Zobacz także: Polska – Meksyk. Memy po remisie na Mundialu
Damian Maciołek to 35-letni katecheta. Jego świadectwo opublikowała Fundacja Pro-Prawo do życia.
Jestem wcześniakiem, urodziłem się w siódmym miesiącu ciąży, ważyłem 900 gram. Gdy się urodziłem, przez 6 minut nie wykazywałem oznak życia. Pierwsza funkcja życiowa pojawiła się po kilku minutach. Urodziłem się z dużą wadą serca, której już nie mam. Przez cały okres ciąży lekarze namawiali moich rodziców, by podpisali zgodę na aborcję – ponieważ ciąża zagraża życiu mojej mamy, a to, co się w środku rozwija, czyli ja, to jakiś potworek, którego rozwój nie przypomina prawidłowego rozwoju – stwierdził.
Jego rodzice byli poddawani proaborcyjnej presji.
Moi rodzice słyszeli o mnie takie zdania:
– Płód, który się rozwija, jest martwy, a czasem żywy i znowu martwy.
– Gdy się urodzę, to z pewnością będę niepełnosprawny – miałem nie widzieć, nie słyszeć i jak to lekarz określił, przypominam jakiegoś potworka.
– Będę miał 0 punktów po urodzeniu – napisał Maciołek.
Przewidywania lekarzy okazały się przesadzone.
Każdego dnia lekarze namawiali moich rodziców, by poddać mnie aborcji. Urodziłem się z dużą dziurą w sercu, przez kilka miesięcy byłem w inkubatorze. Miała odbyć się operacja na moim sercu, ale przed ostatecznymi badaniami pojechaliśmy z rodzicami na Jasną Górę i tam były modlitwy w mojej intencji. Później okazało się, że dziury nie ma i nie jest konieczna operacja – zrelacjonował.
O tym aborcjoniści nie napiszą.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
stronazycia.pl