Wykonujący obowiązki I prezesa Sądu Najwyższego Kamil Zaradkiewicz odpowiada na zarzuty. “Uważam, że dyskusja nad legitymacją sędziów jest zamknięta i taka powinna pozostać”.
– Gdyby zaistniały jakiekolwiek okoliczności wskazujące na niesprawiedliwość, nieważność mojego powołania, to nigdy nie zgodziłbym się na realizację tego ustawowego zadania – odpowiada na zarzut, że nie powinien pełnić obowiązków I prezesa Sądu Najwyższego.
Konstytucja nie przewiduje funkcji osoby wykonującej obowiązki I prezesa Sądu Najwyższego, co jest głównym zarzutem.– Proszę jednak zwrócić uwagę, że ustawa zasadnicza nie przewiduje żadnego instytucjonalnego rozwiązania w przypadku gdyby – jak to się dzieje obecnie – doszło do zakończenia kadencji I prezesa SN i niewyłonienia nowego. (…) W konsekwencji choćby zachowania ciągłości funkcjonowania Sądu Najwyższego konieczne jest wprowadzenie odpowiedniego rozwiązania ustawowego na okres przejściowy – podkreśla Zaradkiewicz.
– Uważam, że dyskusja nad legitymacją sędziów jest zamknięta i taka powinna pozostać. – twierdzi sędzia.
Więcej w dziennik.pl