Szokujące treści internetowej „edukacji seksualnej”. „Kochaj się bezwstydnie!”

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. YouTube

Jak donosi Fundacja Pro - prawo do życia, "deprawacja na ogromną skalę ma miejsce nie tylko w szkołach, ale przede wszystkim w polskojęzycznym internecie, gdzie powstają kolejne strony i kanały tworzone specjalnie po to, aby dotrzeć bezpośrednio na smartfony dzieci z pominięciem rodziców".
  • Organizacje tzw. „edukatorów seksualnych”, które wchodzą do szkół, aby organizować zajęcia promujące rozwiązłość i patologie seksualne, tworzą w internecie kolejne strony, profile, kanały i grupy, których zadaniem jest złapanie w pułapkę dzieci poszukujących odpowiedzi na pytania związane z dorastaniem. Trafiają przy tym na podatny grunt – pisze Fundacja Pro – prawo do życia.
  • Na YouTube “edukatorzy seksualni” promują hasła takie jak „Masturbacja jest okej!”, „Aborcja jest ok!” czy „Kochaj się bezwstydnie!”.
  • Zdaniem fundacji “zjawisko to potęguje fakt narastającego uzależnienia dzieci i młodzieży od smartfonów”.
  • Zobacz także: Psychiatra pozwany za „procedurę zmiany płci”. Prawnik: Możemy się spodziewać fali tego typu pozwów

Pseudoedukacja

Od lat lewicowe organizacje próbują wchodzić do szkół ze swoimi treściami, pod pozorem “edukacji seksualnej”. Wywołuje to sprzeciw przynajmniej części rodziców. Organizacje te szukają więc także innych narzędzi.

Organizacje tzw. „edukatorów seksualnych”, które wchodzą do szkół, aby organizować zajęcia promujące rozwiązłość i patologie seksualne, tworzą w internecie kolejne strony, profile, kanały i grupy, których zadaniem jest złapanie w pułapkę dzieci poszukujących odpowiedzi na pytania związane z dorastaniem. Trafiają przy tym na podatny grunt – pisze Fundacja Pro – prawo do życia.

Jak zwraca uwagę Fundacja Pro – prawo do życia, na YouTube pojawiają się materiały poświęcone “edukacji seksualnej”, pod m.in. następującymi hasłami:

  • „Masturbacja jest okej!”
  • „Aborcja jest ok!”
  • „Jak być dobrym w łóżku?”
  • „Jak zadebiutować w seksie męsko-męskim?”
  • „Kochaj się bezwstydnie!”

Na tym właśnie polega działalność „edukatorów seksualnych” – na wmówieniu dzieciom i młodzieży, że nie istnieją żadne normy moralne w zakresie seksualności. „Edukatorzy” zachęcają również do tego, aby przekraczać granice, wszystkiego próbować oraz oddawać się kolejnym, coraz mocniejszym, perwersjom. A w razie problemu, jakim może być niechciana ciąża spowodowana rozwiązłością seksualną, doradzane jest w zasadzie tylko jedno wyjście – aborcja, dokonana najlepiej za pomocą pigułek poronnych kupionych od zorganizowanych grup przestępczych, z którymi „edukatorzy seksualni” ściśle współpracują – komentuje Fundacja.

Hojnie finansowane działania

Organizacja podkreśla, że takie działania, to nie przypadek. Są to “zorganizowane i dobrze zaplanowane działania, hojnie finansowane przez zagraniczne korporacje, których celem jest dewastacja moralna naszego społeczeństwa”. Zdaniem fundacji “zjawisko to potęguje fakt narastającego uzależnienia dzieci i młodzieży od smartfonów”.

Między “edukacją” a edukacją

“Edukacja seksualna” forsowana przez środowiska lewicowe bywa fachowo nazywana edukacją seksualną typu B. Łatwo się wobec tego domyślić, że istnieje również typ A, zakładający odmienne podejście.

W Polsce od ponad 20 lat funkcjonuje w szkołach przedmiot wychowanie do życia w rodzinie, który jest oparty o program edukacji seksualnej typu A. Jest ona przeciwieństwem permisywnej edukacji seksualnej typu B. Podstawowe różnice między tymi modelami, to prorodzinny charakter edukacji seksualnej typu A, postawienie na wychowanie do abstynencji seksualnej w okresie dorastania, co zmniejsza ryzyko chorób przenoszonych drogą płciową i ciąż nieletnich (a w efekcie oczywiście i aborcji), integralne ujęcie seksualności człowieka i przede wszystkim prorodzinny charakter zajęć, dostosowany do wieku uczniów. Model permisywny, typu B zachęca do przedwczesnych kontaktów seksualnych w okresie dorastania, co automatycznie zwiększa ryzyko chorób przenoszonych drogą płciową i ciąż nieletnich, odrywa seksualność od całości integralnego człowieczeństwa i pokazuje ją jedynie w świetle potrzeb biologicznych, prowadzi do utrwalenia antyrodzinnego, nietrwałego modelu związku. Nie są to jedynie moje opinie, ale te tezy potwierdzają liczne badania, jak choćby Eurostatu sprzed paru lat, gdzie wyraźnie widać, iż permisywny model, przekazywany przez tzw. edukatorów seksualnych powoduje kilkudziesięciokrotnie wyższą liczbę niechcianych ciąż, a w efekcie tego i aborcji wśród nieletnich, niż prorodzinny model typu A. Co ja bym zmieniła? Osobiście od wielu lat zachęcam rodziców do większego zainteresowania treściami, którymi karmi się ich dziecko, czy to w szkole, czy w Internecie – wyjaśnia Lidia Sankowska-Grabczuk, aktywna działaczka polityczna i społeczna na rzecz ochrony życia i rodziny, promotorka edukacji seksualnej typu A w polskich szkołach.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Fundacja Pro – prawo do życia, Myśl Praska

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY