Chodzi o sprawę „pastora” Pawła Ch., oskarżonego o wulgarne znieważanie uczuć religijnych, Narodu Polskiego i prezydenta RP. Człowiek ten nazywał katolickie sakramenty m.in. „pierdami”, Polaków m.in. „gnidowatymi” oraz „szarańczą”, a prezydenta m.in. „gównem w błyszczącym papierku”.
Protestanci udający katolików jako świadkowie w sprawie
Proces w I instancji, odbywający się przed Sądem Okręgowym w Lublinie pod sygnaturą IV K 6/21 obfitował w szereg „nowatorskich” i niekonwencjonalnych działań obrońcy oskarżonego, adwokata Andrzeja Turczyna. Tenże m.in. próbował powołać na świadków 27 osób z Polski i zagranicy na okoliczność, że jako katolicy nie czują się obrażeni wulgarnymi, często fekalnymi porównaniami oskarżonego wobec katolickich świętości. Wniosek ten przepadł, gdyż zapytani przez oskarżyciela posiłkowego świadkowie obrony, potwierdzili, iż wnioskowane osoby są protestantami, wręcz członkami Kościoła Nowego Przymierza Pawła Ch. Równolegle Andrzej Turczyn zarzucił sąd prywatnymi opiniami sympatyków oskarżonego, w tym „opiniami” dwóch raperów (sic!) oraz kłamliwie twierdził, że w czasie postępowania przygotowawczego oskarżony nie miał możliwości obrony, podczas gdy w rzeczywistości unikał składania zeznań, a w celu utrudnienia prób przesłuchania jego córek, powiedział dzwoniącemu do niego policjantowi, że są one… „duchownymi” (sic!). Jakby było mało, w toku przewodu sądowego, adwokat Turczyn próbował wpłynąć na werdykt, masowo wysyłanymi na adres Sądu Okręgowego listami poparcia krajowych i zagranicznych sympatyków oskarżonego. Dołączył do akt sprawy nawet album ze zdjęciami osób występujących na kanale Youtube oskarżonego, na dowód, że… jest on otwarty na polemikę, a zatem nikogo nie obrażał (sic!). Nic jednak nie przebije jego próby wykazania przy pomocy świadków obrony (córki i współpracownik Pawła Ch.), że występy publiczne oskarżonego na kanale „Idź Pod Prąd”, który do dziś reklamowany jest patriotycznym logiem z husarskimi skrzydłami, to nic poważnego, a jedynie „satyra”, „groteska” i „scenki rodzajowe” (sic!). Wówczas, ze strony oskarżycieli posiłkowych padło pytanie, czy partia „Ruch 11 Listopada”, tworzona przez oskarżonego, Mariana Kowalskiego oraz (nomen omen) Andrzeja Turczyna, również miała charakter satyryczny. Oczywiste przy tym wydaje się kolejne pytanie: czy widzowie, którzy wspierali finansowo kanał „Idź Pod Prąd” oraz partię „Ruch 11 Listopada”, wierząc że są to poważne i patriotyczne inicjatywy mające zmieniać Polskę, nie powinni teraz otrzymać zwrotu środków, skoro wyszło iż mają one całkowicie odmienny charakter?
Publiczne zniszczenie Pisma Świętego nie uraża protestantów
10 czerwca 2021 roku zapadło rozstrzygnięcie w sprawie Pawła Ch. Sąd nie ugiął się pod presją zasypujących go listami poparcia sympatyków oskarżonego i wydał wyrok skazujący w wysokości 8 miesięcy ograniczenia wolności oraz zapłaty ponad 21 tys. zł kosztów sądowych. Moment ogłoszenia wyroku został „ubogacony” wybuchem nienawiści anonimowego sympatyka oskarżonego, który zaczął na sali sądowej podnosić głos i atakować sędziego, powołując się na Marcina Lutra i Pismo Święte (sic!). To samo Pismo Święte, które nieco wcześniej zbezcześcił Adam „Nergal” „Holocausto” Darski. Oskarżony Paweł Ch. bronił „Nergala” na łamach „Idź Pod Prąd” przed katolikami, którzy postawili go przed sądem. Najwyraźniej Pismo Święte jest ważniejsze dla katolików niż protestantów, a przynajmniej członków tej konkretnej denominacji – Kościoła Nowego Przymierza w Lublinie, pod wodzą charyzmatycznego „pastora” Pawła Ch.
