Kłopoty producentów wołowiny po pandemii koronawirusa

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ Unsplush.com

Producenci mięsa wołowego alarmują, że ze względu na wstrzymanie zagranicznego eksportu towarów spadły ich obroty o blisko 20 % względem 2015 roku. Samo spożycie mięsa spadło względem poprzedniego roku z powodu zamknięcia gastronomii. Eksperci donoszą, że ten oraz ubiegły rok są dla hodowców i producentów wołowiny najgorszym okresem w ostatnich latach.

24 czerwca odbyła się debata rolnicza zorganizowana przez magazyn “Hoduj z głową”, porta agropolska.pl oraz Federację Związków Pracodawców – Dzierżawców i Właścicieli Rolnych, w której udział wziął m.in. Prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego Jacek Zarzecki.

Podkreślił on kłopoty hodowców i producentów bydła mięsnego spowodowane przez pandemię koronawirusa w Polsce i na świecie – “Sytuacja związana z pandemią spowodowała, że eksport został praktycznie wstrzymanym, a ceny skupu spadły średnio o 20% i były najniższe od 2015 roku” – żalił się przewodniczący PZHiPBM.

Mówił również, że bolączką w obecnym czasie jest wstrzymany eksport towarów zagranicę. To z kolei mocno odbiło się na sektorze producentów mięsa, którzy większość swoich towarów sprzedawała innym krajom na świecie – “To był bardzo ciężki czas dla nas wszystkich, szczególnie dla hodowców i producentów bydła mięsnego. Pamiętajmy o tym, że wołowina w 80% jest eksportowana, z czego większość trafia do krajów Unii Europejskiej” – zwrócił uwagę Zarzecki.

Zobacz także: Trzaskowski ma problem! Bąkiewicz składa zawiadomienie do prokuratury

Przytoczył dane statystyczne z zeszłego roku, gdzie średnio każdy Polak spożywał w ciągu roku około 4 kg wołowiny, co jest znaczącym wzrostem w ciągu czterech lat, gdzie wówczas spożywaliśmy około 1,2 kg rocznie.

Spożycie wołowiny wzrosło między innymi wskutek wszechobecnej w Polsce “burgeromanii”. Prezez PZHiPBM podkreśla, że niemal w każdej restauracji można obecnie zjeść burgera czy steka, które są wyprodukowane z dobrej jakości mięsa.

“To były ciężkie lata do sektora wołowiny. Dopiero pod koniec ubiegłego roku udało nam się odbudować sytuację po wizerunkowym problemie związanym z ubojnią. Początek 2020 r. dawał bardzo duże nadzieje na to, że ceny skupu będą wysokie. Nie tak łatwo przecież zastąpić polską wołowinę na rynkach europejskich i światowych. Niestety sytuacja związana z koronawirusem pokrzyżowało nasze plany” – ocenił bieżący oraz poprzedni rok pod względem sprzedaży wołowiny.

Zdaniem Jacka Zarzeckiego polscy producenci i hodowcy muszą dostosować się do panujących warunków. Uważa, że koronawirus będzie kolejną chorobą cywilizacyjną, z którą należy funkcjonować dopóki nie zostanie odnaleziona na nią szczepionka.

agropolska.pl

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY