump w East Palestine. Wzywa Bidena do odwiedzenia miejsca katastrofy
Od połowy marca wejdzie zakaz korzystania przez pracowników Komisji Europejskiej z serwisu TikTok na urządzeniach służbowych. Platforma polega na zamieszczaniu krótkich filmików wideo.
KE odmówiła jednak podania dalszych szczegółów na temat tego, czy doszło do jakichś incydentów z udziałem TikToka mających wpływ na jej decyzję. Komisja odmówiła także szczegółowych informacji, zasłaniając się wewnętrznymi kwestiami bezpieczeństwa.
Czytaj więcej: Jasna deklaracja Chin. Wenbin: “Nie rozważamy dostarczania Rosji broni”
Reakcja chińskiego serwisu
Jak informuje agencja Reutera, rzecznik TikToka miał przekazać, że jest rozczarowany decyzją brukselskich władz. Uznał ją za błędną i opartą na fundamentalnych nieporozumieniach. Poinformował on również, że wyjaśnił on KE, jak wykorzystywane są dane blisko 125 mln użytkowników.
Skontaktowaliśmy się z Komisją, aby wyjaśnić sprawę i wyjaśnić, w jaki sposób chronimy dane 125 milionów ludzi w całej UE, którzy co miesiąc odwiedzają TikTok
– poinformował rzecznik TikToka.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
tysol.pl