Układ w Rapallo, dziś setna rocznica strasznego przymierza! – ocenia historyk Piotr Boroń [NASZ WYWIAD]

TYLKO U NAS
Dodano   3
  LoadingDodaj do ulubionych!

Podpisanie układu w Rapallo. kanclerz Rzeszy Joseph Wirth, Walther Rathenau oraz delegacja sowiecka: Leonid Krasin, Gieorgij Cziczerin oraz Adolf Joffe. / Fot. Wikipedia, Wikimedia Commons. Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Germany. Bundesarchiv, Bild 183-R14433 / CC-BY-SA 3.0.

O układzie w Rapallo z dnia 16 kwietnia RP 1922, jego konsekwencjach dla Polski i świata w setną rocznicę podpisania, w rozmowie z Piotrem Motyką, specjalnie dla Mediów Narodowych, mówi historyk Piotr Boroń, członek stowarzyszenia „Wiara i czyn”.

Zobacz także: Zwyczaje ludowe Triduum Paschalnego i Wielkiej Nocy

Piotr Motyka: Dziś, 16 kwietnia RP 2022, przypada setna rocznica układu w Rapallo. Co oznaczał on dla Polski?

Piotr Boroń: Zwykło uważać się pakt Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku za symbol przymierza niemiecko-sowieckiego, które legło u podstaw wybuchu II wojny światowej, a w pierwszym rzędzie właśnie nam, Polakom, przyniosło tragedię września i w konsekwencji największe nieszczęścia XX wieku. Pamiętam, gdy pakt Ribbentrop-Mołotow był w PRL faktycznie ukrywany przed opinią publiczną, gdy nie uczono o nim w szkołach, a następnie tłumaczono jako sowiecką konieczność i ukochanie pokoju przez Stalina, mówiąc, że był to układ o nieagresji. Dziś – przynajmniej w tym wątku historycznym – stanęliśmy w prawdzie i mało kto (za wyjątkiem historyków postsowieckich) ośmiela się kłamać, że układ Ribbentrop-Mołotow można jakkolwiek usprawiedliwiać.

Ale to właśnie dziś – 16 kwietnia 2022 roku – przypada rocznica, którą należy koniecznie przywrócić do dyskursu historycznego i politycznego. To rocznica strasznego przymierza pomiędzy Niemcami i Rosyjską Republiką Radziecką (ZSRR powstał oficjalnie 31 XII 1922 roku), które uważam za fundament spisku niemiecko-sowieckiego przeciw reszcie świata.

Piotr Motyka: Czy znaczenie tego paktu było ważniejsze niż pakt Ribbentrop-Mołotow?

Piotr Boroń: Nie dla licytacji, ale uświadomienia, że 23 sierpnia 1939 roku Hitler ze Stalinem postawili już tylko kropkę nad „i”. Jeżeli zaś chcemy uczyć się z historii, to jedna z podstawowych mądrości, z niej wynikających mówi, że trzeba szukać korzeni zła, a nie podniecać się bodźcami, które dawkuje nam jakakolwiek propaganda na użytek doraźnych reakcji. Głupotą jest lekceważenie logiki długiego trwania i odreagowywanie na bieżące bodźce – bo tak postępując, przypominamy zwierzątko w laboratorium, którym manipuluje eksperymentator. Patrzę z przerażeniem, jak powoli – przez dziesiątki lat – docierają do świadomości zbiorowej prawdy, które pojedyncze osoby potrafią zrozumieć w kilka minut. To znaczy, że kreowana umiejętnie przez ośrodki władzy polityka historyczna blokuje zrozumienie prawdziwych treści i położenie właściwych akcentów, które mogłyby dać ludziom wolność myślenia.

Układ w Rapallo jest wciąż mało znany, a szkoda, bo to on świadczy o wieloletnich intencjach potworów politycznych, do których dołączyli ci, którym przypisuje się wszelkie zło. Hitler i Stalin stali się nie tylko symbolami wszelkiego zła w II wojnie światowej, ale manipulatorom historycznym udało się nawet skoncentrować właśnie na tych dwóch politykach odpowiedzialność za całe zło. Tymczasem dzięki zrozumieniu i docenieniu układu w Rapallo widzimy, że Hitler i Stalin tylko wpisali się w machinę polityczną swoich państw. Nie umniejsza to oskarżeń wobec obu przywódców, ale już chociażby nie pozwala zdjąć odpowiedzialności z wielu innych.

Piotr Motyka: Co zatem stało się dokładnie w 1922 roku?

Piotr Boroń: Z pierwszej wojny światowej Niemcy wyszły jako państwo przegrane, ale i jako główny winowajca wojenny, którego osądzono surowo na konferencji paryskiej. To znamienne, że delegacja niemiecka nie została tam dopuszczona nawet do obrad, a postanowienia pokoju wersalskiego były wręcz hańbiące dla narodu niemieckiego. Zwycięzcy mogli kontrolować nie tylko niebo nad Niemcami, ale nawet główne rzeki, które stały się eksterytorialne. Niemcom nie wolno było szkolić młodzieży do walki, aby uniemożliwić im mobilizację na wypadek wojny. Zakazano im posiadania zaawansowanej technicznie broni. Nie zapraszano Niemców demonstracyjnie do żadnych organizacji międzynarodowych.

Leninowska Rosja zdradziła sojuszników w wielkiej wojnie bo zawarła rozejm z państwami centralnymi, wyłączając się z działań i podpisała z nimi separatystyczny pokój w Brześciu. Priorytetem Lenina na pierwszym etapie rządów w Piotrogrodzie było zwycięstwo w wojnie domowej. Dla walczących przeciw Niemcom mogło to oznaczać jeszcze długie lata wyniszczających działań albo i przegraną. Po drugie, bolszewicy zarekwirowali pod swym panowaniem wszystkie majątki zachodnich posiadaczy. Wręcz jednym dekretem skonfiskowali obcy kapitał. Zdrada bolszewików w wojnie i rabunek własności prywatnej sprowadziły na nią interwencję zbrojną wielu wojsk, ale Lenin zdołał obronić się, a Piłsudski nie zdecydował się zadać bolszewikom śmiertelnego ciosu nawet po zwycięstwie 1920 roku.

W sumie tak Niemcy jak bolszewicka Rosja przetrwały na mapie, ale były traktowane przez świat jako dwa potwory. Wypisywano o nich i wygadywano wiele złego, ale po kilku latach – to zjawisko powtarza się w dziejach świata zawsze – w końcu uznano, że „w imię dobra ludzkości” należy zasiąść do wspólnego stołu i pogadać. Zaproszono obie delegacje na konferencję do Genui, która zaczęła się 10 kwietnia i trzymano początkowo na dystans, aby dziecinnie zademonstrować, że delegacje niemiecka i sowiecka są mniej ważne i muszą jeszcze nieco odpokutować. Naiwni politycy zachodni nie wiedzieli, że sprytny dyplomata niemiecki Adolf Georg von Maltzan już od pewnego czasu projektuje układ z Rosją. W niedzielę wielkanocną w miejscowości kurortowej Rapallo na wybrzeżu liguryjskim, niedaleko Genui spotkali się zatem dyplomaci niemieccy z sowieckimi i porozumieli się co do żywotnych dla obu państw kwestii.

Piotr Motyka: Którzy dyplomaci przygotowali ten układ?

Piotr Boroń: Hitler – chociaż już przywódca Niemieckiej Partii Pracy – dopiero zaczynał swą karierę i przypatrywał się wytrawnym dyplomatom, a sam raczej walczył o rozgłos przez uliczne awantury, lądując za to okazjonalnie w więzieniu. Stalin był traktowany przez Lenina jako brutalny rewolucjonista, którego można użyć do tłumienia sprzeciwów w Rosji, ale którym nie można pochwalić się przed światem. Lenin, wbrew pozorom, dbał o wizerunek cywilizowanego przywódcy, więc reprezentowanie swego państwa na zewnątrz powierzał ludziom błyskotliwym i zarazem o dużej ogładzie.

Dyplomacją kierował „białoręki” arystokrata Gieorgij Cziczerin, który znał język francuski jeszcze z dzieciństwa w pałacu rodziców, a po niemiecku mówił piękniej niż niejeden szwab, bo w latach 1905-7 obracał się w Berlinie w wysokich kręgach. Dzięki kontaktom z wpływowymi ludźmi mógł nawet pomóc Leninowi w dogadaniu się z Niemcami, by uzyskać od nich pomoc w przygotowywaniu przewrotu politycznego. Za to, nota bene, Lenin obdarzył później Cziczerina zaufaniem, robiąc z niego tzw. Komisarza Spraw Zagranicznych, czyli ministra. To Cziczerin zbudował doskonałą dyplomację sowiecką, która – w przeciwieństwie do naszego o niej wyobrażenia – wiedziała, jak jada się nożem i widelcem. W 1930 roku Cziczerina wygryzł jego zastępca Maksym Litwinow, który skutecznie oskarżył swego szefa przed Stalinem o pederastię. W Rapallo był ze strony sowieckiej jeszcze Adolf Joffe – przed rewolucją bardzo bogaty kupiec. Jak więc widać, stereotyp prymitywnego bolszewika musi ustąpić w Rapallo wizerunkowi eleganckich i bystrych dyplomatów w rodzaju Talleyranda czy Metternicha.

Niemców reprezentowali przede wszystkim: ówczesny kanclerz Karl Joseph Wirth oraz minister Walther Rathenau – potężny berliński przemysłowiec, opierający swoje produkcje o patenty Edisona.

Piotr Motyka: Czy oprócz tego, że Niemcy i Rosja były w podobnej sytuacji, czy jeszcze coś je łączyło?

Piotr Boroń: Sprawę zaszłości historycznych załatwiono w Rapallo – jak określano przez tysiąclecia – formułą „status quo ante bellum”, a współczesne lingwistyki komputeropochodne nazywają „resetem”. Niemcy miały technologie, a brakowało im surowców, ale za to Rosja miała obfite złoża wszystkiego, co wyczytamy z tablicy Mendelejewa. Niemcom nie wolno było modernizować sektora zbrojeniowego, a próby ćwiczeń wojskowych były nie do ukrycia przed Francuzami. Za to Rosja służyła przepastnymi poligonami, o których Zachód w ogóle nie wiedział. Wkrótce po Rapallo wzbogacono układ z 16 kwietnia o protokoły dotyczące wojskowości i wtedy przygotowania do wojny zaczęły się na dobre. Lub raczej należałoby powiedzieć: na złe!

Piotr Motyka: Co to oznaczało dla delegacji zgromadzonych na konferencji w Genui?

Piotr Boroń: Reprezentacje w Genui były zaskoczone całkowicie. Polacy dość jasno zrozumieli, że to początek tragedii, ale sytuacja przypominała szachownicę, na której widać postępujące figury, ale nie można wymyśleć skutecznego ruchu przeciw pogarszającemu się układowi.

Piotr Motyka: Czy ten układ, choć zmodyfikowany,  trwa do dziś?

Piotr Boroń: Sojusz niemiecko-rosyjski jest dla nas zawsze zagrożeniem. Że przypomnę choćby XVIII-wieczne ich porozumienia, kończące się zniszczeniem Rzeczpospolitej. Dziś Niemcy zajmują dwuznaczną postawę międzynarodową (i to już znamienne), ale – co gorsza – pozwalają sobie na militaryzację, a to był zawsze kolejny krok w ich cyklach powstawania z upadków, jakimi kończyły się dotychczasowe ich próby podbojów. Świat ma dość innych problemów i bagatelizuje militaryzację Niemiec, ale to zły rozwój wypadków.

Piotr Motyka: Serdecznie dziękuję za ciekawy wywiad, Bóg zapłać. Łask od Zmartwychwstałego Chrystusa i wszystkiego dobrego, z okazji Świąt Wielkanocnych.

Piotr Boroń: Serdecznie dziękuję, Bóg zapłać i wzajemnie. 

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY