Pieniądze na ideologię
O sprawie jako pierwsza poinformowała Fundacja Życie i Rodzina na należącej do niej stronie pilnujbudzetu.pl, gdzie podejmowane są próby uświadomienia mieszkańców Lublina o marnotrawieniu przez władze miasta środków publicznych. A te, jak wskazują ŻiR oraz lokalne oddziały Młodzieży Wszechpolskiej i Kolibra, trafiają do kieszeni skrajnie lewicowych aktywistów.
– Wśród części samorządu lubelskiego, tej o skłonnościach lewicowych, pokutuje mit postępu i postępowości. Są oni pod wpływem lewicowej propagandy, która nas wszystkich bombarduje od dziesiątków lat, bo po tak zwanej transformacji ustrojowej zmieniły się tylko metody indoktrynacji, ale sama indoktrynacja nie ustała. Nie chciałbym sugerować osobistych ocen, ale z moich obserwacji wynika, że ludzie, którzy moralność traktują mało rygorystycznie, są bardziej skłonni do uznawania zboczeń i dewiacji za normę. Do tego dochodzą jeszcze postawy konformistyczne, bo po co się narażać na krytykę środowisk związanych z GW, jak można bezproblemowo sobie żyć – twierdzi Stanisław Brzozowski, niezależny radny Lublina, który sprzeciwia się finansowaniu podobnych ekscesów z miejskiego budżetu.
Zobacz także: Po cichu Sejm przyjął ustawę „lex Izera”. Krok w kierunku prywatyzacji Lasów Państwowych?
W Galerii Labirynt można było delektować się wrażeniami estetycznymi, jakie zapewnić miały obrazy prezentujące stosunek analny dwóch mężczyzn. Swego czasu ściany przybytku zdobiły kartonowe plansze, z kultowymi wśród koneserów infantylizmu hasłami, wykonane przez młodociane uczestniczki Strajku Kobiet i inne eksponaty wciskające zwiedzającemu do głowy odpowiedni pakiet światopoglądowy. Sugestywne porno grafiki i obrazy mężczyzn z nagimi przyrodzeniami, jak wskazuje miasto w dokumencie dotyczącym budżetu na 2021 rok, mają na celu „zaspokoić zbiorowe potrzeby mieszkańców w sprawach kultury”.
Miasto rżnie głupa
I nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać, gdy urzędniczy eufemizm wygląda jak splunięcie w twarze 3 tysięcy oburzonych mieszkańców. Ci bowiem wystąpili jako sygnatariusze petycji wysłanej przed kilkoma miesiącami do Rady Miasta. Jak czytamy na fanpejdżu „Obrońcy Katedry” (będącym oficjalnym głosem Fundacji Rodzina i Życie oraz zaprzyjaźnionych z nią organizacji), petycja co prawda trafiła do wybrańców Lublina, lecz została ostatecznie odrzucona stosunkiem głosów 14:12. Jak zaznacz fundacja, aż pięcioro radnych wstrzymało się od głosu, zapewniając tym samym dalszy transfer środków publicznych dla amatorów aborcji, agresywnego antyklerykalizmu i gejowskiej pornografii.
— Petycja skierowana do Rady Miasta najpierw została negatywnie zaopiniowana na posiedzeniu komisji petycji a wczoraj odrzucona w głosowaniu na posiedzeniu Rady. Tym samym lubelscy radni opowiedzieli się przeciwko kilku tysiącom mieszkańców. Czy takich reprezentantów potrzebujemy? — czytamy w czerwcowym komunikacie „Obrońców Katedry”.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Kwestię finansowania przez miasto lewicowych ideologów podjęły już wcześniej lokalne media, do których o pomoc zwrócili się sami mieszkańcy. I na tym polu normalność poniosła porażkę, gdyż miasto subtelnie umyło ręce, odsyłając lubelskie redakcje do kontaktu z instytucją forsującą antykulturę.
Lublin jak Poznań i Warszawa
Fundacja Życie i Rodzina zaznacza jednocześnie, że „Galeria Labirynt” to nie jedyny beneficjent publicznych środków o neomarksistowskim profilu. Na stronie „Pilnuj Budżetu” wymieniono szereg innych podmiotów, które w ostatnich latach hojnie dotowano kosztem niekiedy podstawowych potrzeb szarych Lublinian. Są to m.in. Stowarzyszenie Homo Faber (433 100 złotych w latach 2014-2020), fundacja Camera Femina (15 000 złotych w 2020 roku) czy Fundacja HerStory, która otrzymała w latach 2014-2020 łączną kwotę 207 615 złotych.
– Problem polega też na tym, że środowiska mianujące się jako tzw. Twórcy Kultury to środowiska lewicowe, a nawet skrajnie lewicowe. Jest to duża i wpływowa grupa ludzi, z którymi trzeba się liczyć, bo oni poprzez swoje media urabiają opinię publiczną. Reszta to pijar i – jak ja to określam – siła bezwładności. Pijar polega na sprzedawaniu opinii publicznej mitu o mieście kultury, które ok. 60 mln zł przeznacza na kulturę. De facto chodzi o “futrowanie” pewnych środowisk, bo śmiem twierdzić, że przeciętny mieszkaniec Lublina nie zauważa efektów ich działalności. Siła bezwładności polega na tym, że dajemy pewnym instytucjom pieniądze z roku na rok, ale nawet prezydent, któremu może się nie podobać działalność niektórych instytucji czy osób, nie ma tak naprawdę wpływu, aby to zmienić, i wszystko idzie po staremu. Być może kryzys finansowy ograniczy tę “radosną twórczość” – zastanawia się radny Brzozowski.
Antykulturowa działalność władz Lublina wzbudza szok, biorąc pod uwagę olbrzymie zadłużenie metropolii, wynoszące już ponad 1,6 miliarda złotych. Finansowanie atrakcji wpisujących się w neomarksistowskie trendy, lekceważąca postawa urzędników i rosnący dług każą przypuszczać, że niegdyś konserwatywne miasto poszło szlakiem, który od dawna wytyczają prezydenci Jaśkowiak i Trzaskowski.
Jakub Zgierski