Profesor Jan Majchrowski pełniący jednocześnie funkcję sędziego w Trybunale Konstytucyjnym zabronił studentom pod groźbą wykluczenia zajęć afiszowania się swoimi poglądami politycznymi podczas wykładów. Za te twarde warunki mają spotkać go represje ze strony Uniwersytetu Warszawskiego.
Wczoraj sędzia TK oraz profesor na Uniwersytecie Warszawskim Jan Majchrowski wystosował oświadczenie do swoich studentów, że nie będzie respektował jawnego agitowania politycznego podczas jego wykładów, które w obecnej chwili odbywają się poprzez łącza internetowe.
“Uprzejmie informuję, że na prowadzonych przeze mnie zajęciach akademickich na UW, ze względu na ich cel i charakter, nie będą tolerowane jakiekolwiek manifestacje Studentów o charakterze politycznym lub ideologicznym, bez względu na to, jaką formę by one przybrały (słowną, tekstową, graficzną, w tym odwoływanie się do symboliki o takim charakterze itp.) i bez względu na to jaki kierunek w toczących się sporach politycznych lub ideologicznych reprezentowałyby one. Osoby, które naruszą tę zasadę muszą się liczyć z usunięciem z tych zajęć ze wszystkimi tego formalnymi konsekwencjami” – zakomunikował wykładowca.
Powołał się również na stanowisko Prezydium Konferencji Rektorów Szkół Polskich z dnia 23. września 2019 r., które to stwierdziło, iż język akademicki powinien być czysty i budzący szacunek do drugiej osoby – “Wyrażamy nasz głęboki sprzeciw wobec działalności tych członków wspólnoty akademickiej, którzy używają języka przywołującego najciemniejsze karty historii Polski i świata. Czyny takie – uchybiające obowiązkom nauczyciela akademickiego i godności zawodu nauczyciela akademickiego – powinny bezwarunkowo podlegać odpowiedzialności dyscyplinarnej w naszych uczelniach” – napisał Majchrowski.
Zobacz także: Winnicki u Mazurka: „Jesteśmy w stanie utrzymać dyscyplinę na Marszu Niepodległości”
Oburzony student podaje profesora do komisji dyscyplinarnej
W rozmowie z “Onetem” oburzona i wyrzucona z zajęć studentka UW, Aleksandra Wójtowicz, powiedziała – “Popieram Strajk Kobiet, bo jestem za wolnością wyboru i przeciwko łamaniom praw człowieka. Dlatego logo – błyskawicę, akurat u mnie tęczową, na tle postaci kobiety – mam ustawioną na swoim profilu. W związku z tym ten avatar “zaciąga się” także, kiedy loguję się na zajęcia na UW. W tej grafice nie ma żadnych wulgaryzmów, ani niestosownych treści. Mimo to na wykład prof. Majchrowskiego nie mogłam się dostać. Odrzucał mnie, gdy chciałam wejść. Powodem było właśnie to logo”.
Ze względu na takie podejście swojego wykładowcy Uniwersytet Warszawski zamierza wyciągnąć z tego konsekwencje dyscyplinarne. W tej sprawie wypowiedziała się rzecznik UW, dr Anna Modzelewska – “Władze uniwersytetu nie akceptują przypadków dyskryminacji i nierównego traktowania członków społeczności akademickiej. Nie ma zgody uczelni na usuwanie z zajęć ze względu na poglądy czy przekonania” – zaznaczyła.
Jej zdaniem logo strajku kobiet nie narusza zasad uniwersytetu – “Wytyczne wskazują, że manifestacja poglądów sama w sobie nie ma charakteru dyskryminującego lub wykluczającego, nie stanowi też zachęty do dyskryminacji. Używanie logo Strajku Kobiet jest elementem dozwolonej debaty akademickiej, która zakłada swobodę prowadzenia dyskusji z poszanowaniem różnorodności stanowisk jej uczestników. Z tej zasady wyłączone są jedynie przypadki, w których symbole odnoszą się do przekonań mających na celu wykluczenie. Każdy tego typu przypadek zostanie potraktowany poważnie, a rzeczniczka akademicka podejmie pomoc interwencyjną” – oceniła Modzelewska.
Równi i równiejsi? Nierówne traktowanie UW!
W przeszłości UW zasłynął nierównego traktowania swoich uczniów oraz wykładowców. Ostatnim takim przypadkiem jest działacz Ruchu Narodowego Konrad Smuniewski, który borykał się z komisją dyscyplinarną za rzekome łamanie zasad.
“Zostałem zawieszony na rok w prawach studenta, ponieważ nie przestrzegałem zasad poprawności politycznej poza Uniwersytetem Trudno, odwołuję się, wyrok komisji dyscyplinarnej nie jest prawomocny. Pani rzecznik chciała relegacji W tym semestrze, na chwilę obecną, mam średnią 5.0″ – pisał Smuniewski.
Działacz narodowy podczas manifestacji (poza zajęciami na UW – red.) stwierdził, iż na Zachodzie uprawia się ideologię zamiast nauczania – “Powiedziałem, że na Zachodzie nie ma nauki, tylko ideologia (podałem przykłady) i to samo zaczyna dziać się w Polsce. Nawet z nazwiska nie wymieniłem prof. którzy indoktrynują, organizują debaty pod tezę itd. Na komisji sypałem dopiero nazwiskami i przykładami z UW” – mówił na początku lutego.
W trakcie jednej z manifestacji patriotycznych wyłożył temat komunistycznego marszu przez instytucje z lat 60-tych. Wówczas to marksiści pod przykrywkami przeniknęli do różnych instytucji medialnych, naukowych, kultury i sztuki, gdzie zaczęli w ukryty sposób wpajać młodemu pokoleniu swoje dekadenckie poglądy. Stan ten utrzymał się na Zachodzie oraz w Polsce, aż do dzisiaj.
Onet/Media Narodowe