Dziennikarze Polsat News dotarli do osób rozprowadzających w Polsce środki wczesnoporonne. Jedna z kobiet uczestniczących w przestępczym procederze przyznała, że robi to “częściowo” dla pieniędzy. Za pigułki warte kilkaset zł otrzymuje od kobiet 1200 zł. Przestępczość aborcyjna jest więc korzystnym biznesem.
- Dziennikarze Polsat News przeprowadzili dziennikarskie śledztwo ws. przestępczości aborcyjnej.
- Dotarli do przestępców ogłaszających się w internecie.
- Handel w podziemiu aborcyjnym może oznaczać po prostu śmierć w pigułce.
- “To nie jest tak, że dokona się poronienia i wszystko się kończy. (…) Dziewczyny krwawią 2-3 tygodnie. Tak to wygląda”.
- Zobacz także: Lempart stanie przed sądem? Zarzucono jej atak na kościoły
– Chodzi o tzw. aborcję farmakologiczną. To zabójczo niebezpieczne tabletki. Na czarnym rynku nie liczy się zdrowie kobiety. Liczą się tylko pieniądze – podkreślił prowadzący program “Raport” w Polsat News Przemysław Talkowski, zapowiadając materiał, którego tematem była przestępczość aborcyjna.
Niebezpieczne substancje
Dziennikarze Polsat News Monika Gawrońska i Jacek Smaruj w internecie znaleźli ogłoszenia z ofertami typu “tabletki poronne”, czy “pomoc w niechcianej ciąży”. – Jeśli jest pani w siódmym tygodniu, wystarczy pani zestaw podstawowy. Czyli tak zwany 12+1. Jest to sztuka, która deformuje płód, blokuje dopływ powietrza do zarodka – wyjaśniła w rozmowie telefonicznej jedna z osób uczestniczących w przestępczym procederze.
– Handlarze oferują leki, które zawierają m.in. substancję, która stosowana jest przy leczeniu wrzodów żołądka. W dużych dawkach powoduje jednak skurcze, które wywołują poronienie. Kolejnym składnikiem jest środek, który blokuje działanie progesteronu – hormonu odpowiedzialnego za utrzymanie ciąży – poinformowała red. Monika Gawrońska.
Krwotoki trwają długo
Zabicie dziecka nienarodzonego środkami farmakologicznymi nie jest bezbolesnym, zwykłym zabiegiem medycznym, jak próbuje przekonywać część aborcjonistów. – Im ciąża wyższa, tym te krwawienia są bardziej obfite i są czasami krwotokami. Trwają długo. To nie jest tak, że dokona się poronienia i wszystko się kończy – podkreśliła w materiale przygotowanym przez dziennikarzy Polsat News Monika Nekanda-Trepka, ginekolog ze szpitala im. św. Rodziny w Warszawie. – Dziewczyny krwawią 2-3 tygodnie. Tak to wygląda – stwierdziła.
– Lekarze nie mają wątpliwości – kupienie i zażywanie preparatów nieznanego pochodzenia może być śmiertelnie niebezpieczne – podkreśliła red. Gawrońska. W materiale przywołano też wypowiedź dziewczyny, która zabiła swoje nienarodzone dziecko poprzez środki farmakologiczne. – Skala bólu była bardzo duża, wymioty oczywiście też występowały i cała ta procedura trwała mniej więcej cztery godziny – powiedziała. – Oczywiście, że się bałam. (…) Myślę, że byłam na tyle zmotywowana, żeby to po prostu zrobić, że konsekwencje odeszły na bok – zaznaczyła.
Czy robi pani to dla pieniędzy?
Dziennikarze spotkali się osobiście z kobietą, która handluje tabletkami poronnymi. – Czy robi pani to dla pieniędzy? – zapytał red. Jacek Smaruj. – Częściowo, w jakiś sposób tak – odpowiedziała kobieta. Nie chciała jednak wyjawić, skąd pozyskuje tabletki. Kobieta zarabia 1200 zł na lekach, które kosztują kilkaset zł.
Przestępczość aborcyjna? Rzecznik komendanta apeluje o ostrożność
W materiale pojawiła się także wypowiedź insp. Mariusza Ciarki, rzecznika Komendanta Głównego Policji. Co ciekawe, nie powiedział on, na jakim etapie jest poszukiwanie przestępców przedstawionych przez dziennikarzy Polsat News. Zaapelował… o ostrożność. – Nie kupujmy żadnych leków, zwłaszcza wczesnoporonnych, bez konsultacji z lekarzem – stwierdził. Za udzielenie pomocy kobiecie w zabiciu dziecka poczętego grozi do 3 lat więzienia.
– Handel w podziemiu aborcyjnym może oznaczać po prostu śmierć w pigułce – podsumował prowadzący program Przemysław Talkowski.