Życie rodem z survivalu
Interesuję się survivalem, w internecie znalazłem filmik, jak zrobić ziemiankę, wpadłem na kilka udogodnień. Wszystko można zrobić, kwestia umysłu i wyobraźni. – Powiedział 54-letni pan Mariusz. Mężczyzna robi pranie w rzece, je to, co uzbiera i cieszy się życiem na łonie natury. Powodem jego decyzji miała być chęć ucieczki przed pandemicznym światem i silne pragnienie zmiany. Jak powiedział, zdecydował się zamieszkać w lesie, bo miał dość słuchania o pandemii, testach na koronawirusa i kolejnych obostrzeniach.
Usilne pragnienie spokoju
Mężczyzna przyznał, że od jakiegoś czasu przygotowywał się do tej zmiany, która motywowana była potrzebą ucieczki od “zewnętrznego, wariującego” świata. Mimo tego, że pochodzi z Elbląga, na swoje miejsce odpoczynku wybrał województwo świętokrzyskie. Po przybyciu na miejsce pociągiem, a następnie autobusem, dotarł do pobliskiego lasu, w którym szukał odpowiedniego miejsca do stworzenia ziemianki.
Wpadłem na pomysł, zobaczymy, ile wytrzymam w warunkach naturalnych, bo to jest sama natura. Nie wyciąłem ani jednego drzewa, jak widać, można.
Powiedział.
Pan Mariusz – “człowiek z lasu”?
Swoim niecodziennym zachowaniem, pan Mariusz początkowo wzbudził w okolicznych mieszkańcach niepokój, którzy dzwonili nawet do sołtysa w jego sprawie. U mężczyzny pojawiły się także pracowniczki gminnego ośrodka pomocy społecznej, które oferowały pomoc. Jednakowoż pan Mariusz odmówił. Przylgnęło wtedy do niego określenie “człowiek z lasu”. Po czasie natomiast okoliczni mieszkańcy nabrali sympatii do pana Mariusza i dzwonili do sołtysa jedynie, by pomóc mężczyźnie.
Pan powiedział, że nie potrzebuje żadnej pomocy.
Skomentował sprawę sołtys, Wiesław Janus.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
wydarzenia.interia.pl