- „Pierwszego dnia wojny zadzwoniłem do prezydenta Zełenskiego – mówi papież Franciszek. – Jednak do Putina nie dzwoniłem. Rozmawialiśmy przy okazji moich urodzin w grudniu, ale potem już się nie kontaktowaliśmy”.
- Właśnie m.in. dlatego prowadzi się wojny: aby wypróbować broń, którą wyprodukowaliśmy. Tak się działo podczas wojny domowej w Hiszpanii przed drugą wojną światową – stwierdza Ojciec Święty.
- Od kilku lat papież wskazuje na to, że trwa – jak to sam określa – wojna światowa „w kawałkach” i ta nowa rzeczywistość powinna poruszyć nasze sumienia. Według papieża, obecna sytuacja może sprawić, że ta wspomniana „wojna światowa w kawałkach” może się przerodzić w prawdziwą III wojnę światową, już w pełnej skali.
- Papież Franciszek zabiega o spotkanie z Putinem w Moskwie. “Obawiam się, że Putin nie będzie miał możliwości ani chęci spotkania się ze mną w tym momencie. Pytam jednak: jak można nawet nie próbować powstrzymać takiej brutalności? Podobną sytuację przed 25 laty widzieliśmy już w Rwandzie”.
- Zobacz także: Procesja różańcowa. Ozdoba: “Takiej religijnej manifestacji Warszawa dawno nie widziała” [+ZDJĘCIA]
Słowo od autora tłumaczenia
Wyjątkowo przedstawiamy zapis fragmentów wywiadu z papieżem Franciszkiem, który przeprowadził Luciano Fontana, redaktor naczelny Corriere della Sera. Wywiad został napisany w formie artykułu, w którym komentarz dziennikarza przeplata się z wypowiedziami papieża. Słowa papieża, jako cytat, są wzięte w cudzysłów. Poniżej treść wywiadu, który ukazał się w Corriere della Sera 3 maja 2022 r. Publikujemy to tłumaczenie ponieważ dzisiaj bardzo często słowa Papieża są wyjmowane z kontekstu i przekręcane. Nasiliło się to zwłaszcza w kontekście aktualnej wojny na Ukrainie i stało się kolejnym sposobem ataku na Ojca Świętego płynącym o paradoksie z obu stron – także od tych zaatakowanych, których Papież broni w sposób możliwy dla kapłana, a nie generała. Broni jako głowa Kościoła, a nie jako naczelny dowódca armii światowej…
Tekst tłumaczenia
W ostatnich dniach papież często nawiązywał do stanu swojego zdrowia. Kiedy wraz z wicedyrektor Corriere della Sera Fiorenzą Sarzanini, weszliśmy do pokoju w Domu Świętej Marty, gdzie miała odbywać się nasza rozmowa, Ojciec Święty powitał nas z uprzejmym wyrazem twarzy i szerokim uśmiechem. – „Wybaczcie, że nie mogę wstać, by was powitać. Lekarze zalecili mi, bym pozostał w pozycji siedzącej ze względu na stan kolana.”
W dniu naszej rozmowy papież będzie musiał poddać się niewielkiemu zabiegowi infiltracji kolana, aby złagodzić ból, który nie pozwala mu się poruszać ani uczestniczyć tak, jak by sobie tego życzył, w audiencjach i spotkaniach z wiernymi. – „Mam zerwane więzadło. Poddam się zabiegowi infiltracji kolana i zobaczymy… – mówi papież – Jest tak już od pewnego czasu. Nie jestem w stanie chodzić. Cóż, niegdyś papieże poruszali się za pomocą lektyki… Niemniej ta odrobina bólu i uniżenia też jest potrzebna.”
Jednak to nie stan kolana jest głównym zmartwieniem papieża. To rozmowa o tym, co obecnie dzieje się w sercu Europy sprawia mu największy ból. „Zatrzymajcie się!” – to słowa apelu, które papież wypowiedział 24 lutego, kiedy wojska rosyjskie dokonały inwazji na Ukrainę, a śmierć i zniszczenie stały się obrazem budzącym przerażenie wśród Europejczyków. Papież wciąż powtarza ten apel, ale z pewną dozą rezygnacji człowieka, który widzi, że nic się w tej sprawie nie dzieje.
Widoczna jest nuta pesymizmu w słowach, którymi papież opisuje nam usiłowania, jakie podejmuje wraz z sekretarzem Stanu Stolicy Apostolskiej, kardynałem Pietro Parolinem: („To jest naprawdę wielki dyplomata, wpisujący się w tradycję Agostino Casaroliego, potrafi poruszać się w tym świecie, darzę go wielkim zaufaniem”), aby doprowadzić przynajmniej do zawieszenia broni. Papież wyszczególnia wszystkie inicjatywy i powtarza kilkukrotnie, że jest gotowy jechać do Moskwy. – „Pierwszego dnia wojny zadzwoniłem do prezydenta Zełenskiego – mówi papież Franciszek. – Jednak do Putina nie dzwoniłem. Rozmawialiśmy przy okazji moich urodzin w grudniu, ale potem już się nie kontaktowaliśmy. Chciałem jednak wykonać jasny gest, który zobaczyłby cały świat i z tego właśnie powodu udałem się do ambasadora rosyjskiego. Poprosiłem, żeby mi wyjaśniono sytuację i powiedziałem: „Proszę was, zatrzymajcie to!” Następnie, kiedy wojna trwała już dwudziesty dzień, poprosiłem kardynała Pietro Parolina, aby wysłał do Putina wiadomość, że jestem gotowy jechać do Moskwy. Koniecznym jest, aby przywódca na Kremlu „uchylił furtkę” dialogu. Jak dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi i wciąż nalegamy [na spotkanie], chociaż obawiam się, że Putin nie będzie miał możliwości ani chęci spotkania się ze mną w tym momencie. Pytam jednak: jak można nawet nie próbować powstrzymać takiej brutalności? Podobną sytuację przed 25 laty widzieliśmy już w Rwandzie.”
NATO i Kreml
Papież Franciszek obawia się, że Putin na razie się nie zatrzyma. Ojciec Święty usiłuje zrozumieć przyczyny poczynań prezydenta Rosji a także motywacje, które skłaniają go do tak brutalnej wojny. Być może „szczekanie NATO u drzwi Rosji” skłoniło głowę Kremla do złej reakcji i rozpętania konfliktu. – „Nie wiem, czy to właśnie to bezpośrednio wywołało jego gniew – zastanawia się papież – ale obawiam się, że mogło go częściowo sprowokować.” A teraz wszyscy, którym zależy na pokoju, muszą stawić czoła ważnemu problemowi, jakim jest dostarczanie uzbrojenia przez kraje zachodnie walczącym na Ukrainie. Jest to kwestia, co do której nie wszyscy się zgadzają i która dzieli także katolików i pacyfistów. Papież ma co do tego wątpliwości, gdyż jego nauczanie ogniskowało się zawsze wokół odmowy przepływu broni, wokół sprzeciwu wobec rozwoju produkcji uzbrojenia, które przecież prędzej czy później ktoś wypróbuje na polu walki powodując śmierć i cierpienie. – „Nie potrafię na to odpowiedzieć; jestem zbyt daleko od tego konfliktu, by jednoznacznie stwierdzić, czy jest słusznym dozbrajanie Ukraińców – uważa. – Jasnym jest, że na Ukrainie ta broń jest obecnie w użyciu. Rosjanie z kolei wiedzą, że czołgi na niewiele się zdają i myślą o użyciu innych środków. Właśnie m.in. dlatego prowadzi się wojny: aby wypróbować broń, którą wyprodukowaliśmy. Tak się działo podczas wojny domowej w Hiszpanii przed drugą wojną światową. Handel bronią jest zgorszeniem i niewielu się mu sprzeciwia. Dwa lub trzy lata temu do Genui przypłynął statek załadowany bronią, która miała być następnie umieszczona na frachtowcu i przetransportowana do Jemenu. Pracownicy portu nie chcieli jednak tego zrobić. Powiedzieli: „Myślimy o dzieciach w Jemenie”. To był niewielki, ale piękny gest. Takich gestów powinno było być o wiele więcej.”
Słowa papieża Franciszka podczas naszej rozmowy sprowadzają się zawsze do tego, jakie działania byłyby najbardziej słuszne. Wielu prosiło go o symboliczny gest, jakim byłaby wizyta na Ukrainie. Ale odpowiedź papieża jest jasna – „W tej chwili nie pojadę do Kijowa – mówi. – Wysłałem tam kardynała Michaela Czernego (prefekta Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka) i kardynała Konrada Krajewskiego (jałmużnika papieskiego). Ten ostatni wybrał się tam już po raz czwarty. Ale ja czuję, że nie powinienem tam jechać osobiście. Najpierw muszę pojechać do Moskwy i spotkać się z Putinem. W końcu jestem przecież księdzem, cóż innego mogę zrobić? Robię to, co mogę. Gdyby tylko Putin otworzył drzwi…”
Kościół Prawosławny
Czy patriarcha Cyryl, głowa Kościoła Prawosławnego w Rosji, może być tym, który nakłoni przywódcę Rosji do wykonania gestu otwarcia? Papież potrząsa głową i mówi: „Rozmawiałem z Cyrylem 40 minut przez zoom. Pierwsze 20 minut poświęcił on na przedstawienie mi, z kartką w ręku, wszystkich kwestii usprawiedliwiających tę wojnę. Wysłuchałem go i powiedziałem mu: – Nic z tego nie rozumiem. Bracie, my nie jesteśmy duchownymi państwowymi; nie możemy używać języka polityki, ale języka Jezusa. Jesteśmy pasterzami tego samego świętego ludu Bożego i z tego powodu musimy poszukiwać dróg pokoju, aby doprowadzić do zawieszenia broni. Patriarcha nie może zamienić się w ministranta Putina. – Miałem ustalone spotkanie z Cyrylem na 14 czerwca w Jerozolimie. Byłoby to nasze drugie spotkanie bezpośrednie, które nie miałoby oczywiście nic wspólnego z wojną. Jednak odwołaliśmy je, ponieważ doszliśmy do wniosku, że moglibyśmy wysłać światu dwuznaczny sygnał.”
Droga Krzyżowa
Od kilku lat papież wskazuje na to, że trwa – jak to sam określa – wojna światowa „w kawałkach” i ta nowa rzeczywistość powinna poruszyć nasze sumienia. Według papieża, obecna sytuacja może sprawić, że ta wspomniana „wojna światowa w kawałkach” może się przerodzić w prawdziwą III wojnę światową, już w pełnej skali. – „Mówię głośno o tym fakcie nie po to, by szukać zasług, ale by podkreślić to, co się dzieje w rzeczywistości: w Syrii, Jemenie, Iraku, czy w Afryce, gdzie wybucha jedna wojna po drugiej. Na każdym z tych obszarów wchodzą w grę międzynarodowe interesy. Jest nie do pomyślenia, że jeden wolny kraj może rozpętać wojnę przeciw innemu wolnemu państwu. Na Ukrainie konflikt został wywołany przez innych. Jedyna rzecz, jaką zarzuca się Ukraińcom to ich reakcja w Donbasie, ale mówimy o sytuacji sprzed 10 lat. To jest już przestarzały argument. Pewnym jest, że Ukraińcy są dumnym narodem. Dla przykładu, w Drodze Krzyżowej w Koloseum wzięły udział dwie kobiety – Rosjanka i Ukrainka, które miały razem odczytać modlitwę. Ukraińcy byli tym faktem oburzeni. Zapytałem o zdanie w tej kwestii kardynała Krajewskiego, a ten powiedział mi, żeby jednak nie nalegać na wspólne czytanie przez nie modlitwy. Oni mają rację, mówił, nawet jeśli my nie jesteśmy tego w stanie w pełni zrozumieć. Tak więc te dwie kobiety trwały podczas Drogi Krzyżowej w milczeniu. Ukraińcy mają w sobie pewną znamienną wrażliwość; czują się pokonani lub wręcz zniewoleni, ponieważ zapłacili olbrzymią cenę w czasie II wojny światowej. Straciło wtedy życie wielu z nich. Jest to naród umęczony. Obserwujmy jednak teraz z uwagą, co może się wydarzyć w regionie Naddniestrza.”
Na koniec papież zwraca się do dziennikarzy. – „Nie ustawajcie w badaniu rzeczywistości w jej faktycznej postaci i opisujcie ją w gazetach. To jest właśnie wasza służba dla kraju, za którą będę wam zawsze wdzięczny.”
Z języka włoskiego przetłumaczył
Piotr Słomski