Powodem interwencji policji była tablica „precz z roSSyjskim imperializmem” trzymana przez Jana Bodakowskiego. Policja miała podejrzenia, że litery SS w słowie „roSSyjskim” to szerzenie nazizmu. Obfotografowana tablica i dane Jana Bodakowskiego będą przedmiotem specjalnego śledztwa.
Choć zakazane jest w Polsce propagowanie nazizmu to działanie policji polegające na podejrzewaniu o szerzenie nazizmu osób wykorzystujących symbolikę związana z nazizmem krytycznie wobec nazizmu, jest działaniem nierozsądnym. Jan Bodakowski wykorzystał, na antyrosyjskim transparencie, podczas antyrosyjskiej demonstracji, litery SS w słowie „roSSyjskim” w celu krytyki zbrodniczego imperializmu rosyjskiego, a nie po to, by udzielić poparcia dla Rosji czy nazizmu. Takie działanie policji podważa zaufanie dla niej, bo jest nie tylko formą zastraszania osób aktywnych politycznie, ale i marnowaniem środków oraz sił policji na głupie działania.
Można było mieć nadzieje, że takie sytuacje to przeszłość. W 2003 Jan Bodakowski został zatrzymany i był przesłuchiwany, było prowadzone przeciwko niemu postępowanie policyjne i sądowe, bo na demonstracji przeciwko integracji z Unią Europejską miał tablice, na której były litery „UE = swastyka + sierp i młot”. Taki napis policja uznała za propagowanie nazizmu. Była to forma prześladowania przeciwników integracji z UE.
Widać, że policja potrzebuje instrukcji, jak odróżniać osoby propagujące nazizm od osób krytykujących nazizm by nie marnowała czasu na ustalanie czy antynaziści to naziści. Tym bardziej, że na tej samej podstawie co spisano Jana Bodakowskiego spisani powinni być posłowie PiS (w tym marszałkini sejmu Gosiewska) występujący w sejmie w koszulkach „achtung RuSSia” Wojciecha Korkucia.