Zobacz także: Białoruś ogranicza dostawy ropy do Polski. Pokłosie decyzji niemieckiego regulatora
Piotr Motyka: Jak Pan odniesie się do sprawy spalenia kopii Statutu kaliskiego, historycznego przywileju dla Żydów oraz aresztowania w związku z tym Wojciecha Olszańskiego i jego towarzyszy?
Przemysław Holocher: Użyłbym tu sformułowania „prowokacja kaliska”, dlatego, że całe to wydarzenie zorganizowane w Kaliszu ma wszelkie znamiona prowokacji, czegoś podobnego, co miało miejsce na przykład kilkadziesiąt lat temu, w 1946 roku w Kielcach. Do dzisiaj Polacy są oskarżani o jakieś ekscesy antyżydowskie i z podobnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia w Kaliszu. Hasła, które były tam podnoszone pozbawione były jakiegokolwiek sensu. Chodziło tylko o to, żeby zrobić z Polaków antysemitów, „żydożerców”, czyli w zasadzie o to, o co od dawna chodzi szeroko pojętym środowiskom żydowskim, które chcą wyłudzić od Polski tzw. roszczenia. Stwarza się w świecie wizję Polaka nienawistnika, szmalcownika, mordercy. I to się także teraz w doskonały sposób udało. Można było zaobserwować, w jaki sposób strona izraelska podnosi te kwestie, tamtejsze gazety pisały o tym wręcz, że działo się to na Marszu Niepodległości. Pytanie, kto to w Izraelu, czy w świecie sprawdzi, gdzie to się naprawdę działo? Ważne, że działo się w Polsce.
Piotr Motyka: Jak Pan ocenia postać pana Olszańskiego, znanego też jako Aleksander Jabłonowski i reakcje służb względem jego działań?
Przemysław Holocher: Pan Olszański od dawna działa w sposób prowokacyjny, udaje wychowanka Narodowych Sił Zbrojnych, a przy tym zachowuje się jak prostak, bolszewik, chwaląc Józefa Stalina, czy Iwana Sierowa. Dziwnym trafem służby zainteresowały się tym panem, dopiero po realizacji prowokacji, pozwalając mu na nią w całości. Zatrzymano go dopiero wtedy, kiedy wykonał swój plan. Być może to właśnie była kulminacja jego działań, projektu pod tytułem „Aleksander Jabłonowski”. Przykre, że w tej sprawie służby zadziałały tak szybko, zaraz po tym wydarzeniu, a w sprawie na przykład Marty Lempart i podobnych osób, które lżą państwo polskie i zachowują się w sposób co najmniej podejrzany, nie ma żadnych zatrzymań, a również powinny być. Te osoby powinny być prześwietlone, również pod kątem tego skąd są finansowane, z jakich źródeł płyną do nich te pieniądze, czyli zapewne z zagranicy, na to, żeby tutaj uskuteczniać działalność agenturalną. W kontekście pana Olszańskiego, szkoda mi tych naiwniaków, którzy dali się nabrać na jakiegoś wodza, duce, tym razem był to tzw. Aleksander Jabłonowski, wcześniej Leszek Bubel czy Zbigniew Stonoga, tych ludzi można by dalej wymieniać. Scenariusz zawsze jest taki sam, pojawia się człowiek, który jest bardzo radykalny w głoszonych hasłach, w czynach nie zawsze. To wszystko jest mało merytoryczne, taki kandydat wydobywa najbardziej radykalne jednostki ze społeczeństwa i używa ich do sobie znanych celów. Przestrzegam Państwa przed ufaniem tego typu indywiduum, które pojawiają się znikąd. Sądzę, że ogólnie cała ta sprawa jest rozwojowa. Nadmienię tylko, że pan Radosław Patlewicz założył panu Olszańskiemu sprawę w sądzie o zniesławienie i ta sprawa bardzo długo była zawieszona, sądy wysyłały sobie dokumenty od instancji do instancji. Zawieszały postępowanie, w związku z tym, że pan Patlewicz nie udowodnił dostatecznie, gdzie mieszka pan Olszański, chociaż dowody mi znane, moim zdaniem, są wystarczające, do tego żeby sąd orzekł, że to jest właściwe miejsce zamieszkania. Teraz, po zatrzymaniu pana Olszańskiego, nagle sprawa ruszyła. Być może faktycznie projekt pod tytułem Aleksander Jabłonowski został właśnie zakończony.
Piotr Motyka: Czy uważa Pan, że ten „projekt”, jak to zostało tu ujęte, oraz te mające podobny charakter, są sterowane przez jakieś określone ośrodki, jest to robione celowo?
Przemysław Holocher: Rzymianie mawiali, że ten jest winny, kto odniósł korzyść i tutaj możemy się zastanowić, kto ją odniósł, kreując wizję Polski antysemickiej, w której rzekomo odradza się faszyzm, którego u nas przecież nie było. Trzeba zadać sobie to pytanie: „Kto z tego odniósł korzyść, po co to zostało zrobione?” Kiedy odpowiemy sobie na to pytanie, będziemy bardzo blisko rozwiązania tej zagadki. Oczywiście pewności nie mam, nie mam w ręku dowodów i nie złapałem nikogo za rękę, natomiast z dużą dozą prawdopodobieństwa uważam, że jest to antypolska prowokacja, sterowana, wykreowana w konkretnym celu. Warto obserwować, jak sytuacja będzie się rozwijała.
Piotr Motyka: Serdecznie dziękuję za wywiad, Bóg zapłać!
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com