Niemiecki rząd zamierza wprowadzić przepisy obligujące przedsiębiorstwa do wybierania kobiet do swoich zarządów. Podobne przepisy obowiązują już we Francji, Hiszpanii, Holandii i Belgii czy Finlandii. Natomiast we Włoszech obie z płci nie mogą mieć w zarządzie więcej niż 2/3 miejsc.
Nie jest pewne, czy przepisy będą szły także w drugą stronę i zobligują firmy, w których zarządzie byłyby same kobiety, do dołączenia do niego mężczyzny. Pojawiają się natomiast doniesienia, że przepisy będą łagodniejsze, niż w innych państwach. W części z nich za brak kobiet w zarządzie grozi zamknięcie firmy. Mimo tego, jak informuje RMF FM, nie wszystkie przedsiębiorstwa stosują się do państwowych nakazów, bo nie mogą znaleźć odpowiednio kompetentnych kobiet na kierownicze stanowisko.
Zobacz także: Argentyna: parytety zatrudnienia dla transwestytów
Na wprowadzenie nowych przepisów w Niemczech mieli naciskać koalicyjni socjaldemokraci. Prawo ma obligować przedsiębiorstwa do obsadzenia jednego stanowiska w zarządzie przez kobietę, jeżeli kierownictwo spółki będzie liczyć co najmniej cztery osoby. Z kolei w radach nadzorczych firm, gdzie większościowym udziałowcem jest państwo, ma być co najmniej 30% kobiet.
Decyzję niemieckiego rządu krytykuje część przedsiębiorców. Uważają oni, że takie przepisy to nadmierna i nieusprawiedliwiona ingerencja państwa w działalność firm. Podobnego zdania są politycy opozycyjnej AfD. – Dla firm, które często po prostu nie są w stanie znaleźć wystarczająco odpowiednich kandydatek, ta narzucona ingerencja państwa to bezczelność – stwierdziła Alice Weidel, przewodnicząca frakcji AfD w Bundestagu.