Część szkół wprowadza rygorystyczny system zmianowy, inne szykują się do nauki hybrydowej. Tuż przed 1 września nie wiadomo nawet, jaka temperatura spowoduje odesłanie dziecka do domu – podaje “Rzeczpospolita” w poniedziałkowym artykule “Nadchodzi szkolny chaos”.
“Rodziców liczących na to, że ich dzieci w końcu pójdą do szkoły, a oni będą mogli skupić się na swoich zajęciach, czeka zaskoczenie. Na stronach internetowych podstawówek pojawiają się informacje, że ze względu na epidemię przechodzą na system zmianowy” – informuje gazeta.
Na dwie zmiany
“Rzeczpospolita” zaznacza, że w niektórych placówkach zajęcia dla części uczniów będą się zaczynać o godz. 7.30, a dla pozostałych po południu, po przeprowadzeniu dezynfekcji.
“Rodzice grupy popołudniowej będą więc musieli zapewnić pociechom opiekę do rozpoczęcia zajęć. Świetlice zapewnią opiekę tylko uczniom klas 1-3” – czytamy.
W każdej szkole inaczej
Jak podaje gazeta, od nowego roku szkolnego nauka w każdej szkole będzie wyglądać inaczej.
W niektórych placówkach – wskazuje “Rzeczpospolita” – maseczki będą obowiązkowe, a w innych nie. Natomiast w każdej szkole uczniom powinna być mierzona temperatura. Przepisy nie regulują jednak, jaka wysokość na termometrze spowoduje, że dany uczeń nie wejdzie na teren szkoły.
“Najgorsza jest niepewność”
“Najgorsza jest niepewność. Start szkoły lada dzień, a wielu rodziców wciąż nie wie, jak pogodzić pracę z wychowaniem dzieci i jak będzie wyglądała nauka” – alarmuje prezeska Fundacji Przestrzeń dla Edukacji Iga Kazimierczyk w rozmowie z dziennikiem.
Źródło: interia.pl, rp.pl