Sprawa nie skończyła się na wyroku I instancji. Paweł Ch. wraz ze swoim obrońcą Andrzejem Turczynem, ogłosił, że jest niewinny i wśród nowych ataków na katolików, Polaków, pokrzywdzonych, prokuraturę i sąd, zapowiedział złożenie apelacji, a najlepiej od razu trzech od jednego wyroku, zgodnie ze starymi sowieckimi metodami, które można streścić w haśle „ilość, nie jakość”. I rzeczywiście, do Sądu Apelacyjnego w Lublinie trafiły trzy apelacje, autorstwa adwokatów Andrzeja Turczyna z Koszalina, Macieja Sawickiego z Gorzowa Wielkopolskiego oraz Adama Wróblewskiego z Krakowa.
Wulgaryzmy jako wyraz rozumowego uzasadniania doktryny religijnej
W treści swojej apelacji, adwokat Adam Wróblewski zasugerował, że wulgaryzmy oskarżonego nie powinny być karane, gdyż stanowiły „wyraz rozumowego, ekspresyjnego uzasadnienia jego poglądów jako przedstawiciela kościoła biblijnego”. Kuriozalność tego zarzutu polega na tym, że obraźliwe hasła objęte aktem oskarżenia nie były używane do uzasadnienia doktryny kościoła Pawła Ch., ale do ataków na przedmioty kultu religijnego, wiernych i hierarchów innego kościoła. Alternatywą dla kuriozalności tego zarzutu jest właściwie tylko uznanie, że wulgarne ataki na inne grupy wyznaniowe, są integralnym elementem doktryny religijnej kościoła Pawła Ch. Jeżeli jest to prawdą, należałoby zastanowić się nad dalszą legalnością funkcjonowania zgromadzenia, które programowo nastawione jest na szerzenie nienawiści i próbę wywołania niepokojów religijnych w Polsce. Abstrahując od powyższego, przyjęcie stosowania wulgaryzmów jako „wyrazu rozumowego uzasadniania poglądów”przez duchownego, mówi wiele zarówno o oskarżonym i jego zgromadzeniu, jak też adwokacie Adamie Wróblewskim, który użył takiego argumentu w oficjalnym piśmie procesowym (sic!). Ponadto stwierdził on, że wulgaryzmy i pogardliwy stosunek do katolików „zdecydowanie mieszczą się w nurcie protestanckim”.
W podobnym kierunku poszły tezy adwokata Macieja Sawickiego. Tenże zasugerował w swej apelacji, że wulgarne hasła oskarżonego pod adresem Maryi i katolickiej Eucharystii oraz nazywanie Kościoła katolickiego „wielką prostytutką” były elementem „nauczania protestanckiego” i to w dodatku od starożytności (sic!).
Legalny kościół na dowód niewinności oraz Marcin Luter jako biegły
Adwokat Adam Wróblewski, w obliczu deficytu merytorycznych argumentów, powołał się na… zagranicznych aktywistów religijnych sprzed 500 lat – Girolamo Savonarolę i Marcina Lutra. To nie żart primaaprilisowy. Adwokat ten naprawdę, dzięki tak odległym w czasie przykładom wulgarnej krytyki instytucji Kościoła Katolickiego i rzekomej, ówcześnie panującej “wolności słowa”, chce immunizować Pawła Ch. w procesie karnym przed polskim sądem XXI wieku (sic!). Jakby było tego mało, przytoczył kolejny argument pozaprawny – rzekomy „fakt” iż Paweł Ch. jak dotąd nie doczekał się od nikogo „chrześcijańskiego napomnienia” (sic!). W sposób oczywisty nie ma to związku ze sprawą. Ponadto jest to kłamstwo. Oskarżony był bowiem wielokrotnie upominany, że manipuluje faktami, obraża poszczególnych ludzi i całe grupy społeczne oraz wyznaniowe. Został też upomniany przez innego pastora – Pawła Bartosika z Pomorza, który zwrócił mu uwagę na głoszone przez niego heretyckie -także dla protestantów- teorie monofizyckie, jakoby Jezus nie był człowiekiem, a wyłącznie Bogiem i tylko upodobnił się do człowieka. Skończyło się klasycznie, czyli wyzwiskami Pawła Ch. pod adresem napominającego.
