Telewizja MN
Zaloguj
0 
Platforma internetowa Booking.com w zeszłym roku otrzymała 100 mln euro pomocy państwa z uwagi na COVID-19, a w tym roku zdecydowała się wypłacić 28 mln euro premii dla członków swojego trzyosobowego zarządu. Decyzja wywołała oburzenie holenderskich polityków.
- Liderka opozycyjnej Partii Pracy (PvdA) Lilianne Ploumen napisała na Twitterze, że pieniądze muszą zostać zwrócone „do ostatniego centa”.
- Okazuje się jednak, że Niderlandy nie mają podstaw prawnych do cofnięcia dotacji.
- Booking.com w zamian za 100 mln euro zobowiązało się nie zwalniać nikogo przez trzy miesiące. Firma dotrzymała słowa.
- Zobacz także: Łukaszenka odpowiada na sankcje Zachodu. „Zalejemy Europę migrantami i narkotykami”
Firma otrzymała pieniądze z budżetu Niderlandów, gdzie ma swoją siedzibę. Przekazana kwota miała na celu utrzymanie miejsc pracy, zagrożonych poprzez kryzys związany z COVID-19. Jeszcze w marcu ubiegłego roku Glenn Fogel, CEO firmy przekonywał: „musimy teraz oszczędzać każdego dolara, tam gdzie tylko możemy”. Po roku, można odnieść wrażenie, że sytuacja odmieniła się diametralnie. Booking.com zdecydował się na wypłacenie premii swojemu trzyosobowemu zarządowi.
Decyzja Booking.com o wypłaceniu premii wywołała oburzenie holenderskich polityków. – To nie jest akceptowalne – powiedział odpowiedzialny za sprawy społeczne minister Wouter Koolmees. Zaznaczył jednak, że nie ma podstaw, aby odebrać firmie dotację. Wywiązała się ona z warunków otrzymanego wsparcia. Booking.com w zamian za 100 mln euro nie mogło nikogo ze swoich pracowników zwolnić przez trzy miesiące.
To jednak nie zatrzymało wypowiedzi holenderskich polityków. Liderka opozycyjnej Partii Pracy (PvdA) Lilianne Ploumen napisała na Twitterze, że pieniądze muszą zostać zwrócone „do ostatniego centa”. Szef koalicyjnych konserwatywnych chadeków (CU) Gert-Jan Segers nazwał premie „bezwstydnymi” i dowodem na twierdzenie, że „chciwość pieniędzy jest źródłem wszelkiego zła”.
