Horban: “Na wiosnę możemy spodziewać się czwartej, lecz łagodnej fali”

Dodano   4
  LoadingDodaj do ulubionych!
Rada Medyczna

Andrzej Horban / fot. flickr.com

- Duże fale epidemii, które są groźne, powinny się skończyć wiosną przyszłego roku. Późną wiosną będzie już z górki. Wirus z nami pozostanie, ale nie będzie już dewastował naszego życia - mówi Interii prof. Andrzej Horban, W przyszłym roku dzięki nabytej odporności stadnej, kraj będzie mógł prawdopodobnie odetchnąć z ulgą i wrócić do całkowitej normalności. Doradca Premiera pomimo swojego optymizmu, nadal straszy osobami niezaszczepionymi obwiniając ich o wyższe wskaźniki zakażeń.
  • W najnowszym wywiadzie prof. Andrzeja Horbana dla “Interii”, prezes Naczelnej Rady Medycznej zapowiedział kres dużych fal epidemii koronawirusa.
  • Doradca Premiera Mateusza Morawieckiego nadal przekonuje, że to dzięki szczepieniom możliwy jest powrót do normalności.
  • Wyznał swoje zaniepokojenie odejściem Polaków od ścisłego reżimu sanitarnego.
  • Przekonuje, że na wiosnę przyszłego roku spodziewana jest kolejna, ale tym razem bardzo łagodna fala praktycznie kończąca epidemię.
  • Na początku przyszłego roku Polska ma nabyć również wyczekiwaną przez wszystkich odporność stadną.
  • Zobacz także: Minister Niedzielski przedstawia możliwy scenariusz. “Czwarta fala się rozpędza”

Znany ze swojego “specyficznego” podejścia do COVID-19, prof. Andrzej Horban przyznaje w ostatnim wywiadzie dla “Interii”, że przyszłoroczne fale będą coraz bardziej łagodne m.in. dzięki zaszczepieniu większości Polaków, a także przechorowaniu i nabraniu naturalnej odporności u osób niezaszczepionych.

Duże fale epidemii, które są groźne, powinny się skończyć wiosną przyszłego roku. Dotychczas zaszczepiło się 60 proc. dorosłych, a wśród osób w wieku powyżej 80 lat jest to 81-82 proc. Ta reszta, która się nie zaszczepiła, już zachorowała, albo zachoruje w przyszłości. Kiedy większość z tej grupy przejdzie zakażenie, kolejne fale nie będą mieć tak dużej skali jak dotychczas. Nie będzie już tylu osób podatnych na zachorowanie

– przyznał doradca Premiera Mateusza Morawieckiego.

Jeszcze raz podkreślił on, że ten rodzaj koronawirusa pozostanie już na zawsze, a ludzkość zdobędzie zarówno w sposób naturalny, jak i laboratoryjny, odporność na jego negatywne skutki działania.

Tak, wczesną wiosną. Ona może być równie niesympatyczna jak ta jesienna, przynajmniej na terenach, gdzie zaszczepiło się mało osób. Późną wiosną będzie już z górki. Zgromadzone dane wskazują, że wirus pozostanie z nami, ale nie będzie już dewastował naszego życia

– zauważył prof. Horban.

Niezaszczepieni głównym wrogiem Horbana

W dalszym ciągu przewodniczący Naczelnej Rady Medycznej straszy osoby niezaszczepione i obwinia ich za wyższe wskaźniki zakażeń w danych regionach Polski. Niestety przeciwko profesorowi występuje przypadek województwa zachodniopomorskiego, gdzie z każdym dniem rośnie liczba zakażeń, pomimo wysokiego wskaźnika zaszczepienia.

Pomysły są stale te same. Generalnie, co można było zrobić, zostało zrobione. Teraz wszystko w rękach obywateli. Jeśli się zaszczepią, będziemy mieć realną szansę na znaczne ograniczenie pandemii, bo na jej zahamowanie w tym momencie nie ma już szans. Czwarta fala zaczyna się rozpędzać. Najbardziej dotyka osób niezaszczepionych i terenów, gdzie ten poziom zaszczepienia jest najniższy. Chorują głównie mieszkańcy: Podlasia, Lubelszczyzny, Podkarpacia i wschodniej części Mazowsza. Żeby było trudniej, do tej listy dochodzi jeszcze województwo zachodniopomorskie.

– ponaglał Polaków do szczepień, stwierdzając bezwarunkowo, że niezaszczepieni odpowiadają za wyższą liczbę zakażeń.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Nie wiadomo. Obserwujemy ten trend. Być może chorują właśnie niezaszczepieni. Poza tym ludzie przestają przestrzegać zasad, które propagujemy od 1,5 roku

– zainsynuował prof. Andrzej Horban.

W dalszym ciągu ufa i zapewnia, że kontynuacja przestrzegania restrykcji sanitarnych wpłynie pozytywnie na walkę z koronawirusem. Zaniepokoił go jednak trend odchodzenia przez obywateli od tzw. DDM. Coraz mniej osób zakłada regularnie maseczki, dezynfekuje ręce, czy też trzyma odpowiedni dystans między sobą. Jego zdaniem są to kluczowe zasady, które pomagają w zmniejszaniu transmisji wirusa.

Nie wykluczył on również wprowadzenia lokalnych ograniczeń. Należy przypomnieć, że od marca 2020 roku w Polsce nadal obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego i jest on co miesiąc przedłużany. Taka sytuacja wiąże się z pewnymi ograniczeniami w gospodarce, lecz zauważalny jest trend omijania przepisów, aby pracodawcy i pracownicy mogli normalnie funkcjonować.

To płynna granica, zależna od lokalnych uwarunkowań. System był budowany tak, żeby w danym województwie przeznaczyć 30 proc. łóżek dla chorych z COVID-19. To bardzo dużo. Na granicy wydolności i kadrowych, i sprzętowych. “Zamykanie” ludzi w domach można rozważać, kiedy te 30 proc. się zapełni. Choć teraz, ze względu na różnice między województwami, mamy dodatkowe możliwości, możemy chorych transportować w inne regiony. To już miało miejsce.

– poinformował, gdzie leży punkt krytyczny.

Iskierka nadziei tkwi w 2022 roku

Na końcu wywiadu podzielił się optymistyczną wizją, wieszcząc że wraz z początkiem nowego 2022 roku Polacy nabędą odporność stadną. Zapowiedział, że wiosenna może być nawet czterokrotnie słabsza od obecnej.

Tak, i to dużą. Jeśli nie szczepieniami, to przechorowaniem. W tej chwili dominuje wariant Delta, który wymaga uodpornienia 90 proc. społeczeństwa. Myślę, że może się to zdarzyć na początku roku. To sprawi, że kolejna wiosenna fala będzie co najmniej czterokrotnie niższa niż ta tegoroczna.

– powiedział.

Należy pamiętać o takich przypadkach jak Izrael, gdzie pomimo skutecznego programu szczepień i nabycia odporności stadnej bardzo wcześnie, nadal obowiązują rygorystyczne przepisy, zmuszające społeczeństwo do przyjmowania kolejnych dawek szczepionek.

interia.pl

Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY