- Aleksander Łukaszenka wygłosił przemówienie z okazji prawosławnych Świąt Wielkanocnych
- Białoruski prezydent odwiedził Kopyś na wschodzie kraju – swoją rodzinną miejscowość
- Dyktator zaapelował do białoruskiej klasy politycznej, aby ta nie stwarzała problemów obywatelom
- Za negatywny wzorzec prezydent uważa Polskę, Litwę i Łotwę
- Łukaszenka sugeruje, że Polacy popadli w biedę i koczują na granicy żebrząc o kaszę gryczaną
- Zobacz także: Emmanuel Macron miażdży Le Pen. Są ostateczne wyniki wyborów [+FOTO/WIDEO]
Aleksander Łukaszenka o Polakach
Przebywając w tej przytulnej, mojej ulubionej świątyni, chciałbym zaapelować nie tylko do Białorusinów. Ale najpierw do naszych sąsiadów. Ratujmy świat. To jest teraz tak istotne.
– mówił podczas wystąpienia w Kopysiu prezydent Białorusi.
Chciałbym poprosić swoich kolegów polityków, nie stwarzajmy problemów naszym ludziom, mają ich teraz wystarczająco dużo. Zobaczcie, co się dzieje z sąsiednią Litwą, Łotwą i Polakami. Nie mówię już nawet o Ukrainie.
– wskazywał Łukaszenka.
Oni byli tacy szczęśliwi, weseli. Żyli w zamożnym świecie, wszystko u nich było. I gdzie są dzisiaj? Stoją wzdłuż granicy i proszą o wpuszczenie na Białoruś. Żeby im kupić kaszę gryczaną.
– mówił o Polakach prezydent Białorusi.
Co najciekawsze, Łukaszenka stwierdził, że obywatele krajów bałtyckich nie mają dostępu do… soli. W tym momencie prezydent zapewnił, że granice Białorusi są otwarte dla imigrantów pragnących lepszego życia.
My, jako szlachetni ludzie, tę granicę otwieramy, a zwłaszcza w przeddzień świąt wielkanocnych. Chodźcie, tu są wasi ludzie. Granica nie powinna przeszkadzać w normalnym życiu, również naszym sąsiadom.
– twierdził Łukaszenka.
Białorusini zawsze traktują ludzi po sąsiedzku, po ludzku. Jedyne czego chcę, to żeby taki sam stosunek był do nas.
– podkreślał białoruski prezydent.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Do Rzeczy