Ekspert: Wojna prędzej czy później się skończy, a my będziemy ponosić konsekwencje, iż jesteśmy nadpobudliwi w tym procesie

Dodano   3
  LoadingDodaj do ulubionych!
Zdjęcie ilustracyjne

Dr Artur Bartoszewicz / Fot. You Tube

To nie rosyjska agresja podnosi poziom cen w Polsce. To, że Rosja zapowiedziała zamknięcie granic dla produktów żywnościowych, a Ukraina nie prowadzi normalnej produkcji i zasiewu. Sprawi to, że będziemy mieli do czynienia z ogromnym zakłóceniem w tym zakresie. Kolejną kwestią są zmiany klimatyczne. To, że mamy do czynienia z zaburzeniami produkcji żywności, do czego dochodzi jeszcze element surowcowy, który już przełożył się na ogromny wzrost cen nawozów, iż to wszystko spowoduje, że ceny żywności będą naprawdę wysokie. To będzie czynnik, który dodatkowo powiększy zjawisko inflacyjne - powiedział dr Artur Bartoszewicz, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, w „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.
  • Gdyby nie było wojny na Ukrainie inflacja kształtowałaby się na poziomie 6 – 7% – mówił prof. Adam Gapiński. Tymczasem lutym przed wybuchem wojny inflacja wynosiła już 8,5%.
  • Wojna prędzej czy później się skończy a my będziemy ponosić konsekwencje[…], dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo Polaków i stabilizacja naszego kraju – podkreślił dr Andrzej Bartoszewicz.
  • Należy zadbać o zwiększenie rezerw i oprocentowanie depozytów – ocenia ekspert.
  • Zobacz także: Polska gospodarzem siatkarskich mistrzostw świata 2022

Przez pierwsze dwa tygodnie wojny, kiedy polscy politycy wypowiadali się bardzo ostro, a z przekazów można było mieć wrażenie, że zaraz pójdziemy na wojnę, z Polski wypłynęły ogromne miliardy inwestycji, a polski złoty bardzo intensywnie tracił (…). To jest wojna dwóch naszych sąsiadów. Geografii nie zmienimy. Wojna prędzej czy później się skończy, a my będziemy ponosić konsekwencje, iż jesteśmy nadpobudliwi w tym procesie. Trzeba powtórzyć raz jeszcze, że my mamy obowiązek udzielenia Ukrainie pomocy i przyjęcia uchodźców (…), ale dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo Polaków i stabilizacja naszego kraju. 

– powiedział dr Bartoszewicz.

To o nie rosyjska agresja podnosi poziom cen w Polsce. Niepewność, która jest budowana w wyniku agresji, nie będzie kończyła się w momencie zawarcia pokoju czy jakiegokolwiek innego rozstrzygnięcia za naszą wschodnią granicą. Niepewność jest na tyle duża, że zaczyna wpływać na wycenę różnych aktywów, surowców, produktów i usług. To wszystko powoduje, iż mamy do czynienia z następstwami długookresowymi. Nie jestem przekonany, czy to, co prezentuje prezes NBP, ziści się. Chciałbym, żeby tak było, ale jak popatrzymy na ceny żywności, czyli czynnik, który dopiero zadziała, to zauważymy, jak istotnym producentem żywności są Ukraina i Rosja. To, że Rosja zapowiedziała zamknięcie granic dla eksportu produktów żywnościowych, a Ukraina nie prowadzi normalnego produkcji i zasiewu, sprawi, iż będziemy mieli do czynienia z ogromnym zakłóceniem w tym zakresie. 

– podkreślił ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej.

Dr Bartoszewski zaznaczył, że świat musi zmierzyć z wieloma czynnikami wpływającymi na kształtowanie się gospodarki i inflacji na całym świecie.

 Może okazać się, że z uwagi na niepewność wynikającą z konfliktu zbrojnego oraz braku realnej produkcji w wysokości, która jest niezbędna do zaspokajania potrzeb Europy, Afryki oraz Azji, pojawi się problem. Kolejną kwestią są zmiany klimatyczne. To, że mamy do czynienia z zaburzeniami produkcji żywności, do czego dochodzi jeszcze element surowcowy, który już przełożył się na ogromny wzrost cen nawozów, iż to wszystko spowoduje, że ceny żywności będą naprawdę wysokie. To będzie czynnik, który dodatkowo powiększy zjawisko inflacyjne.

– stwierdził dr Andrzej Bartoszewicz.

Kolejna fala migracji?

Przypomnijmy sobie falę migracji z Afryki, która już zaburzała funkcjonowanie struktur europejskich. Jeżeli to się powtórzy na skalę, która do tej pory nie była przewidziana, bo szacuje się liczbę około 120 mln ludzi, którzy będą migrować z uwagi na pogorszenie dostępu do żywności, wówczas będziemy mieli do czynienia z jeszcze większą niepewnością. Pozostaje pytanie, nie tylko w kontekście polityki pieniężnej, na ile my się na to wszystko przygotowujemy.

– dodał ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej.

Zwiększenie rezerw obowiązkowych i oprocentowania depozytów

Warto, żebyśmy zadbali o zwiększenie rezerw obowiązkowych i w ten sposób przycisnęli banki, aby zaczęły zwiększać oprocentowanie depozytów. Banki bardzo szybko podnoszą ceny kredytów, a to też przekłada się na zwiększenie inflacji. Jeśli popatrzymy na ten aspekt w wymiarze kosztu pieniądza dla przedsiębiorców, którzy dostarczają dobra i usługi, to ceny kredytów dla nich rosną, tym samym powodując zwiększenie kosztów przedsiębiorstwa i poszukiwanie przychodów albo poprzez zwiększenie cen, albo próbę zwiększenia potencjału rynkowego.

– podkreślił dr Bartoszewicz

W zeszłym roku prezes NBP alarmował, że nastąpi deflacja.

Prezes NBP stwierdził w zeszłym roku, że inflacji nie ma, potem przyznał, iż jest, a następnie zaczął podejmować bardzo opóźnione działania. W swoim ostatnim komunikacie przyznał[…], że mamy opóźnione działania. Przełożenie zmiany stóp procentowych na walkę z inflacją zajmuje 6-9 miesięcy. Prof. Adam Glapiński przyznał w czwartek, że ujrzenie wyników zmiany stóp procentowych zajmie kilka kwartałów (…). Polityka pieniężna powinna w istotniejszy sposób chronić polskie rodziny, a szczególnie osoby najbiedniejsze, bo niepewność tylko wzrasta. Mieliśmy pandemię, teraz mamy wojnę przy granicy, a za chwilę możemy mieć skrajny wybuch migracji.

– powiedział dr Bartoszewicz

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

radiomaryja.pl

Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY