- Trzy lata temu prokuratura z zawiadomienia partii „Razem” wszczęła śledztwo w sprawie księdza Stryczka.
- Postępowanie miało dotyczyć domniemanych zarzutów o mobbing w stowarzyszeniu „Wiosna”.
- Prokuratura w prowadzonym postępowaniu do tej pory nie postawiła zarzutów ani jednej osobie.
- Zobacz także: Szef MSW Serbii: Po co nam UE, w której musielibyśmy uznać wydarzenia w Srebrenicy za ludobójstwo
Internetowy hejt na ks. Stryczka
Dnia 20 września 2018 roku red. Onetu Janusz Schwertner opublikował tekst na temat domniemanego mobbingu w stowarzyszeniu „Wiosna”, które jest organizatorem Szlachetnej Paczki. W efekcie publikacja doprowadziła do rezygnacji z funkcji prezesa „Wiosny” – ks. Jacka Stryczka, założyciela stowarzyszenia. Tytuły prasowe najważniejszych polskich redakcji informowały: „Byli pracownicy ks. Stryczka oskarżają go o mobbing” – Gazeta.pl, „Ujawnili straszne rzeczy o znanym w całej Polsce księdzu” – „Fakt”, „Pracownicy Szlachetnej Paczki opisują bulwersujące praktyki”, „Ks. Stryczek oskarżany o mobbing” – NaTemat.
W publikacjach o mniejszym zasięgu pisano jednoznacznie: „Czy znany ksiądz to bezwzględny tyran?” – Planeta Polska, „Neoliberalny ksiądz patologicznym mobberem” – Autonom. Prasa brukowa pointowała: „Twórca Szlachetnej Paczki, ksiądz Jacek Stryczek znęcał się nad pracownikami?” – Pudelek. Wkrótce czytelnicy, widzowie mogli się dowiedzieć, że „Policja wkroczyła do mieszkania ks. Stryczka”- Polsat News, „Jacek Stryczek pod lupą prokuratury” – TVN24. Ks. Stryczek został okrzyknięty przestępcą, a zainteresowanie „Szlachetną Paczką” stało się znacznie mniejsze.
Rok od publikacji, 15 marca 2019 roku, portal Wirtualna Polska opublikował artykuł zatytułowany „Ksiądz Jacek Stryczek wyznaje: Chciałem umrzeć”. Pod tekstem wśród 10 najbardziej popularnych komentarzy można było przeczytać: „Obiecanki cacanki”, „Co znaczy chciałem? Sznurka nie było czy przestały jeździć pociągi? Marzenia trzeba spełniać”, „To umieraj, a nie pieprz wszystkim wkoło – jak to ci źle na świecie”, „No to odejdź razem z tą swoją fałszywą religią, nikt normalny nie będzie płakał”. Komentarze te dotyczyły człowieka, który przed pamiętną publikacją, potrafił zmobilizować do pomagania potrzebującym 800 tysięcy osób. W jego dzieło włączali się premierzy i prezydenci RP. W grudniu, gdy „Paczka” miała swój „czas cudów”, wszystkie media informowały o tym wydarzeniu. „Wiosna” i Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to wówczas największe stowarzyszenia, które potrafiły pomagać ludziom w potrzebie. Oba oparte o wyrazistego lidera. Oba były i wciąż są dla wielu osób kontrowersyjne.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Partia Razem zawiadamia prokuraturę
We wspomnianym artykule red. Janusz Schwertner cytował członków zespołów „Paczki” i Akademii Przyszłości działających w „Wiośnie” w latach 2012-2015 r. Według nich w stowarzyszeniu „była kiedyś kontrola urzędu pracy. Wytypowano osoby, które zostały odpowiednio przygotowane do kłamania”.
Piotr Legutko, ówczesny dziennikarz „Gościa Niedzielnego” zbadał kulisy pracy ks. Jacka Stryczka w stowarzyszeniu „Wiosna”, a także skontaktował się z Państwową Inspekcją Pracy. Ta po drobiazgowej analizie nie potwierdziła zarzutów o mobbing, które ciążyły na ks. Stryczku, jednak tych argumentów już nikt nie chciał słuchać. Drugą konsekwencją publikacji portalu Onet było zawiadomienie do prokuratury, które złożyła partia „Razem”.
