Sprawiedliwość po stronie restauracji. Służby i urzędnicy umywają ręce

Dodano   6
  LoadingDodaj do ulubionych!
Fotografia przedstawiająca drewniany bar

Fotografia przedstawiająca drewniany bar / fot. Canva/Valeria Boltneva

Właściciele restauracji Schronisko Bukowina w Bukowinie Tatrzańskiej wygrali w sądzie z sanepidem, który ukarał ich za otwarcie lokalu podczas lockdownu. Wszystkie postępowania zostały umorzone, a sąd nakazał zwrot kary, jaką restauracja zapłaciła. Uznał, że zakazać działalności gospodarczej można ustawą, a nie rozporządzeniem. Materiał "Interwencji".
  • Blisko rok temu wiele restauracji i lokali gastronomicznych działało wbrew rządowym regulacjom covidowym
  • Przedsiębiorcy, którzy wyłamali się rządowej i medialnej narracji, byli gnębienie i karani przez sanepid i policję
  • Teraz sądy umorzają sprawy przeciwko restauracjom, działających w trakcie wątpliwych prawnie rozporządzeń
  • Przedstawiciele władzy sądowniczej, odrzucając wnioski policji i sanepidu, argumentowali swojądecyzję tym, że rządowe rozporządzenia nie są konstytucyjne
  • Zobacz także: Minister klimatu naprawdę to powiedziała. Polska to “państwo, które zanieczyszcza”?

Rok temu z powodu pandemii lokale gastronomiczne nie mogły obsługiwać gości przy stolikach. Niektóre jednak wyłamały się z zakazów. Kończyło się to kontrolami, awanturami. Jedną z restauracji, która zaczęła przyjmować wówczas klientów, było Schronisko Bukowina z Podhala.

Podstawowa rzecz była taka, że mamy 60 pracowników, zamknięcie restauracji spowodowałoby, że tych ludzi trzeba zwolnić lub wysłać na bezpłatne urlopy. U nas pracownicy są od początku powstania lokalu. Nie łapaliśmy się na żadne tarcze, jedynie na zwolnienia z ZUS-u

– przytoczył Kamil Sakałus dyrektor Schroniska Bukowina.

Walka o zachowanie pracy

Pracownicy Schroniska Bukowina mówią, że decyzja o serwowaniu posiłków wewnątrz lokalu była walką o przetrwanie. Przez ówczesne zakazy wiele restauracji i jadłodajni zbankrutowało, nie przetrwały lockdownu. A te, które dziś funkcjonują, mają problem z pracownikami. Personel przebranżowił się i nie wrócił do gastronomii.

Kiedy mimo rządowych obostrzeń restauracja w Bukowinie Tatrzańskiej otworzyła się, od razu zapełniła się klientami. Natychmiast pojawiły się też liczne kontrole. Restauratorzy zostali ukarani grzywną 30 tys. zł przez zakopiański sanepid. 

Podjeżdżały 3-4 radiowozy policji plus sanepid. Policjanci spisywali gości jako świadków wykroczenia, panie z sanepidu pisały protokół. Sanepid wychodził, to w progu czekała inspekcja handlowa. Kto tam jeszcze był? Urząd celno-skarbowy, zwykła skarbówka, nadzór budowlany, straż pożarna, inspekcja jakości płodów rolnych. Było widać, że to próba utrudnienia

– kontynuował Sakałus, wyjaśniając działania policji i sanepidu.

Goście nasi byli zestresowani, bali się, że policjanci ich legitymowali

– wspomina z kolei Sylwia Gudula manager restauracji.

Jak zauważył Kamil Sakałus, ówczesne postępowanie polskich władz wprowadzało chaos dla przedsiębiorców. Ponadto wszelkie obostrzenia były wprowadzane wyłącznie za pomocą rozporządzeń, a nie ustaw jak w innych państwach.

Działalność gospodarczą ogranicza się w formie ustawy lub wprowadzeniem stanu wyjątkowego, wojennego, klęski żywiołowej. A tego w Polsce nie wprowadzono. Tu nikt by nie miał pretensji, gdyby było tak jak na Słowacji – 2 kilometry stąd – był stan wyjątkowy. Legalnie zamknięto restauracje i wypłacono im odszkodowania. Mieliśmy 35 albo 36 postępowań, które wszczął sanepid. Jeżeli te wszystkie postepowania skończyłyby się karami, to kara maksymalna to 450 tys. zł

– powiedział dyrektor Schroniska Bukowina.

W podobnym tonie wypowiadają się również przedstawiciele władzy sądowniczej, którzy ku zaskoczeniu wielokrotnie stawali w obronie obywatelami przed rządowymi rozporządzeniami.

Nie ma podstaw do nakładania kar tego rodzaju. To rozporządzenie wprowadzające ograniczenia było niezgodne z konstytucją

– podkreślił Andrzej Irla z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie.

My skierowaliśmy trzy sprawy do prokuratury.  Przybrały formę trzech śledztw. Prokuratura umorzyła te postępowania

– poinformował z kolei Sebastian Gleń z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Służby umywają ręcę za wcześniejsze prześladowania

Po blisko dwóch latach od rozpoczęcia epidemii koronawirusa służb mundurowe i sanepid uchylają się od odpowiedzialności za nadgorliwe kontrole lokali oraz obywateli. Obydwie strony wyjaśniają, że nie mogli na własną rękę interpretować rozporządzeń.

Dziś wiemy, że sądy umarzają te sprawy. Jako policja nie możemy negować przepisów rozporządzenia pod kątem zgodności z konstytucją. Policjant dostaje narzędzia prawne opublikowane w Dzienniku Ustaw i musi je stosować

– podkreślił Gleń.

Nie mamy kompetencji do oceny przepisów

– stwierdził z kolei Piotr Pokrzywa z krakowskiego sanepidu.

polsatnews.pl

Subskrybuj
Powiadom o
6 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY