Zobacz także: Znana piosenkarka: Pornografia to hańba. Oglądałam jej bardzo dużo. Uważam, że to zniszczyło mój mózg
Czy Czeczko przestraszył się wiszącego nad nim widma półrocznej odsiadki? Teraz, po dezercji, ucieczce na Białoruś i kolportowaniu kłamstw pod adresem własnego państwa mogą go czekać jeszcze gorsze konsekwencje. O ile dosięgnie go polski wymiar sprawiedliwości.
Jak dowiódł Sąd Rejonowy w Bartoszycach podczas procesu, Emil Czeczko znęcał się nad własną matką od 2020 roku. Jak informuje “Fakt”, mężczyzna “bił ją, krzyczał na nią, zmuszał do kupowania sobie papierosów i alkoholu, a nawet zabraniał wchodzić do jedynego w mieszkaniu pokoju”.
W dniu 7 maja 2021 r. uderzył pokrzywdzoną wielokrotnie otwartą dłonią w twarz i tył głowy, a następnie oburącz zaciskał dłonie na jej szyi, uderzył ją także zaciśniętą pięścią i głową w twarz, jak również groził jej pozbawieniem życia – mówił w rozmowie z “Faktem” Olgierd Dąbrowski-Żegalski, Rzecznik Prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie.
To tamte wydarzenia doprowadziły do procesu Czeczki i wyroku, który jednak nie uprawomocnił się. Żołnierz złożył apelację. Ostateczny wyrok miał zapaść 29 grudnia. Zawczasu jednak oskarżony zwiał na Białoruś. Przeczuwał, jaka będzie decyzja polskiego wymiaru sprawiedliwości?
Wyrok na niego czekał i nie miał gdzie przed tym uciec, nie wiadomo też, co było w wojsku, jak on tam psychicznie się czuł i co mu po głowie chodziło – komentowała w rozmowie z “Faktem” jedna z sąsiadek Emila Czeczki.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
onet.pl