Prokuratura Rejonowa Kraków-Śródmieście Zachód wszczęła śledztwo o syg. Akt PR 3 Ds 755.2018. Trzy lata później, we wrześniu mijającego roku „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że „Prokuratura od trzech już lat bada sprawę mobbingu, jakiego wobec pracowników Stowarzyszenia „Wiosna” miał się dopuszczać ks. Jacek Stryczek. Do dziś jednak zarzutów nie ma, a śledczy sami nie potrafią określić, kiedy skończą dochodzenie”. „Wezwaliśmy do stawiennictwa w charakterze świadków 93 osoby zamieszkałe w Krakowie. Tylko od kwietnia przesłuchano bądź rozpytano 49 osób” – wyliczał prokurator Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie i jeden z rozmówców „Wyborczej”. Dzisiaj, jak się dowiadujemy od tego samego rzecznika, w postępowaniu nie postawiono zarzutów żadnej osobie!
Śledztwo Dziennika Polskiego
Redaktorzy Dziennika Polskiego rozmawiali ze wszystkimi świadkami, którzy wystąpili z imienia i nazwiska w głośnym tekście opublikowanym przez portal Onet w 2018 roku. Tekście, w którym autor zarzucił księdzu Jackowi Stryczkowi, twórcy akcji Szlachetna Paczka, m.in. zarządzanie stowarzyszeniem „Wiosna” w sposób autorytarny, czy autorytarno-psychopatyczny, a nawet stosowanie mechanizmów przypominających sektę. W ten sposób „Wiosna” straciła nie tylko charyzmatycznego lidera, ale również dobre imię, prestiż, siłę, zdolność oddziaływania, a w konsekwencji charakter spontanicznej, bezinteresownej i ideowej akcji czynienia dobra, stając się organizacją coraz bardziej biznesową. Co by się stało, gdyby nagle Wielka Orkiestra Świąteczna Pomocy Jerzego Owsiaka straciła swojego lidera? To jasne, że wcześniej czy później zniknęłaby z przestrzeni społecznej.
Jak się okazuje prokuratura ma problem z odnalezieniem choćby jednej osoby poszkodowanej przez ks. Jacka Stryczka, w sposób, który mógłby być niezgodny z prawem i wypełniać znamiona przestępstwa. Potwierdza to ks. Jacek Stryczek: -Do tej pory nie mam żadnych zrzutów odnośnie mobbingu (w ogóle nie mam żadnych) – ani w sądzie pracy, ani w sądzie cywilnym, nawet nie byłem przesłuchiwany w związku z prowadzonym postępowaniem, więc zgodnie z polskim prawem jestem osobą niewinną. Mam również prawo do dobrego imienia. Niestety, w praktyce tak to nie wygląda. Na stronie internetowej księdza, która mówi o jego nowej książce „Droga przebaczenia – Od zranienia do uzdrowienia”, czytamy: „Czy to był największy hejt we współczesnej Polsce? (…) Jak do tej pory te oskarżenia nie zostały potwierdzone. Jedyne, co zostało potwierdzone to to, że mam wrogów”.
Dziennikarze Dziennika Polskiego postanowili zapytać o ks. Stryczka członków obecnego zarządu stowarzyszenia „Wiosna”. Dowiedzieć się, czy kierowali kiedykolwiek w stronę byłego prezesa takie zarzuty, którymi zajęła się prokuratura. 20 grudnia 2021 r. Konrad Kruczkowski, dyrektor ds. komunikacji, odpowiedział: „Stowarzyszenie nie formułowało pod adresem ks. Stryczka zarzutów dot. mobbingu. Nie składało też do prokuratury zawiadomień w tej sprawie”. Z identycznym pytaniem zwrócono się do Anny Wilczyńskiej, jednej z najważniejszych wówczas osób w stowarzyszeniu, która od kilku miesięcy nie pracuje już w „Wiośnie”: – Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Nie chcę odpowiedzieć na to pytanie. Dlaczego? – Mogę nie udzielić odpowiedzi. Prawda? – usłyszeli.
Świadkowie nie mają zarzutów
Serwis postanowił sam porozmawiać z osobami, które trzy lata temu pojawiły się w artykule Onetu. Przytacza przy tym rozmowy m.in. z Krzysztofem Lisem czy Łukaszem Miszonem. Obaj przyznają, że byli przesłuchiwani, ale nie przez prokuraturę a policję. Pierwszy przyznał, że nie formułował organom ścigania żadnych oskarżeń pod adresem ks. Stryczka, które zawiera Kodeks karny. Drugi podkreśla, że występował jako światek, a nie osoba pokrzywdzona.
– Ja nie mam satysfakcji, że on (ks. Jan Stryczek – red.) tam już nie pracuje. On to rozpoczynał, on to budował tyle lat. Ja bym chciał, aby pewne rzeczy się nie działy w tym stowarzyszeniu, ale to, że mu potem nie pozwolono wrócić, to jest efektem rozgrywek tam. Ten tekst mógłby mieć inny wydźwięk, gdyby nie postępowanie innych ludzi później. Dla mnie nie jest OK, że on (ks. Stryczek – red.) dalej nie może tego robić. Ten artykuł dostarczył dla kilku osób naboi, ale to konkretne osoby wykorzystały to, aby go odsunąć! Ja już nie chcę kierować żadnych medialnych ataków w kogoś. Ja nie mam satysfakcji, że on nie rozwija tego swojego dzieła. To jest jego dzieło! Ja mu tego nie zabieram. Nie ujmuje! Nawet żałuję, że on nie może tego dalej robić! Ta konsekwencja wynikła z innych gier. Z decyzji innych ludzi można odnieść wrażenie, że ja powinienem się cieszyć, że on odszedł. Wcale tak nie jest!
– podkreśla Miszon.
Z dziennikarzami nie chcą rozmawiać dziś przedstawiciele stowarzyszenia Wiosna. Potwierdzają jedynie, że stowarzyszenie „nie formułowało pod adresem ks. Stryczka zarzutów dot. mobbingu; nie składało też do prokuratury zawiadomień w tej sprawie”.
– Dlaczego dzisiaj zarząd, a nawet jego byli członkowie nabrali wody w usta? Dlaczego trzy lata temu bez skrępowania opowiadali redaktorowi Onetu o swoim cierpieniu? Dlaczego dziś nie można znaleźć żadnej ofiary rzekomego mobbera z tamtej publikacji? Większość z naszych rozmówców rzuca słuchawkami
– konstatuje autor śledztwa.
Życie ks. Stryczka „po” Szlachetnej Paczce
Ksiądz Stryczek wspomina, że w pewnym momencie w Paczce pojawiło się dużo przypadkowych osób. W rozmowie z „Dziennikiem Polskim” mówi o tym Piotr Legutko, ówczesny dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, dyrektor TVP Historia: „Wydaje mi się, że (ks. Stryczek – red.) w pewnym momencie przeoczył ten moment, w którym zbudował naprawdę dużą firmę, która zaczęła jednak żyć własnym życiem. Jego pracownicy zaczęli mieć własne ambicje. Zaczęli stawiać własne cele w tej »korporacji«, a on trochę to zlekceważył. (…) Szukając winy lidera, można wskazać tu błędy w zarządzaniu. Zgubił po prostu dobry kontakt z pracownikami”.
Dziś kapłan prowadzi duszpasterstwo przy krakowskim kościele św. Józefa, jest też twórcą Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.
Za tekst na temat rzekomego mobbingu w Szlachetnej Paczce jego autor, redaktor Janusz Schwertner, był nominowany do dziennikarskich nagród – Grand Press i Mediatorów.
Dziennik Polski, TVP Info