Prof. Żaryn o pogrzebie Dmowskiego: To była największa manifestacja patriotyczna w międzywojennej Polsce [NASZ WYWIAD]

TYLKO U NAS
Dodano   3
  LoadingDodaj do ulubionych!
Prof. Jan Żaryn

Prof. Jan Żaryn / Fot. Media Narodowe/YouTube.

O przebiegu uroczystości pogrzebowych śp. Romana Dmowskiego, 200 tysiącach żałobników, oddolnej, spontanicznej potrzebie serca, a także o tym, czy Sanacja żegnała lidera narodowców i akcjach upamiętniających rocznicę, mówi w rozmowie z Piotrem Motyką, specjalnie dla Mediów Narodowych, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, profesor Jan Żaryn.

Zobacz także: Staż w redakcji Media Narodowe. Aplikuj i zdobądź doświadczenie [III edycja]

Piotr Motyka: Mija 83 lata, od mającego miejsce w dniu 7 stycznia RP 1939, pogrzebu śp. Romana Dmowskiego. Jakie on miał znaczenie i jak wielka była to manifestacja?

Prof. Jan Żaryn: Była to manifestacja, trwająca kilka dni. Od momentu podania do publicznej wiadomości informacji o śmierci Romana Dmowskiego, w nocy z 1 na 2 stycznia 1939 roku. Bardzo wiele środowisk związanych, przede wszystkim, z obozem narodowym, rozpoczęło bardzo daleko idącą mobilizację, która miała owocować kolejnymi aktami oddawania honoru zmarłemu. To się zaczęło, już od dworu w Drozdowie, który został udostępniony. W otwartej trumnie na katafalku znajdowało się ciało Dmowskiego, do którego przybywały kolejne tłumy, szczególnie z pobliskich chałup, wiosek, miejscowości, ale także z Łomży. To trwało aż do 4 stycznia, kiedy to z kolei rozpoczęły się uroczystości żałobne w katedrze w Łomży, z udziałem i pod przewodnictwem biskupa łomżyńskiego, ks. Stanisława Łukomskiego. Następnie, bardzo długo, trwała podróż pociągiem trumny Dmowskiego, przez Małkinię i kolejne miejscowości do Warszawy, na Dworzec Wileński. We wszystkich niemal miejscach, gdzie było to możliwe zatrzymywano pociąg. Miejscowa ludność docierała do dworca, tam także starano się oddać hołd Dmowskiemu, rzucano kwiaty na drodze, w czasie jazdy pociągu. Potem z kolei, trumna peregrynowała przez kolejne przystanki, po warszawskiej Pradze, na Kamionku, gdzie urodził się Dmowski, przy Kościele Matki Boskiej Zwycięskiej, który powstał w 1929 roku, jako kościół wotywny, w podzięce Matce Bożej, za zwycięstwo 1920 roku. Wreszcie znalazła się w katedrze warszawskiej, gdzie miały miejsce olbrzymie uroczystości, poprzedzone peregrynacją pielgrzymów przybywających do Warszawy, by pożegnać Dmowskiego. Władze państwowe uruchomiły dodatkowe pociągi, które na te specjalnie uroczystości przybywały zgodnie z rozkładem. 7 stycznia, policzono, że wśród tych tłumów, które przybyły do Warszawy było około 200 tysięcy żałobników. Było również co najmniej 80 różnych transparentów, flag, przede wszystkim Stronnictwa Narodowego, ale także Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, Sodalicji Mariańskiej, bardzo wielu organizacji katolickich, narodowych, które były reprezentowane przez swoje władze centralne, ale też lokalne. Z wielu miejsc Polski docierały delegacje samorządowe, szczególnie z tych miejsc, gdzie obóz narodowy cieszył się olbrzymią popularnością, takich jak Mazowsze, Wielkopolska. W czasie trwania samej ceremonii pogrzebowej dostrzeżono obecność wybitnych postaci, przede wszystkim byłego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Stanisława Wojciechowskiego. Wysoka, szczupła sylwetka dominowała na fotografiach. Władze Stronnictwa Narodowego zadbały o oprawę wizualną, robiono zdjęcia, z tego powstała specjalna publikacja albumowa, kręcono także film, który również się zachował. Uroczysta Msza Święta oraz cały marsz od Katedry Św. Jana są zarejestrowane. Mszy Świętej przewodniczył biskup piński ks. Karol Niemira, z udziałem arcybiskupów tytularnych archidiecezji warszawskiej, administratora apostolskiego arcybiskupa ks. Stanisława Galla, zarządzającego archidiecezją po śmierci arcybiskupa ks. Aleksandra Kakowskiego i z udziałem arcybiskupa ks. Antoniego Szlagowskiego, sufragana, zresztą osoby bardzo bliskiej obozowi narodowemu. Abp Szlagowski, poza tym, że był rektorem Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie narodowców było bardzo wielu, przecież studiowali tam, byli członkami władz „Bratniaka”, korporacji akademickich, czyli całego tego życia samorządnego, uniwersyteckiego, był także głównym odpowiedzialnym z ramienia Episkopatu Polski za przebieg uroczystości, pierwszej i potem kolejnych odsłon, Ślubów Jasnogórskich Młodzieży Akademickiej. Pierwsze były w maju 1936 roku, a wiadomo, że były one w dużej mierze organizowane przez środowiska katolickie, a jednocześnie członkami tych struktur katolickich byli działacze Stronnictwa Narodowego, Obozu Narodowo – Radykalnego, czy innych struktur obozu narodowego, więc był to znany autorytet dla środowisk narodowych. I oczywiście ks. Marceli Nowakowski, spowiednik Dmowskiego, przyjaciel, wybitny kapłan, proboszcz przez wiele już wówczas lat, Kościoła Najświętszego Zbawiciela, który wygłosił homilię, przypominając sylwetkę zmarłego. Potem pochodem przez most Kierbedzia, cała wielka rzesza Warszawiaków i przyjezdnych udała się na cmentarz Bródnowski i tam Roman Dmowski, w grobie rodzinnym został pochowany, u boku swojego rodzeństwa i swoich rodziców, w ten sposób skończyła się całe ceremonia. Natomiast napływały także listy kondolencyjne do władz Stronnictwa Narodowego, do rodziny Lutosławskich, one także zostały opublikowane w specjalnym albumie, także w bieżącej prasie, czy to w Kurierze Warszawskim, czy w wielkopolskiej prasie, w tych tytułach, które były w dużej mierze w rękach zwolenników obozu narodowego. Takim niewątpliwie najciekawszym, być może głosem, był bardzo piękny list kondolencyjny Ignacego Jana Paderewskiego, skierowany na ręce prezesa zarządu głównego Stronnictwa Narodowego, w którym autor chyli czoła przed zmarłym liderem narodowców, jednocześnie przypominając chwile gdy miał honor współpracować z nim, przy wielkim dziele, jakim było odbudowywanie państwa polskiego.

Piotr Motyka: Czy to była największa manifestacja patriotyczna w międzywojennej Polsce?

Prof. Jan Żaryn: Tak uważano wówczas. Niezliczone tłumy Warszawiaków, jak i przyjezdnych pojawiły się w jednym miejscu. Przez kilka dni, z tym apogeum 7 stycznia, uczestniczyły w oddawaniu honoru Romanowi Dmowskiemu. Były to rzeczywiście chwile największej manifestacji religijno – patriotycznej, jednocześnie niesterowanej przez władze. Odwrotnie przedstawicieli władz sanacyjnych w ogóle nie było obecnych podczas tego pogrzebu. Jedyna rzecz to właśnie ta zgoda PKP na uruchomienie dodatkowych pociągów, więc nie było sabotażu, ale jednocześnie nie było też żadnej woli, czy to odznaczenia pośmiertnie lub jakiejkolwiek manifestacji solidarności z dorobkiem zmarłego. Władze sanacyjne zupełnie zignorowały fakt, zarówno śmierci, jak i pogrzebu Dmowskiego. Wartość tej manifestacji polegała też na tym, że było to de facto manifestowanie spontaniczne, organizowane oddolnie przez struktury okręgowe, miejskie Stronnictwa Narodowego, struktury samorządowe, zarządy organizacji społecznych, korporacji akademickich, gdzie obóz narodowy był silnie reprezentowany. Przypomnijmy, że samo Stronnictwo Narodowe przed wybuchem II wojny światowej liczyło prawdopodobnie ponad 200 tysięcy członków. To była olbrzymia społeczność, aktywna politycznie. Nie mówię o zwolennikach, tylko o aktywnych członkach. Członkostwo wówczas oznaczało jakąś chęć pracy na rzecz danej organizacji politycznej czy społecznej.

Piotr Motyka: Czy państwo upamiętniają w jakiś sposób tę rocznicę?

Prof. Jan Żaryn: Zachęcam do wejścia na stronę internetową Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, www.idmn.pl, gdzie honorujemy, w rocznicę jego pogrzebu, postać Romana Dmowskiego. Tam także informacja o specjalnej reklamie edukacyjnej, która się znalazła w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”, także na telebimach dziś można zobaczyć, między innymi na Rondzie Dmowskiego w centrum Warszawy, 30-sekundowy spot. Chcemy w ten sposób przypomnieć Polakom, Warszawiakom, że niewątpliwie postać Dmowskiego, to niezwykle interesująca biografia, warta rozeznania. Nie ma co wsłuchiwać się w różne głosy krytyczne wobec niego, ale samemu się zapoznać z jego olbrzymim dorobkiem i wyrobić sobie suwerenne zdanie, tak jak każdy Polak powinien mieć suwerenne zdanie na temat Józefa Piłsudskiego, św. Jana Pawła II, czy bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. To są tego typu postacie, co do których nie ma wątpliwości, że każdy Polak powinien je rozeznać, mieć własną chęć, wewnętrzną potrzebę rozpoznania, po to, żeby przyjąć, odrzucić czy przedyskutować. Różne mogą być później formy dialogu z tą postacią, ale najpierw warto wiedzieć, z kim się ma naprawdę do czynienia.    

Piotr Motyka: Serdecznie dziękuję za wywiad, Bóg zapłać!

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY