Doktorant UW oskarżony o rzekomy gwałt. Spór na lewicy

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ fot. pixabay.com / CC

Radykalnie lewacki „Studencki Komitet Antyfaszystowski Uniwersytetu Warszawskiego” publicznie oskarża i nazywa Marcina Kozaka gwałcicielem. Mężczyzna jest doktorantem UW, wcześniej był również publicystą OKO.Press, jednak zerwano z nim współpracę. Marcin Kozak twierdzi, że jest niewinny.

  • „Studencki Komitet Antyfaszystowski” pisał, że studentka opowiedziała o przeżytym przez nią gwałcie, którego sprawcą był Marcin Kozak
  • Marcin Kozak nie przyznaje się do winy, twierdzi, że „atak Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego to lincz oparty na kłamstwie”
  • Kozak: To nie pierwszy przypadek, gdy część lewicy tożsamościowej organizuje czystkę wobec wrogiego elementu w środowisku
  • Zobacz także: Czarnoskóry opiekun zamordował rocznego chłopca. „Zdenerwował się”

W kwietniu tego roku do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęło zawiadomienie. Dotyczyło ono podejrzenia popełnienia przestępstwa na tle seksualnym przez Marcina Kozaka, doktoranta Uniwersytetu Warszawskiego. Sprawę nagłośniłStudencki Komitet Antyfaszystowski”, który pisał, że studentka opowiedziała o przeżytym przez nią gwałcie, którego sprawcą był Marcin Kozak. Kobieta opowiedziała o brutalności nierespektującego odmowy doktoranta. Prosiła też, aby nie dopuścić do dalszych kontaktów Kozaka ze studentami. Dodała, że mężczyzna dopuścił się przemocy seksualnej wobec innych kobiet, wykorzystując przy tym nielegalne środki odurzające.

„W ciągu godziny stałem się bestią”

Marcin Kozak nie przyznaje się do winy, twierdzi, że „atak Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego to lincz oparty na kłamstwie”. Opublikował oświadczenie, w którym pisze: 8 kwietnia o godzinie 11:00 Studencki Komitet Antyfaszystowski oskarżył mnie o brutalny gwałt na studentce, która się do nich zgłosiła. Nie przedstawił żadnych dowodów. Napisano dokładnie to: Marcin Kozak, doktorant na Wydziale “Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego, jest gwałcicielem. Wrzucano moje zdjęcia. Rozpoczęła się burza. Nikt nie pytał, czy to prawda.

– W ciągu godziny stałem się bestią, którą każdy może opluć – pisze Marcin Kozak. Zaznacza, ze wyrok zapadł w sieci na podstawie anonimowego oskarżenia nieformalnej organizacji. Obecnie w Internecie panuje burza, a doktorant jest szkalowany. Pojawiły się m.in. pogróżki śmierci, napisy na bloku GWAŁCICIEL od kolegów i koleżanek ze „Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego”.

– To nie pierwszy przypadek, gdy część lewicy tożsamościowej organizuje czystkę wobec wrogiego elementu w środowisku – dodaje na koniec doktorant UW Marcin Kozak.

Na oświadczenie odpowiedział „Studencki Komitet Antyfaszystowski UW”. –  Na Waszą prośbę oraz z uwagi na dobro sprawy i po to, aby cyniczne, pełne prawicowej narracji oświadczenie Marcina Kozaka nie było dalej rozprzestrzenianie, publikujemy ten post, uprzednio apelując o rozsądek przy traktowaniu za prawdziwe słów mężczyzny oskarżonego przez co najmniej kilkanaście kobiet o zachowania przemocowe. Nikt nie wymyśla sobie oskarżeń o gwałt, molestowania czy wykorzystywanie seksualne – nie ma w tym żadnej korzyści. Nie zamierzamy jednak wypunktowywać wszystkich manipulacji doktoranta. Szczegóły pozna prokuratura oraz sąd.

Nie wyjaśnia natomiast w jakim sensie narracja młodego lewicowego aktywisty i niedawnego autora OKO.Press jest „prawicowa”.

Na swoim Twitterze zdarzenie komentuje  red. Wojciech Wybranowski: – Inba na lewicy wokół rzekomego gwałtu dziennikarza OkoPress byłaby coraz śmieszniejsza (gdyby nie była tak żenujące i nie dotykała tak poważnego problemu). Domniemany lewicowy gwałciciel broni się przed oskarżeniami, a skoro się broni to zostaje oskarżony o prawicowe odchylenia.

natemat.pl, tysol.pl

POLECAMY