- Rosyjska inwazja na Ukrainę, a także liczne sankcje nałożone na Moskwę spowodowały zaniepokojenie w licznych państwach
- Choć istnieje zgoda wszystkich co do ograniczania rosyjskiego eksportu surowców, władze zostały zmuszone do poszukiwania alternatywy
- Zdaniem głównego geologa kraju Piotra Dziadzio światowe rezerwy złóż pozwalają na ich eksploatację na jeszcze kilkadziesiąt lat
- Wskazał, że Polska pod względem bezpieczeństwa naftowego i gazowego zabezpieczyła się, odpowiednio rozbudowując infrastrukturę
- Zdaniem prof. Herberta Wirtha Polska nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału i bogactwa naturalnego
- Zobacz także: Rekordowe zyski PKN Orlen. Najwyższa w historii firmy produkcja zielonej energii
W obliczu gwałtownego przyspieszenia gospodarczego, niestabilności rynków oraz konieczności odejścia od surowców importowanych z Rosji, świat skrupulatnie liczy posiadane zasoby i zastanawia się, na ile czasu wystarczą.
W opinii Piotra Dziadzio, podsekretarza stanu w ministerstwie klimatu i środowiska oraz głównego geologa kraju, światowe rezerwy surowców energetycznych pozwalają na eksploatację złóż jeszcze przez minimum kilkadziesiąt lat. Duża podaż surowca w przypadku węgla kamiennego i brunatnego wystarczy na 300 lat, w przypadku ropy naftowej i gazu ziemnego na 50 do 80 lat. Dodatkowo wciąż odkrywane są nowe zasoby.
Ograniczeniem jest jednak logistyka dostaw. Sieć dystrybucyjna ropy naftowej i gazu ziemnego to przede wszystkim rurociągi, ale też gazoporty umożliwiające zgazowanie skroplonego gazu ziemnego, który przypłynął tankowcem.
W Polsce polityka dywersyfikacyjna została wprowadzona o wiele wcześniej. Ropa dopływa do nas tankowcami. Podjęliśmy różne działania, np. uruchomienie statku, który degazyfikuje kolejne dostawy LNG w Zatoce Gdańskiej. Będziemy także rozwijać infrastrukturę
– przekazał podsekretarz stanu w ministerstwie klimatu i środowiska.
Zdaniem Marcina Roszkowskiego, prezesa Instytutu Jagiellońskiego problem tkwi w tym, że Rosja, trzeci eksporter ropy naftowej i gazu ziemnego na świecie, nie jest zwykłym partnerem i może uzależnić kraje od tego, co u siebie wydobywa poprzez posiadaną infrastrukturę, która z kolei wymusza koncesje i impregnuje lokalne układy polityczne.
Świat zachodni realizuje dwa paradygmaty w ramach globalizacji – wyprowadzamy produkcję do krajów z tanią siłą roboczą i importujemy surowce energetyczne z krajów, które zabijają ludzi na prawo i lewo
– stwierdził Roszkowski.
Dodał on również, że Polsce udało się przeprowadzić dywersyfikację dostaw gazu, podczas gdy Niemcy, które skupiły się na dostawach z Rosji, mając teraz znacznie większy problem.
Piotr Dziadzio zauważył, że nieco gorzej przedstawia się sytuacja z surowcami krytycznymi, niezbędnymi do transformacji.
Surowce ziem rzadkich są na świecie dostępne, jednak ich pozyskanie wymaga dobrych relacji z krajami, które te zasoby posiadają
– wyjaśnił główny geolog kraju.
Polska może częściowo liczyć na własne, dobrze rozpoznane geologicznie zasoby. W tatach 1950-1980 przeznaczono duże nakłady na rozpoznawanie złóż w Polsce, dzięki czemu wywiercono 8,5 tys. otworów wiertniczych o głębokości powyżej 1 km. Badania geologiczne nadal są prowadzone, również z zastosowaniem nowoczesnej technologii rozpoznania sejsmicznego.
Posiadamy: węgiel kamienny i brunatny, siarkę, sól, złoża miedzi i srebra, molibden, nikiel, baryt i fluoryt, sole potasowo-magnezowe oraz surowce skalne i budowlane. Mamy też niewielkie złoża ropy naftowej i większe gazu ziemnego, które pokrywają 20-25 proc. krajowego zapotrzebowania. Brakuje nam za to rud uranu.
Czytaj więcej: Premier Czech przyjedzie do Polski. Chodzi o budowę nowego gazociągu
Niewykorzystane złoża naturalne Polski
Profesor Herbert Wirth, wykładowca na wydziale Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii Politechniki Wrocławskiej wskazał, że wciąż za mało wykorzystujemy źródła geoenergetyczne.
Nie interesujemy się złożami suchych skał występującymi pięć i więcej kilometrów w głąb ziemi. Tymczasem jest w nich ogromny potencjał do uzyskania energii elektrycznej – energii drogiej, ale niezależnej od niczego
– zaznaczył ekspert.
Zdaniem eksperta nie można zaniedbywać również odzysku metali rzadkich z odpadów w postaci żużlu, frakcji komunalnych czy hałd kopalnianych. W przypadku tych ostatnich rozpoczęto już nawet ich inwentaryzację.
Mamy niechciane metale, które znajdują się np. w żużlach. My żużle sypiemy na drogi, tymczasem w tonie żużlu, poza miedzią, jest 1,5 kg kobaltu, a na tonę frakcji komunalnej jest ok. 1 kg litu. Problem tkwi w technologii, a my wciąż nie finansujemy badań dedykowanych odzyskowi metali
– podkreślił prof. Wirth.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
nczas.com