Konflikt w Górskim Karabachu to uderzenie wyprzedzające Rosji?

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ Fot. YouTube/MediaNarodowe

Górski Karabach to taki nowy lądowy lotniskowiec Federacji Rosyjskiej na Kaukazie – ocenił dr Mariusz Patey, dyrektor Ośrodka Myśli im. Romana Rybarskiego na antenie Mediów Narodowych. Ekspert niedawno wrócił z Baku, stolicy Azerbejdżanu.

W nocy z 9 na 10 listopada podpisano porozumienie w sprawie rozejmu odnośnie Górskiego Karabachu. Główny prym w sprawie wiedzie Rosja, próbująca zepchnąć Turcję na dalszy plan. Jak należy patrzeć na konflikt między Armenią a Azerbejdżanem z perspektywy energetycznej?

– Póki nie dojdzie do rozmów pokojowych i podpisania traktatu pokojowego to niestety cały czas sytuacja jest konfliktogenna, zapalna. W grę wchodzą bardzo silne emocje z dwóch stron. Każda z nich ma swoje racje, odniesienia historyczne, ale też jest interes ekonomiczny i to bardzo silny, nakładający się na ten konflikt – powiedział dr Mariusz Patey. – Musimy pamiętać, że przez Azerbejdżan przechodzi ważna magistrala przesyłu ropy i gazu dla Turcji i Europy. Tu jest również i interes Polski dlatego, że jedna z rafinerii kontrolowanych przez Orlen, w Czechach, korzysta właśnie z ropy Azerskiej. W związku z tym dla nas, dla Polski jest ważne, żeby te kraje potrafiły się w końcu porozumieć i, żeby ten poziom bezpieczeństwa wzrósł – ocenił.

Zobacz także: Polska wypowie Konwencją Stambulską? Trwa zbiórka podpisów

Zdaniem dyrektora Ośrodka Myśli im. Romana Rybarskiego, “czynnik rosyjski tak naprawdę nigdy nie zniknął z Kaukazu Południowego:. – Ostatnio rzeczywiście pozycja Rosji słabła, ze względu na to, że Rosja nie ma już takich możliwości finansowych, żeby wspierać swoje szerokie zaplecze polityczne w tych krajach. W związku z tym koncentruje się na tym, co najważniejsze. Tworzy sobie przyczółki dla przyszłych działań – stwierdził.

Gaz i ropa a konflikt w Górskim Karabachu

Gość Mediów Narodowych przeanalizował też, co oznacza konflikt w Górskim Karabachu z polskiej perspektywy. – Jeśli chodzi o nasz interes, to kolejna faza tego konfliktu to kolejne odroczenie naszych pomysłów na dywersyfikację, głównie dostaw ropy naftowej, w oparciu o złoża kaspijskie – podkreślił. – To była ciekawa koncepcja, bo wpisywała się w koncepcję współpracy regionalnej w ramach Międzymorza. Jeżeli byśmy te ropę w szerszy sposób wykorzystywali, to mielibyśmy narzędzia wpływu również na Ukrainie i w Gruzji dlatego, że przez te kraje szedłby przesył tej ropy. W związku z tym powstałoby wiele wysokopłatnych miejsc pracy dla menadżerów zarządzających tą siecią przesyłową, którzy byliby powiązani z rynkiem polskim czy europejskim, a nie rosyjskim. Byłaby to poważna soft-power w naszych rękach. Być może właśnie Rosjanie działają wyprzedzająco – stwierdził.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY