Jarczyk: Mam uraz ucha, byłam w szpitalu, dziś przejdę kolejne badania

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Atak na dziennikarzy Mediów Narodowych.

/ Fot. Twitter/MediaNarodoweMN

– Jedna z pań, która trzymała megafon, prosto w moje prawe ucho zaczęła wykrzykiwać wulgarne hasło przewodnie tego zgromadzenia – zrelacjonowała dziennikarka Mediów Narodowych Agnieszka Jarczyk, która wczoraj została zaatakowana przez aborcjonistów. – Przyznam, że ucho boli mnie dalej, do tego momentu. To nie było, że tam był jakiś szum i to przestało – zaznaczyła.

– Po złożeniu zeznań na policji pojechałam na SOR na badania lekarskie. To był pierwszy etap. Dziś jeszcze muszę tam pojechać, żeby dokończyć to wszystko – poinformowała Agnieszka Jarczyk w rozmowie z Radiem Wnet. Jak podkreśliła, wczorajsza napaść była najostrzejszą z tych, które dotychczas doświadczyła. – Wcześniej mieliśmy do czynienia z jakimiś prowokacjami w naszą stronę, natomiast wczoraj weszło to w taką nową fazę – stwierdziła.

Red. Jarczyk zrelacjonowała szczegóły wczorajszych zajść. – Jako Media Narodowe około 18 rozpoczęliśmy naszą transmisję na żywo spod Trybunału Konstytucyjnego. Tak jak zwykle. Dziennikarstwo na tym polega, żeby relacjonować to, co się dzieje. My jako Media Narodowe poszliśmy, żeby zrelacjonować to, co działo się na tym tzw. “Strajku Kobiet” – podkreśliła. – Podeszliśmy bliżej do tych ludzi, żeby usłyszeć, co Marta Lempart ma do powiedzenia, jakie są ich przemowy. Udało mi się zacząć rozmowę z pierwszą kobietą, którą tam spotkałam, która była chętna na rozmowę – rozpoczęła relację.

– Udało mi się zadać dwa pytania, po czym zauważyłam, że tłum się bardzo zacieśnia. Zostałam w pewnym momencie odłączona od mojego operatora kamery, zepchnięta gdzieś tam na tył. Pani Marta Lempart podeszła z mikrofonem, obok niej stała jakaś kobieta z megafonem. Przez ten megafon wykrzykiwała wulgarne słowa, hasło główne ich zgromadzenia. Marta Lempart powiedziała, że z faszystami i z prowokatorami się nie rozmawia. Te określenia były skierowane pod adresem Mediów Narodowych – powiedziała.

Zobacz także: Furia aborcjonistów. Pobili operatora Mediów Narodowych i ukradli sprzęt

– Po tym wystąpieniu Marty Lempart, mieliśmy pod Trybunałem Konstytucyjnym atak ze strony dwóch mężczyzn. W porównaniu do tego, co stało się później, był delikatny. Wycofaliśmy się nieco do tyłu – zaznaczyła. – Przed skrzyżowaniem w stronę placu na Rozdrożu zostaliśmy zaatakowani przez grupę osób. Na początku jeden z chłopaków wykrzyknął, że “faszyści idą”, czyli do nas było to oczywiście skierowane – stwierdziła.

– Uszliśmy jeszcze może z trzy czy cztery kroki, po czym jedna z pań, która trzymała megafon, prosto w moje prawe ucho zaczęła wykrzykiwać wulgarne hasło przewodnie tego zgromadzenia – zrelacjonowała. – Moje ucho było w stanie bardzo złym, zaszumiało mi i generalnie miałam problem, żeby coś usłyszeć. Po chwili to nieco zelżało. wówczas też inne osoby atakowały mojego operatora kamery, starały się wyrwać mu sprzęt – poinformowała. – Mi z kolei jeden z chłopaków wyrywał co chwilę mikrofon. W końcu ten mikrofon upadł na jezdnię, ja go podniosłam. Nie zdążyliśmy nawet sprawdzić, czy działa, bo były tam przepychanki, wykrzykiwano też w naszą stronę wulgarne hasła. Generalnie było bardzo niebezpiecznie. Po chwili jeden z chłopaków wyrwał nasz sprzęt do nagrywania i uciekł z nim – powiedziała.

– W tym momencie operator pobiegł za tym chłopakiem. Ja z kolei starałam się zejść gdzieś na bok, żeby mnie jeszcze bardziej nie poturbowali. Po jakimś czasie odnaleźliśmy się. Z tym, że już bez sprzętu, nie nagrywaliśmy – zaznaczyła.

– Podeszliśmy do jednego z policjantów, pod kościołem św. Aleksandra. Skierował nas na komisariat na Wilczą. Poszliśmy tam, zgłosiliśmy napaść i kradzież sprzętu do nagrywania – poinformowała. – Ja jeszcze zgłosiłam napaść wymierzoną w celu uszczerbku na zdrowiu. Przyznam, że ucho boli mnie dalej, do tego momentu. To nie było, że tam był jakiś szum i to przestało – zauważyła.

Dziennikarka nie wie, kiedy wróci do relacjonowania protestów. – Zastanawiam się nad tym. Z jednej strony jako dziennikarz jestem powołana, żeby relacjonować to, co się dzieje, niezależnie od tego, czy jest to “Strajk Kobiet” czy co innego. Chcieliśmy i chcemy dalej przekazywać widzom Mediów Narodowych informacje dotyczące również tego, co dzieje się w Warszawie na ulicach. Nie wiem czy dzisiaj pójdę, czy jutro pójdę. Nie jestem w stanie powiedzieć – poinformowała. – Na pewno będziemy jako Media Narodowe jeszcze relacjonować to wszystko, co się dzieje, żeby widzowie mieli ogląd na całą sytuację. Jak wiemy media mainstreamowe niejednokrotnie relacjonują, ale nie pokazują tego, co dzieje się tak właściwie w czasie takich zgromadzeń. Chcemy być alternatywą – podkreśliła.

wnet.fm

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY