Nie traćmy czujności, bo wiemy, że coś, co wydarzyło się raz może wydarzyć się ponownie – powiedziała we wtorek (1 września) na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu na gdańskiej Zaspie podczas obchodów 81. rocznicy wybuchu II wojny światowej prezydent miasta Aleksandra Dulkiewicz.
– W takich miejscach jak cmentarz na Zaspie pewnie najlepiej wypadałoby milczeć. Bo żadne słowo nie odda grozy, strachu, brutalności, ale także nie odda wzruszenia, które przepełnia wielu z nas – mówiła prezydent Gdańska.
Cmentarz Ofiar Hitleryzmu to miejsce, w którym spoczywają szczątki wielu Polaków zabitych w czasie II wojny światowej. Przed 1939 rokiem chowano tu m.in. ubogich, samobójców, zmarłych więźniów i jeńców wojennych. Po wybuchu wojny Niemcy przywozili tu ciała osób zmarłych lub zamordowanych w obozach – chowano ich najczęściej w zbiorowych mogiłach. Według szacunków podczas II wojny światowej pochowano tu około 2-3 tysiące więźniów, głównie z obozu Stutthof.
Dulkiewicz podkreśliła, że pochowani na Zaspie Polacy “każdego dnia z narażeniem życia dawali przykład patriotycznej i obywatelskiej postawy”.
Przypomniała, że na cmentarzu spoczywa ogółem prawie 20 tys. osób, reprezentujących 65 narodowości.
– Właśnie tu w naszym Gdańsku, gdzie patriotyzm nie jest pustym frazesem, pustym słowem. Tu w Gdańsku, gdzie wcielano w życie wykluczające hasła “Gdańsk tylko dla Niemców” wspominamy też inne ofiary hitleryzmu: Żydów, jeńców wojennych. Wszystkich tych, którzy Niemcy uznali za zbędnych, albo za wrogów, w tym także swoich rodaków – powiedziała.
Dodała, że większość grobów jest bezimiennych.
– Pewnie trudno nam to wszystko pojąć dzisiaj w XXI wieku, w Gdańsku tętniącym życiem pełną piersią. W mieście, które zaleczyło swoje wojenne rany, otwiera się na szeroko na świat, bo wierzymy, że wszyscy ludzie są braćmi. Niezależnie, skąd pochodzą, jaki mają kolor skóry, jakiego są wyznania, jak myślą, co czują. Wszyscy jesteśmy braćmi – mówiła Dulkiewicz.
“Gdańsk wyciąga naukę ze strasznej lekcji”
Prezydent Gdańska zaapelowała, aby jednak nie tracić czujności, “bo wiemy, że coś, co wydarzyło się raz może wydarzyć się ponownie”.
– Mówił o tym nie tak dawno w przejmujących słowach Marian Turski, więzień Auschwitz, podczas rocznicy wyzwolenia obozu. Ostrzegał: “Auschwitz nie spadł z nieba”. Biorę sobie do serca jego wezwanie i was też o to proszę. Weźcie sobie do serca jego słowa, jego “jedenaste przykazanie”: “Nie bądź obojętny”. Nie bądź obojętny na wykluczenie, na nienawiść, pogardę. Gdańsk nigdy nie zapomni o swojej prawdzie, trudnej prawdzie. Nie zapomni skomplikowanej przeszłości, skomplikowanych losów Polaków, Niemców, Kaszubów, Żydów, Rosjan. O tych wszystkich, którzy tutaj żyli i żyją. Gdańsk wyciąga naukę ze strasznej, wojennej lekcji – oświadczyła.
Po przemówieniu Dulkiewicz zebrani na cmentarzu zmówili modlitwę oraz złożyli wieńce. Cappella Gedanensis wykonała także wiązankę pieśni patriotycznych.
Po zakończeniu wojny na cmentarzu na Zaspie chowano tutaj szczątki ofiar hitleryzmu ekshumowane w różnych zakątkach Pomorza. Cmentarz stał się m.in. ostatnim miejscem spoczynku dla 67 działaczy gdańskiej Polonii rozstrzelanych w marcu 1940 r. w lesie koło Stutthofu, a także 19 polskich kolejarzy i celników oraz członków ich rodzin zamordowanych przez Niemców 1 września 1939 r. w Szymankowie. Na Zaspę przeniesiono też szczątki 38 obrońców Poczty Polskiej rozstrzelanych przez Niemców w październiku 1939 r. (na zbiorowy grób pocztowców natrafiono przypadkiem w 1991 r. na terenie dawnej strzelnicy na Zaspie).
W 1961 r. na cmentarzu odsłonięto pomnik Ofiar Hitleryzmu, a 20 lat później na jego terenie stanął drewniany krzyż. W 1985 r., staraniem środowisk kombatanckich, nekropolia uznana została za cmentarz-pomnik. Trzy lata później uporządkowano ją i na nowo zaaranżowano według projektu rzeźbiarza Wiktora Tołkina. Większość mogił oznaczono wówczas jednorodnymi betonowymi nagrobkami, a całość (cmentarz ma nieco ponad 3,3 ha powierzchni) ogrodzono. W kolejnych latach na terenie cmentarza stanął też m.in. pomnik ku czci polskich kolejarzy i celników z Szymankowa k. Tczewa.
Źródło: interia.pl