Niestety czarny scenariusz coraz większego podziału wśród społeczeństwa zaczyna się ziścić. Wielu ludzi traci pracę, wyłącznie dlatego, że nie chciały się zaszczepić na koronawirusa. Pracodawcy słuchając się zaleceń wicepremiera Jarosława Gowina, zmuszają swoich pracowników do masowych szczepień pod groźbą utraty możliwości zarabiania na życie. Luka prawna w kodeksie pracy daje spore możliwości naciągania prawa pracowników pod oczekiwania przedsiębiorców. Sądy pracy stoją przed ogromnym wyzwaniem interpretacji przepisów prawnych.
- Akcja masowych szczepień w zakładach pracy wywołuje w społeczeństwie oburzenie, gdyż narusza to wiele praw pracowniczych
- Wielu ludzi straciło w ostatnim czasie pracę, gdyż zadeklarowali się oni jako przeciwnicy szczepień na koronawirusa
- Eksperci mają podzielone zdania na temat posiadanych przez pracowników i pracodawców praw w tym zakresie
- Luki prawne w Kodeksie Pracy mogą utrudnić procesy sądowe, które mogą zostać wywołane na prośby rozgniewanych pracowników
- Zobacz także: Luzowanie obostrzeń. Tydzień warunkowej wolności dla gastronomii
Rząd oraz politycy obozu rządzącego za każdym razem podkreślają o braku obowiązku szczepienia się na koronawirusa. Zamiast prawnych nakazów obóz Prawa i Sprawiedliwości organizuje różne zachęty w postaci loterii, konkursów, akcji promocyjnej z udziałem popularnych aktorów i gwiazd, a także niejako dzieląc społeczeństwo, zwalnia osoby zaszczepiony z limitów na imprezach masowych. Te metody są przez część społeczności kwestionowana i poddawana krytyce, jednakże rząd bezpośrednio nie zmusza Polaków do masowych szczepień pod wszelakimi groźbami.
Sprawa szczepień wygląda zupełnie inaczej, jeżeli chodzi o mundurowych. Przez ostatnie miesiące do Polaków dochodziły głosy o zmuszaniu, chociażby żołnierzy do szczepienia się na COVID-19 pod groźbą utraty przywilejów, a nawet odmowa wiązała się bezpośrednio z wydaleniem z wojska polskiego. Podobne zastosowania są implikowane przez wielu pracodawców, którzy są zachęcani pośrednio przez wicepremiera Jarosława Gowina do zaszczepienia swoich pracowników, łudząc się z możliwością przywrócenia swoich zakładów na pełnej mocy.
Wielu ludzi traci pracę przez luki prawne
Portal branżowy “Prawo.pl” w jednym ze swoich artykułów ujawnia proceder, gdzie wielu ludzi traci pracę, wyłącznie dlatego, że stoi w przeciwnym do zwolenników szczepień obozie. Pracodawcy, czując się zachęcani przez Ministra Rozwoju, Pracy i Technologii, organizują w swoich zakładach pracy akcję masowego szczepienia, niekiedy wykraczając poza swobodę wolności wyboru.
Należy przypomnieć, że sam wicepremier Jarosław Gowin podkreślał, że przymusu szczepień nie będzie – “Nie będzie żadnego przymusu w sprawie przystąpienia do szczepienia w zakładach pracy. To będzie całkowicie dobrowolna akcja” – powiedział. Jednakże luki prawne w kodeksie pracy sprawiają, że stabilność zarobkowa została jeszcze bardziej podrażniona.
Ekspert ds. prawa pracy, Katarzyna Siemienkiewicz przyjrzała się bliżej procederowi przymusowych szczepień w zakładach pracy, gdyż wielu ludzi traci możliwość zarobkowania z powodu własnych przekonań. Szczepienia na koronawirusa są nieobowiązkowe i może to obligować pracodawcy do wydawania poleceń wakcynacji, jednakże Kodeks Pracy jest w tej kwestii podzielony. Zgodnie z przepisami o ochronie danych osobowych, pracodawca nie może zmuszać pracownika do wyjawienia informacji, czy został poddany szczepieniu. Taka wiadomość może, zostać tylko ujawniona z własnej inicjatywy pracownika.
Z kolei pracodawca ma za zadanie zapewnić w zakładzie pracy bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Pracownik musi współdziałać z pracodawcą w ramach realizowania tego rodzaju obowiązków – “Jednak katalog przepisów i zasad BHP nie przewiduje sytuacji, w których pracodawca mógłby wymagać od pracownika zaszczepienia się. Również rozporządzenie w sprawie zalecanych szczepień ochronnych wymaganych u pracowników nie włącza szczepionki przeciw COVID-19 do tego katalogu” – podkreśliła Katarzyna Siemienkiewicz.
Jednakże pracodawcy podejmują się ryzyka, poniesienia ewentualnych konsekwencji – “Dlatego też pracodawca, decydując się na rozwiązanie z pracownikiem umowy o pracę, z powodu niezaszczepienia się, podejmuje ryzykowne działanie. Szczepienia mają charakter dobrowolny, a pracodawcy nie zostali wyposażeni w instrumenty egzekwujące od pracownika poddanie się szczepieniu” – dodała ekspertka.
Profesor Arkadiusz Sobczyk, podziela pogląd pracodawców, aby stosować w zakładach pracy masowe szczepienia, odwołując się przy tym do solidarności oraz wskazując na koszta ponoszone przez przedsiębiorców, którzy zostali obciążeni przez rząd różnymi zakazami i obostrzeniami, w tym sanitarnymi.
“To jest solidarnościowe zachowanie. Nie mam wątpliwości, że szczepienia przeciwko COVID-19 są obowiązkiem pracowników. Tyle można chyba oczekiwać od jednostki na rzecz wspólnoty. Przecież za komuny szczepienia były obowiązkowe i nie ubyło nam przez to godności” – wyznał wykładowca z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Sądy Pracy przed trudnym wyzwaniem
Przez to, że wielu ludzi traci pracę w momencie złożenia deklaracji o niezaszczepieniu się na koronawirusa, budzi się dla Sądów Pracy prawdziwe wyzwanie rozwikłania i sprawiedliwego osądzania spraw. Należy wziąć bowiem pod uwagę fakt, że zwolnieni za swoje przekonania pracownicy, będą dochodzili swoich praw przed wymiarem sprawiedliwości.
“Pytanie, czy sądy pracy uznałyby za zasadne rozwiązanie umowy o pracę z powodu niezaszczepienia się pracownika, kierując się wykładnią przepisów o realizacji obowiązku pracodawcy dotyczącego zapewnienia bhp i braku współdziałania pracownika z pracodawcą w tym zakresie” – zastanawiała się ekspertka ds. prawa pracy z ramienia Pracodawcy RP.
Zwolnienie z pracy, wyłącznie dlatego, że dany pracownik się nie zaszczepił, sąd może zinterpretować jako naruszenie zasady braku dyskryminacji – “Decyzja o nieprzyjęciu szczepionki może wynikać z określonego światopoglądu czy wyznania. Dlatego też pracodawca w takiej sytuacji ponosi ryzyko przedstawienia mu zarzutu dyskryminacji pośredniej” – zaznaczyła.