- Wrocławski sanitariusz woził martwą pacjentkę karetką przez kilka godzin.
- Pacjentka prawdopodobnie zmarła jeszcze w trakcie transportu, co ustalili lekarze.
- Mężczyzna był pod wpływem narkotyków.
- Przeczytaj również: Pierwsza “transpłciowa Miss” w Nevadzie! Poprawność polityczna przesunięta do granic absurdu
Chora zmarła w trakcie transportu
Sanitariusz woził po Wrocławiu martwą pacjentkę. Mężczyzna pracował dla prywatnej firmy. Zdarzenie miało miejsce w czwartek, w godzinach popołudniowych i wieczornych. Pacjentka najprawdopodobniej zmarła w trakcie transportu z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Koszarowej we Wrocławiu.
Kobieta kilkakrotnie miała być przekazywana do różnych izb przyjęć lokalnego szpitala. Żadna z prób się nie powiodła. Lekarze odmówili przyjęcia pacjentki, ponieważ sanitariusze nie mieli ze sobą jej dokumentacji medycznej. Ostatecznie, lekarze nawet nie widzieli chorej na oczy.
Po godzinie, przez którą sanitariusz woził prawdopodobnie martwą już pacjentkę po mieście, podjęto kolejną próbę. Wówczas to lekarze stwierdzili zgon kobiety.
Ze względów formalnych, transport został odesłany do jednostki macierzystej
– przekazała Urszula Małecka, rzeczniczka szpitala przy ul. Koszarowej we Wrocławiu
Godzinami woził po mieście martwą pacjentkę
Po kilku godzinach, sanitariusze wrócili do szpitala z martwą kobietą. Stawili się w innej izbie przyjęć. Na miejsce wezwano policję, aby zbadała sprawę. Sanitariusz jadący pojazdem okazał się być pod wpływem narkotyków.
Przy mężczyźnie jak i w jego miejscu zamieszkania policjanci ujawnili środku odurzające w ilości kilkuset porcji handlowych
– przekazał Krzysztof Marcjan z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu
Sprawę zbada zarówno policja, jak i prokuratura.
Przeczytaj również: UE nie jest zadowolona. Kaczyński, Le Pen i Orban ze wspólną deklaracją. „My tej rewolucji nie chcemy!”
radiozet.pl