– PKP Intercity powiedziało, że będę współpracował przy systemie wsparcia dla osób z niepełnosprawnościami odnośnie do szkoleń dla wszystkich konduktorów – poinformował dr Bawer Aondo-Akaa. Działacz pro-life spotkał się z przedstawicielami spółki.
- Dr Bawer Aondo-Akaa, niepełnosprawny działacz pro-life z Krakowa będzie współpracował przy systemie wsparcia dla osób z niepełnosprawnościami odnośnie do szkoleń dla wszystkich konduktorów.
- To następstwo wcześniejszego incydentu, gdy został wyrzucony przez ekipę konduktorską z jednego z pociągów.
- Intercity wesprze także Katolickie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych i organizację Klika – stwierdził dr Aondo-Akaa.
- Zobacz także: Skandal w pociągu Kraków-Wrocław. Dr Bawer Aondo-Akaa usunięty siłą
– Intercity wesprze także Katolickie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych i organizację Klika – stwierdził dr Aondo-Akaa. – Jestem z tego spotkania bardzo zadowolony. Spotkanie miało miejsce w piątek. Pan Laskowski z zarządu i inni ludzie z PKP Intercity powiedzieli, że wpłacą pieniądze na budowę Domu Klikowicza dla osób z niepełnosprawnościami – zaznaczył.
– Szanowny Panie, w pociągu IC 3512, którym chciał Pan odbyć przejazd z Krakowa do Wrocławia, był już osiągnięty limit 50 proc. miejsc do siedzenia, tym samym drużyna konduktorska nie mogła Panu sprzedać biletu. Limit ten obowiązuje zgodnie z przepisami prawa. Ponadto pociąg ten w swoim zestawieniu nie prowadzi wagonu dostosowanego do przewozu i potrzeb osób poruszających się na wózku. Naszym priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa podróżnym. Za wszelkie niedogodności uprzejmie przepraszamy – poinformowała wcześniej kolejowa spółka.
Wystąpił pewien dwugłos w komunikacji ze strony PKP, bo nieco inny komunikat przekazał przedstawiciel spółki w rozmowie telefonicznej z ofiarą incydentu. – Dzwonił do mnie już pan, który zajmuje się sprawami mediów w PKP. Bardzo, bardzo mnie przeprosił. Powiedział, że będą wyciągnięte konsekwencje wewnętrznie po tej sytuacji – relacjonował dla naszego portalu dr Bawer Aondo-Akaa. Wygląda na to, że ostatecznie PKP skłoniło się jednak do tej wersji, którą przekazało telefonicznie.