Szpital w Pszczynie już wcześniej budził wątpliwości?

Dodano   4
  LoadingDodaj do ulubionych!
Warszawa, 06.11.2021. Protest pod hasłem "Ani jednej więcej" przed Trybunałem Konstytucyjnym w Warszawie.

Warszawa, 06.11.2021. Protest pod hasłem "Ani jednej więcej" przed Trybunałem Konstytucyjnym w Warszawie. / Fot. PAP/Leszek Szymański. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

Jedna z blogerek Salonu 24 przypomina wyniki kontroli, jaką w 2017 roku w szpitalu w Pszczynie przeprowadził NFZ. Portal przywołuje też fakt, że wówczas suchej nitki na szpitalu nie zostawiła "Gazeta Wyborcza", opisując sprawę w artykule „Miażdżące wyniki kontroli w szpitalu w Pszczynie”. Kobieta zarzuca "GW" amnezję.

Jak walczyć z amnezją dziennikarzy “Gazety Wyborczej”? Blogerka postanowiła zrobić to przywołując obszerne fragmenty artykułu tego medium z 2017 roku.

Szpital w Pszczynie, który od 2010 roku jest dzierżawiony przez spółkę Centrum Dializa z Sosnowca jest jednym z najczęściej kontrolowanych w województwie. Tym razem NFZ chciał sprawdzić m.in. czy i jak szpital zapewnia obsadę lekarską na dyżurach – pisała wówczas “Wyborcza”.

Jak się okazuje, działalność pszczyńskiego szpitala od lat budziła poważne wątpliwości.

NFZ skontrolował pracę lekarzy, pielęgniarek i sprzęt szpitala. Latem 2016 przez prawie miesiąc oddział geriatrii w ogóle nie przyjmował chorych, nie zgłaszając tego nikomu. (…) Na intensywnej terapii przez kilkanaście dni dyżurował tylko jeden lekarz, choć powinno być dwóch. Na chirurgii ogólnej też zdarzało się, że pracował tylko jeden lekarz, choć szpital zapewnił NFZ, że zatrudnia tam czterech specjalistów. W marcu zeszłego roku przez pięć dni na chirurgii nie było żadnego lekarza! Na neurologii też dyżurowało za mało specjalistów, a w styczniu, lutym i maju zdarzały się dni, kiedy przez kilka lub kilkanaście godzin nie było ani jednego.[…]”

Uwagi dotyczyły też oddziału ginekologii i położnictwa: „Noworodki zostawały na wiele godzin bez opieki, bo lekarki schodziły do poradni.[…] Na bloku porodowym z powodu braku personelu zaniedbywano dokumentację medyczną – można było przeczytać w artykule.

Kolejne fakty przywołał cytowany wówczas przez “Wyborczą” szef śląskiego oddziału NFZ, Jerzy Szafranowicz.

W trakcie kontroli okazało się też, że na oddziale ginekologiczno-położniczym jedno przyłącze tlenu i jedno przyłącze próżni (gazy potrzebne do ratowania życia) to atrapy, a inne przyłącze próżni nie działa. To samo na sali porodowej. Popsute też było jedno przyłącze tlenu na internie i trzy z czterech przyłączy próżni na intensywnej terapii. “To wręcz niebezpieczne dla pacjentów” – podkreślił.

Z uwagi na liczne zaniedbania i nieprawidłowości NFZ nałożyło na szpital milion złotych kary.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

salon24.pl

Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY