Onkolodzy alarmują o nieprawdopodobnej fali nowotworów w Polsce. „Jesteśmy na krawędzi”

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Lekarze przeprowadzają operację.

Zdjęcie ilustracyjne. / Fot. Pixabay

Onkolodzy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie alarmują o nieprawdopodobnym wzroście liczby nowotworów. Przez pandemię COVID-19 należy spodziewać się kumulacji ubiegłorocznych i nowych zachorowań. Medycy zaapelowali do rządu.

  • Rok temu, ze względu na epidemię i ograniczoną dostępność systemu ochrony zdrowia, wielu pacjentów musiało przerwać leczenie. Część z nich w ogóle nie zgłosiła się do lekarza.
  • Kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii: Ta konferencja jest krzykiem, uświadamiającym i wołaniem o pomoc, bo jesteśmy na krawędzi.
  • Przychodzą pacjenci z nowotworem, który już rok temu powinien być zoperowany.
  • Zobacz także: Polityk napisał, że mężczyzna nie może zajść w ciążę. Został ukarany przez Twittera

W czwartek odbyła się konferencja prasowa lekarzy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Onkolodzy alarmują o nieprawdopodobnej fali nowotworów w Polsce. Rok temu, ze względu na epidemię i ograniczoną dostępność systemu ochrony zdrowia, wielu pacjentów musiało przerwać leczenie. Część z nich w ogóle nie zgłosiła się do lekarza. Teraz, jak podają onkolodzy, należy się spodziewać kumulacji ubiegłorocznych i nowych zachorowań.

Sytuacja w onkologii jest krytyczna

Na konferencji prasowej kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii prof. Piotr Wysocki powiedział, że sytuacja jest krytyczna. – Jesteśmy w sytuacji w której nigdy nie byliśmy i nie wydawało się nawet, że możemy się znaleźć. Ta konferencja jest krzykiem, uświadamiającym i wołaniem o pomoc, bo jesteśmy na krawędzi. Wielu innym ośrodkom jest równie ciężko – zaznaczył. Jak poinformował, w zeszłym roku rozpoznano 20 proc. mniej nowotworów, ale nie dlatego, że ich nie było, a dlatego, że nie były diagnozowane. – Teraz pojawia się nieprawdopodobnie duża fala nowych rozpoznań – zaalarmował. 

Lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zakładają, że w tym roku będzie o 40 proc. więcej diagnoz nowotworów niż w roku ubiegłym. – Przewidujemy nałożenie się dwóch roczników pacjentów – z ubiegłego i z tego roku – mówił profesor. Lekarz wskazywał, że przychodzą do niego pacjenci z nowotworem, który już rok temu powinien być zoperowany. Tłumaczył, że na tym etapie tych nowotworów nie można już chirurgicznie usunąć. Takie osoby wymagają skomplikowanego, wieloetapowego leczenia. –  Cały system przez lata był na granicy wydolności. Pandemia spowodowała, że to się w tej chwili poskłada jak domek z kart – powiedział prof. Wysocki.

„Nasza wydolność jest na granicy”

W ostatnim czasie liczba chorych wzrosła, nie ma jednak farmaceutów oraz miejsc do przygotowań leków. Brakuje też pielęgniarek, a w szczególności młodych onkologów. – Brakuje kadry. Nasza wydolność jest na granicy – powiedziała pracująca w szpitalu dr n. med. Joanna Streb, pełniąca też funkcję konsultanta wojewódzkiego w zakresie onkologii.

Medycy zaapelowali do rządu oraz wszystkich osób, które mają wpływ na ochronę zdrowia o to, aby zapowiadane lepsze finansowanie służby zdrowia szło w parze z lepszą koordynacją. 

polsatnews.pl, tokfm.pl

POLECAMY