Wyzwiska i oszczerstwa jako symbole prawdziwej wolności i demokracji
Andrzej Turczyn, powołując się na art. 10 ust. 1 Konwencji o ochronie praw człowieka i wolności, stwierdził, że brak karalności wypowiedzi wulgarnych i pogardliwych jest wymogiem „pluralizmu, tolerancji i otwartości bez których nie ma społeczeństwa demokratycznego”. To oczywiście skrajnie fałszywa manipulacja i nadinterpretacja zapisów tej Konwencji, choćby dlatego, że już art. 10 ust. 2 (sic!) brzmi:
„Korzystanie z tych wolności, pociągających za sobą obowiązki i odpowiedzialność, może podlegać takim wymogom formalnym, warunkom, ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego ze względu na konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób oraz ze względu na zapobieżenie ujawnieniu informacji poufnych lub na zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej.”
W podobnym duchu utrzymany jest art. 9 ust. 2 w/w Konwencji:
„Wolność uzewnętrzniania wyznania lub przekonań może podlegać jedynie takim ograniczeniom, które są przewidziane przez ustawę i konieczne w społeczeństwie demokratycznym z uwagi na interesy bezpieczeństwa publicznego, ochronę porządku publicznego, zdrowia i moralności lub ochronę praw i wolności innych osób.”
Manipulowanie konwencją międzynarodową to jednak nic w porównaniu z innym fikołkiem prawniczym, tym razem w wykonaniu adwokata Adama Wróblewskiego. Tenże podniósł argument, że obecna debata publiczna skręca w coraz bardziej wulgarnym kierunku, wobec czego Paweł Ch. jest niewinny, gdyż „poruszał się w ramach dyskursu publicznego” (sic!). Jest to oczywista hucpa i całkowita kompromitacja linii obrony. To argument z dokładnie tej samej półki, co hipotetyczna próba immunizowania gwałciciela, przy pomocy wykazania bieżącego, znacznego wzrostu ilości gwałtów w kraju, wobec czego gwałty mają się rzekomo stawać społeczną „normą”.
Teorie spiskowe argumentem w procesie karnym
Adwokat Andrzej Turczyn, obok twierdzeń ze swojej apelacji, że nazywanie katolików „małpami”, a Polaków „gnidowatymi” czy „durniami” nie jest obraźliwe, nakreślił też osobliwe teorie spiskowe. Oto według niego proces Pawła Ch. to zemsta aktualnie rządzącej Polską partii politycznej, której oskarżony rzuca kłody pod nogi. Partia ta ma cynicznie wykorzystywać prokuraturę i sąd do zamknięcia ust oskarżonemu, będącemu poważnym i wpływowym, opozycyjnym publicystą, stanowiącym śmiertelne zagrożenie dla całego układu władzy. Pisząc to Andrzej Turczyn zapewne zapomniał, że jeszcze na użytek rozpraw w I instancji próbował wykazać, że „Idź Pod Prąd” to kanał niszowy, w dodatku o charakterze satyryczno – komediowym. Nieco wcześniej zdemaskował inny spisek, tym razem pokrzywdzonych i oskarżycieli posiłkowych. Zarzucił im, że próbują wyeliminować Pawła Ch. z przestrzeni publicznej w ramach zemsty za rzekome ujawnianie prawdy o Kościele katolickim. W ten sposób cały proces ma być jedną wielką próbą pozbawienia Pawła Ch. możliwości krytyki innych osób, religii, czy partii politycznych, w domyśle merytorycznej krytyki.
