- Protesty antyrządowe na Kubie wywołane są kłopotami gospodarczymi, zaniedbaniami władzy oraz m.in. tempem szczepień.
- Kubańczycy wyszli na ulice wznosząc okrzyki „Wolność” i „Precz z dyktaturą”.
- Prezydent Kuby Miguel Diaz-Canel, oskarżył o wywołanie protestów Stany Zjednoczone. Wezwał też zwolenników rządu do wyjścia na ulice.
- Zobacz także: Salvini ostro do angielskich chuliganów: “Zamiast klęczeć na boisku, będą klęczeć w celi”
Protesty antyrządowe na Kubie odbyły się w niedzielę. Wywołane były m.in. kryzysem gospodarczym i ograniczeniami pandemicznymi. Manifestanci wznosili okrzyki odnoszące się do wolności i wyrażali sprzeciw wobec dyktatury. Władze Kuby o wywołanie protestów oskarżyły Stany Zjednoczone.
Kuba przeżywa najgłębszy od 30 lat kryzys gospodarczy. Sytuację na wyspie dodatkowo pogarsza pandemia koronawirusa.
Na sytuację zareagowali Kubańczycy, którzy w niedzielę wyszli na ulicę, aby demonstrować. Protesty na Kubie były związane z niezadowoleniem z powodu ograniczeń pandemicznych, tempem szczepień przeciwko Covid-19 i zaniedbaniami rządu.
Protesty na Kubie wywołane są również frustracją społeczeństwa. Kraj cierpi z powodu osłabnięcia ruchu turystycznego, związanego z pandemią. Wcześniej przyjazdy turystów stanowiły istotny element gospodarki. Kryzys gospodarczy na Kubie pogłębia także fatalna sytuacja socjalistycznej Wenezueli – głównego dostawcy ropy naftowej dla wyspiarskiego kraju.
Ponadto obecnie, jak podała Agencja Reutera, na wyspie sytuacja sanitarna wygląda nie najlepiej. W niedzielę na Kubie potwierdzono prawie 7 tys. nowych przypadków zakażenia SARS-CoV-2, co stanowi jedną z najwyższych wartości.
Uczestnicy demonstracji wznosili m.in. okrzyki „Wolność” i „Precz z dyktaturą”. Deklarowali także brak strachu oraz śpiewali utwory muzyczne. Słychać było zbiorowy śpiew pieśni „Patria y Vida” (pl. Ojczyzna i życie), co stanowi analogię do rewolucyjno-socjalistycznej pieśni „Patria o Muerte” (Ojczyna albo śmierć) używanej przez ruch Fidela Castro.
Prezydent: Protesty na Kubie wywołane przez USA
Lider kubańskich komunistów i zarazem prezydent, Miguel Diaz-Canel, oskarżył o wywołanie protestów Stany Zjednoczone. Wezwał ponadto zwolenników rządu do wyjścia na ulice.
– Wzywamy wszystkich rewolucjonistów, wszystkich komunistów, aby ruszyli na ulice i pojawili się w miejscach tych wszystkich prowokacji
– apelował Diaz-Canel.
– Stany Zjednoczone wspierają wolność słowa i zgromadzeń na Kubie i zdecydowanie potępiają wszelkie akty przemocy (…) wymierzone w pokojowych demonstrantów, którzy korzystają ze swoich powszechnych praw
– podkreślił na Twitterze Jake Sullivan, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego.
Podczas protestów nie odnotowano poważniejszych incydentów. Policja i wojsko nie interweniowały. Ostatnio tak wielkie protesty na socjalistycznej wyspie miały miejsce w roku 1994.
www.polsatnews.pl, pch24.pl