Chcesz być na bieżąco? Czytaj regularnie MediaNarodowe.com
Co Francja zrobiła ze swoim chrztem?
Przygotowując się do wyjazdu do Paryża musiałem oczywiście znaleźć kościół, do którego będę mógł wybrać się w niedzielę. Wiedziałem, że we Francji nastąpiła znacząca dechrystianizacja. Jan Paweł II pytał w końcu “Francjo, najstarsza córo Kościoła, co zrobiłaś ze swoim chrztem?”. Wiedziałem też, że w kraju tym rosną w siłę organizacje tradycyjne. Zrobiłem więc małe rozeznanie, którego wyniki przeszły jednak moje najśmielsze oczekiwania. Okazało się bowiem, że w Paryżu w niedzielę mam do dyspozycji aż 28 Mszy w rycie klasycznym. W tygodniu jest ich aż 73. Jest to więc wielokrotnie więcej niż w Warszawie, stolicy kraju, w którym ogółem praktykuje znacznie więcej wiernych. Również gdy spojrzymy na liczbę powołań, już prawie co czwarty wyświęcany we Francji nowy ksiądz to tradycjonalista. “Tradsi” stale rosną, stanowiąc coraz większą część stale zmniejszającego się ciasta.
Wybrałem kościół św. Rocha w centrum Paryża. To piękna, bogato zdobiona barokowa świątynia, pierwszy kamień pod budowę której położył wraz ze swoją matką 15-letni Ludwik XIV, Król-Słońce. Na fasadzie kościoła widać wciąż ślady pacyfikacji rojalistycznego powstania przez rewolucyjnego generała, młodego Napoleona Bonapartego. Tu pochowano m. in. Pierre’a Corneille’a, wybitnego francuskiego dramaturga.
Z wizytą w paryskim kościele
Co zabawne, przez pomyłkę pojawiliśmy się w kościele pół godziny za wcześnie. Patrzę – świątynia piękna, ale niestety, trzy osoby. Widocznie tylko tyle interesuje tak naprawdę Chrystus i klasyczna Msza, której słuchały pokolenia Francuzów od Chlodwiga przez Karola Wielkiego, Joannę d’Arc, kardynałów Richelieu i Mazarina oraz kilkunastu Ludwików (w tym tegoż Ludwika XIV) aż po generała de Gaulle’a. Trudno, siadamy. Ksiądz jednak nie przychodzi, a chórek jedynie ćwiczy. Szybko okazało się, że Msza jest o 9:30, nie 9:00. Ławki wypełniły się zaś praktycznie do ostatniego miejsca Francuzami i Francuzkami. Młodymi, starymi, kobietami, mężczyznami, samotnymi i rodzicami z dziećmi.
Podobnie jak kiedy poprzednio byłem we Francji latem 2019, nie mogłem nie myśleć o tym, jak piękne i dobre jest słuchać tej samej Mszy, której słuchali moi przodkowie przez 1000 lat, a przodkowie wiernych dookoła mnie przez ponad 1500. Przy której wzrastały kolejne pokolenia i dziesiątki francuskich, polskich, europejskich, pochodzących z każdego zakątka świata świętych. Wspaniałe jest też słuchać dokładnie tych samych obrzędów będąc przejazdem na drugim końcu Starego Kontynentu. Mogłem zobaczyć, że Francja świętego Ludwika jeszcze nie umarła. Pochodnia przyniesiona nad Sekwanę osiemnaście wieków temu jest nadal przekazywana.
Wrażenie zrobiły na mnie jednak nie tylko liczba wiernych w zdechrystianizowanej Francji, piękno kościoła, liturgii i śpiewu chóru. Spodobało mi się bardzo kazanie, które ksiądz wygłosił, a jakże, z ambony. Mówił prostym, zrozumiałym językiem o walce o zbawienie i uniknięcie potępienia. Odwoływał się do kilku fragmentów Biblii, uzupełnionej o przykład z klasycznej francuskiej literatury (a dokładnie Moliera – jak na złość pochowanemu obok Corneille’owi!). Potępił dominujący dziś “libertyński hedonizm” i zakończył wezwaniem do modlitwy o reewangelizację Francji i Europy. Teraz widzę jednak, że szczególnie prorocza była sama Ewangelia, którą ksiądz komentował.
Co nam mówi Pan Jezus (Mt 7, 15-23)?
Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach.
Nie każdy, który Mi mówi: “Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: “Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?” Wtedy oświadczę im: “Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!”
Kto jest dziś wilkiem w owczej skórze?
Ta Ewangelia Święta nie mogła być aktualniejsza, a symbolika tej koincydencji czasowej po prostu uderza. “Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców”. Nie chcą dziś o tym pamiętać ci uparcie twierdzący, że radykalne zmiany wprowadzone w Kościele w latach 60. i 70. przyniosły obiecane efekty, a nawet jeśli nie, to i tak były dobre. Nie chcą tego widzieć ci, którzy zakazują odprawiania Mszy, która przyciąga do Chrystusa kolejne dusze, choć złe drzewo nie może dawać dobrych owoców.
Byłem, tak się złożyło, na ostatniej Mszy w rycie klasycznym w kościele św. Rocha – zakładając, że księża nie zbuntują się przeciwko Watykanowi. Papież Franciszek właśnie zabronił jej odprawiania w rycie klasycznym. Jednocześnie analogiczne kary i zakazy nie spadają na księży w sąsiednich Niemczech, którzy wieszają na kościołach flagi LGBT, błogosławią pary homoseksualne jak małżeństwa, usprawiedliwiają mordowanie dzieci nienarodzonych i dopuszczają się innych nieprawości.
Tak jak powiedział nam Pan Jezus – nie każdy, kto woła Mu “Panie, Panie”, a nawet nie każdy, kto czyni cuda mocą Jego imienia wejdzie do Królestwa Niebieskiego. Kto nie spełnia woli Bożej i się nie nawraca, ten będzie potępiony.