- Ukraińskie służby przechwyciły rzekomą rozmowę rosyjskiego żołnierza ze swoją żoną
- Mężczyzna relacjonuje dramatyczną sytuację na froncie charkowskim
- Stwierdził, że ich dowódcy wysyłają żołnierzy na śmierć oraz każą wykonywać niewiarygodne zadania
- Wyjawił kobiecie, że zamierza uciec przed pewną śmiercią
- Zobacz także: Władimir Putin ma problem. Rosyjscy żołnierze idą do sądów: “To precedens i pokaz otwartego sprzeciwu”
Gdy wrócę, wszystko ci opowiem. Nie będziesz mogła w to uwierzyć. Ochu…Nasi dowódcy nigdy nigdzie nie walczyli, ilu ludzi oni posłali tutaj na śmierć… Każą nam realizować takie zadania, że to się nie mieści w głowie. Oni są nienormalni
– relacjonował domniemany rosyjski żołnierz, mający przebywać w okolicach Charkowa.
Mężczyzna jest wyraźnie zdenerwowany i sypie wulgaryzmami. Wyjaśnia, że lekko ranni, o których pisano w grupie w mediach społecznościowych, to w rzeczywistości „200”. I mówi, że zamierza za wszelką cenę uciec od wojny.
Kobieta ostrzega, że w przypadku napisania odmowy, natychmiast będzie miał sprawę przed sądem. Ten jednak uspokajał żonę, że z kilkuset osobowej rolki pozostało ich zaledwie kilkudziesięciu.
Prawie już nas nie ma. Zostało nas może 50 osób na 800. Musimy się stąd wydostać. Ponieważ jest tylko jedno wyjście – albo „200”, albo „300”
– przekazał zdesperowany żołnierz.
Liczby „200” i „300” to skrót od określeń „gruz 200” i „gruz 300”, których używa się do oznaczenia transportów kolejno: zabitych i rannych niezdolnych do dalszej walki.
W piątek rano Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował, że od początku inwazji 24 lutego rosyjska armia straciła około 24,9 tys. żołnierzy, a także m.in. 502 systemy artyleryjskie, 2686 pojazdów opancerzonych, 1110 czołgów, 199 samolotów i 155 śmigłowców.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com