Niezwykłą postawą wykazali się filipińscy jezuici z Manili. Bohaterzy w habitach ryzykując własnym życiem wkroczyli do płonącego szpitala, aby uratować znajdujące się w środku noworodki. Akcja zakończyła się powodzeniem i w gąszczu ciemnego i duszącego dymu uratowali oni 35 dzieci. Przeniesiono je do pobliskiej kaplicy, gdzie szybko zorganizowano łóżeczka. Większość dzieci była w ciężkim stanie i potrzebowała pilnej pomocy. Lekarze dostarczyli respiratory i inny sprzęt medyczny i zaopiekowali się maluchami. Ostatecznie dzieci przetransportowano do okolicznych placówek medycznych.
- W szpitalu miejskim w Manili na Filipinach doszło kilka dni temu do dużego pożaru, który gaszono przeszło 4 godziny
- Lokalni jezuici nie czekając na zajętych ogniem strażaków uratować noworodki uwięzione w płomieniach i gęstym dymie
- W pobliskiej kaplicy zorganizowano prowizoryczny ośrodek, gdzie zajęto się poszkodowanymi dziećmi
- Po dwóch dniach większość dzieci została przetransportowana do okolicznych szpitali
- Zobacz także: W Hiszpanii likwidowanie parafii. Księża zamykają kościoły
Do przerażającej sytuacji doszło we wtorek w Manili na Filipinach. W miejskim szpitalu wybuchł pożar. Dość szybko ewakuowano zagrożone osoby, niestety ogień odciął skrzydło położnicze. Znajdujące się w środku dzieci znalazły się w śmiertelnej sytuacji. I choć na miejscu pojawiła się straż pożarna to grupa zakonników postanowiła dokonać rzeczy niemożliwej.
Filipińscy jezuici zaryzykowali życie aby uratować z płonącego szpitala w Manili 35 noworodków. Weszli na płonący oddział położniczy i wyciągali niemowlęta z gęstego dymu. Zanieśli je do kaplicy, gdzie udzielono im pomocy. Wszystkie przeżyły. Brawo chłopaki! @Jezuici
— Łukasz Sośniak SJ 🇵🇱 🇮🇹 (@LukaszSosniakSJ) May 20, 2021
Filipińscy bohaterzy w habitach
Filipińscy jezuici, widząc i słysząc płacz dzieci postanowili pomimo zagrożenia życia uratować noworodki znajdujące się w otoczonym przez płomienie i gęsty dym budynku – “Nie zważając na własne bezpieczeństwo, przy zerowej widoczności, wyciągali niemowlęta pozostawione w gęstym dymie” – informował o. Marlito Ocon.
Pogratulował swoim współbraciom za niezwykłą odwagę – “Gdyby moi współbracia nie weszli do płonącego skrzydła szpitala, tych dzieci nie udałoby się uratować. Zostali na miejscu, dopóki wszyscy pacjenci nie byli bezpieczni” – napisał.
Tuż po wyprowadzeniu 35 dzieci, bohaterzy w habitach zastanawiali się dokąd udać się z noworodkami. Jeden z zakonników wpadł na pomysł, aby ulokować je tymczasowo w kaplicy, znajdującej się w pobliżu szpitala. W ten sposób miejsce modlitwy stało się tymczasowym oddziałem położniczym i zarazem centrum ewakuacji.
Niestety większość noworodków potrzebowała pilnej opieki lekarskiej. W ekspresowym tempie do kaplicy dostarczono potrzebne respiratory i aparaty tlenowe, gdyż 27 dzieci było w ciężkim stanie i potrzebowało usunąć pozostałości dymu z płuc. Dzieci otrzymały doskonałą opiekę medyczną i w ciągu dwóch dni lekarze zorganizowali miejsca w okolicznych szpitalach położniczych.
Jezuita w swoim wpisie na Facebooku podziękował lekarzom i pielęgniarkom za pracę włożoną przy ratowaniu dzieci – “Nasi lekarze i pielęgniarki są wspaniali. Wszyscy pacjenci szpitala, również najmłodsi, ci uratowani przez jezuitów, przeżyli pożar” – powiedział o. Ocon.