Wiek i funkcja religijna jako immunitet od odpowiedzialności karnej
Powalają końcowe twierdzenia z apelacji Andrzeja Turczyna. Pisze on expressis verbis, że wyrok sądu I instancji, czyli 8 miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych jest „karą upokarzającą ponad wszelką miarę” (sic!). Nikt nie spodziewał się, że postępowanie trafiło na tak wysoko urodzonego lorda, dla którego pozamiatanie ulicy, czy posadzenie kwiatków w klombie przy rondzie jest do tego stopnia hańbiące, że ma się już po tym nie podnieść. Dla zwykłego zjadacza chleba, nie jest to wcale wysoka kara, zwłaszcza za przestępstwa ciągnące się całymi latami. Mamy jednak do czynienia z Pawłem Ch. Dla tego weterana rozgrywek w „Panzer General” i internetowego hejtowania wszystkiego i wszystkich, „program pierwsza praca” w postaci 20 godzin miesięcznie, najwyraźniej jest czymś gorszym od zakładu karnego. No jak można zasądzić tak wysoką karę! To wręcz niebywałe! Aż dziw bierze, że żaden z trzech adwokatów, oficjalnie nie podniósł w swej apelacji zarzutu kary niewspółmiernie wysokiej do ujawnionego, przestępczego czynu i pojawiło się to zaledwie w ramach luźnych wniosków na końcu jednej z apelacji. Ale bądźmy spokojni, gdyż w tym samym akapicie Andrzej Turczyn próbuje wprowadzić do doktryny nową formę immunitetu prawnego. Sugeruje bowiem, że Paweł Ch. niejako powinien być wyłączony z odpowiedzialności karnej, zwłaszcza z tak „dotkliwych” kar, ze względu na swój wiek 60 lat i pełnioną funkcję „pastora” (sic!). Tak, ci nieprzejednani wrogowie rzekomo istniejącego w Polsce katolickiego państwa wyznaniowego, domagają się postawienia pastorów protestanckich ponad prawem, jak w jakiejś teokracji rodem z epoki brązu.
Upadek zawodu prawniczego czy sekciarskie ekscesy trzech fanatyków?
Wszystkie trzy apelacje zawierają szereg, niebywale wręcz absurdalnych argumentów. Adwokat Andrzej Turczyn zmierza w kierunku wykreowania alternatywnej rzeczywistości, w której Paweł Ch. jest bohaterem naszych czasów, prześladowanym przez PiS i oskarżycieli posiłkowych, cynicznie wykorzystujących prokuraturę, biegłą i Wysoki Sąd do prywatnych i partyjnych porachunków (sic!). Adam Wróblewski chce zwolnić oskarżonego z odpowiedzialności karnej, tłumacząc to ogólną wulgaryzacją życia społecznego przez wszelkiej maści ekstremistów i pato-celebrytów, do których – chcąc nie chcąc – zalicza swojego klienta (sic!). Z kolei Maciej Sawicki próbuje przekierować spór prawny na tory religijno-teologicznej dysputy o to, które wyznanie ma słuszniejsze dogmaty, a skoro to rzekomo protestanci mają rację i dodatkowo szerzyli wulgaryzmy w przeszłości, to niejako wolno im poniżać katolików i ich sakramenty także dziś (sic!).
Nie, to nie żart – takie tezy i propozycje pojawiły się w oficjalnych pismach procesowych. To zakłamanie, hipokryzja, iście talmudyczny relatywizm moralny, a miejscami wprost bełkot szaleńca, stanowią oczywiste ośmieszenie i poniżenie zawodu prawniczego. Czy to tylko pojedyncze wybryki zaślepionej religijnie grupki adwokatów nie potrafiących sensownie bronić swojego klienta, czy raczej przejaw upadku całej palestry w Polsce? Miejmy nadzieję, że chodzi o to pierwsze, bo w drugim przypadku biada nam!
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Szczegółowe omówienie treści trzech apelacji, można znaleźć tutaj: