W środę wieczorem doszło do kolejnej interwencji policji w pubie PiwPaw w Warszawie. Właściciel lokalu został aresztowany przez funkcjonariuszy policji za dalszą sprzedaż alkoholu bez potrzebnej do tego koncesji. Mężczyzna postanowił przeciwstawić się policjantom atakując jednego z nich gazem pieprzowym. Reakcja funkcjonariuszy okazała się być bardzo stanowcza.
- Brutalna interwencja policji w lokalu PiwPaw
- Zatrzymano właściciela lokalu z powodu jego ataku na jednego z funkcjonariuszy
- Zabezpieczono 122 beczki oraz 93 butelki alkoholu
- Zobacz także: Pub PiwPaw został okradziony. Konfiskata mienia jak za czasów PRL
Od dłuższego czasu pub PiwPaw stał się w polskich mediach popularnym tematem w związku z ograniczeniami narzuconymi przez rząd Prawa i Sprawiedliwości w czasie epidemii koronawirusa. Właściciel lokalu wielokrotnie przeciwstawiał się obostrzeniom, kontynuując wyprzedaż alkoholu wewnątrz budynku, gdzie klienci mogli swobodnie spędzać wolny czas.
Jednakże tydzień temu skarbówka, sanepid przy asyście funkcjonariuszy policji postanowili zarekwirować całą zawartość alkoholu znajdującego się w lokalu.
Właściciel pubu pogrywa z władzą?
W środowy wieczór warszawska policja z śródmieścia otrzymała zgłoszenie, że w lokalu PiwPaw w dalszym ciągu sprzedaje się wysokoprocentowy alkohol bez potrzebnej do tego koncesji. Funkcjonariusze podjęli, więc stosowną interwencję na miejscu. Zgodnie z przekazem rzecznika śródmiejskiej policji, właściciel rzucił się w trakcie dyskusji na jednego z policjantów, atakując go twarzy gazem pieprzowym.
Z tego powodu funkcjonariusze policji zmuszeni zostali do podjęcia brutalnych środków przymusu bezpośredniego, powalając Michała Maciąga na ziemię i wywożąc go na komisariat.
“Właściciela pubu PiwPaw w Warszawie zatrzymano w trakcie interwencji związanej z podejrzeniem sprzedaży alkoholu bez wymaganej koncesji. Jeden z policjantów został zaatakowany przez mężczyznę gazem” – skomentował podinsp. Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji Warszawa I – Śródmieście.
W międzyczasie zarekwirowano ponownie całą zawartość alkoholu z lokalu. Tym samym zabezpieczono 122 beczki oraz 93 butelki alkoholu.
O sytuacji wewnątrz lokalu informowała na bieżąco żona zatrzymanego, Anna Maciąg – “Ja żona leżącego na ziemi wzywam Was na pomoc!Niech świat zobaczy jak narasta agresja policji, niech zobaczą jak gazowany jest leżący, niech zobaczą jak fabrykowane są oskarżenia i traktowany jest Obywatel RP. Milczenie jest zbrodnią! Niech świat usłyszy” – czytamy we wpisie na profilu pubu PiwPaw.
Bankructwo i brak koncesji
Po zeszłotygodniowej interwencji policji oraz służb państwowych, gdzie zarekwirowano spore ilości alkoholu, właściciel postanowił podzielić się w mediach swoimi przemyśleniami wobec tamtej sytuacji. Przyznał się, że obecnie nie posiada odpowiedniej koncesji pozwalającej legalnie sprzedawać alkohol wewnątrz budynku.
“Nie miałem możliwości tego opłacić, ponieważ nie miałem pieniędzy. Mamy koncesję na wynos, bo ona jest tańsza. Miałem wszystkie koncesje, tylko jesteśmy zamknięci od czterech miesięcy i nie było mnie stać, aby za to zapłacić” – żalił się Maciąg.
W jednym z udzielonych wywiadów podkreślił również fakt, iż jego obroty w czasie epidemii spadły do krytycznego momentu. Obecnie zadłużenie wobec właściciela budynku oraz kredytodawców wynosi ponad 2 miliony złotych.