Wszyscy w Polsce jesteśmy przyzwyczajeni, że Kościół Katolicki zawsze stał na straży patriotyzmu i naszej tożsamości narodowej. Pomagał nam przetrwać najtrudniejsze momenty, był prawdziwą ostoją. Mamy tysiące przykładów księży, którzy ponieśli męczeńską śmierć za obronę wiary i ojczyzny.
Dacie wiarę, że jest w Polsce diecezja, w której od ponad czterech dekad walczy się z jakimikolwiek przejawami przedwojennej polskości? Uwierzycie, że jest w Polsce biskupstwo, które kiedy tylko może usuwa historyczne znaki polskości, fałszywie germanizując narrację?
Nowa Hakata
Kościół na Śląsku Opolskim należał przed wojną do awangardy obrony polskości. Wydał na świat wielu wybitnych działaczy polskich, był główną ostoją języka i kultury polskiej. Wokół Kościoła koncentrowało się polskie życie. W czasach III Rzeszy dochodziło do brutalnych represji niemieckich z morderstwami na czele.
Wszystko zmieniło się w roku 1977 – kiedy to nowym biskupem został Alfons Nossol – Ślązak urodzony przed wojną w polskiej rodzinie. Z nikomu niewiadomych względów postanowił rozpętać totalną Hakatę (o ironio, w stulecie tej pierwszej!) walcząc z jakimikolwiek przejawami polskiej historii Śląska Opolskiego.
Szkody i cierpienia zadane przez tego człowieka oraz jego współpracowników domagają się wielu tysięcy stron opisów i wyjaśnień. Dla historii i tożsamości regionu jest to cios równie wielki, jak wysadzenie przez islamskich fundamentalistów starożytnych zabytków kultury materialnej na Bliskim Wschodzie. Postaram się jednak dobrze zobrazować problem na podstawie malutkiego wycinka z życia jednej wsi. Musicie sobie zdawać sprawę, że całkowite opisanie problemu wymagałoby tysięcy, a nawet dziesiątek tysięcy stron maszynopisu – tak wielki jest zakres szkód zadanych Polakom na tych ziemiach.
Winów i Liguda
Winów do 2017 roku był wioską graniczącą z Opolem, obecnie jest dzielnicą miasta.
Z miejscowości tej wywodzi się wybitny śląski ród, o ogromnych zasługach dla sprawy polskiej.
Wojciech Liguda był bardzo aktywnym działaczem narodowym. Organizował patriotyczne pielgrzymki, walczył o brutalnie represjonowane polskie szkolnictwo na Śląsku Opolskim, był jednym z najbliższych współpracowników Bronisława Koraszewskiego – w zakresie polskich publikacji prasowych w mieście. Ponadto współkierował i udzielał się w szeregu polskich organizacji gospodarczych budując odpowiedni kapitał. W 1920 roku był jednym z organizatorów wielotysięcznego marszu Polaków w Opolu w rocznicę Konstytucji 3 Maja – zmarł 2 lata później.
Jego syn Alojzy – został zakonnikiem w zgromadzeniu Werbistów. W dwudziestoleciu międzywojennym był znanym kaznodzieją działającym na terenie II RP. W trakcie wojny – za to, że był Polakiem i Katolikiem został zesłany do obozu w Dachau. Został tam zamordowany w wyniku barbarzyńskich niemieckich eksperymentów – między innymi obdzierano go ze skóry i polewano wrzątkiem na zmianę z zimną wodą. W 1999 roku został beatyfikowany w grupie polskich męczenników z okresu II Wojny Światowej, podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Polski.
Dla Hakatystów takie biografie to zbyt wiele – postanowiono więc uczynić wszystko, aby zetrzeć jakąkolwiek pamięć po nich.
Dewastacja cmentarza w Winowie
Za jaką cenę zdecydowalibyście się zdewastować nagrobek? Pewnie powiecie, że to barbarzyństwo i nikt by się na to nie zgodził. Dobra, podbijam stawkę.
Ile trzeba by było Wam zapłacić za zabytkowy nagrobek? Nie ma takiej ceny? A za grób matki i ojca? Uważacie, że żaden człowiek by tego nie uczynił?
W Winowie w ten sposób zdewastowano 25% ogólnej liczby grobów – w tym wszystkie przedwojenne. Jedyna ich wina? Napisy były wyryte po polsku. W czasach, kiedy ten teren państwowo należał do Niemiec. A to było znakiem, że żyli tam Polacy.
Rok 1989 był długo oczekiwanym okresem upadku komunizmu w Polsce. Niestety – okres transformacji był także okresem wielu patologii. RFN przy bierności rządu Mazowieckiego utworzył w Polsce tzw. Mniejszość Niemiecką, do której mógł wstąpić każdy urodzony przed rokiem 1937 jako obywatel niemiecki (czyli każdy urodzony wówczas na Śląsku Opolskim) albo jego potomek. Jako, że Niemców raczej wysiedlono stąd po wojnie, mamy teraz sto tysięcy Niemców z polskimi nazwiskami, mówiącymi w domach gwarami śląskimi języka polskiego. Ludzi, których przodkowie bardzo często angażowali się w Polskie życie na Śląsku “za Niemca”.
Kościół za czasów Abpa Nossola był jednym z głównych narzędzie utrwalania tego germanizacyjnego obłędu. Szafując nawet godnością i powagą Mszy Świętej.
O masakrze winowskiego cmentarza dowiedziałem się ze źródeł naukowych. Z artykułu dostępnego w papierowym wydawnictwie Instytutu Śląskiego. Wizja lokalna dokonana na samym cmentarzu potwierdza stan faktyczny opisany w artykułach naukowych.
Ocalał tylko jeden grób – Wojciecha i Alojzego Ligudy. Dzięki beatyfikacji syna, lokalni “Niemcy” pod ręke z lokalnym Kościołem nie zniszczyli grobu tak zasłużonych Polaków
Święty Wyklęty
Beatyfikacja o. Alojzego Ligudy musiała dokonać sporego zamieszania i popłochu wśród lokalnych Hakatystów. Przecież miał być zamordowany dwa razy. Po raz pierwszy on sam, a po drugie jego pamięć i grób. Decyzja Ojca Świętego Jana Pawła II pokrzyżowała te plany. Na taką groteskę jak zaoranie grobu świętego przez lokalnych księży nikt by przecież nie pozwolił.
“Co gorsze” beatyfikacja nieodwołalnie wiązała się z ustanowieniem w Winowie i diecezji opolskiej jakiejś formy kultu lokalnego. “Co najgorsze” – beatyfikacja wiąże się właśnie z kultem lokalnym , a nie powszechnym. Tak więc trzeba byłoby wspominać o polskim świętym z programowo germanizowanego Śląska – nie można by było go utopić w morzu świętych polskich. Czczonych ochoczo od Szczecina do Rzeszowa.
Ale i na to lokalni Hakatyści znaleźli sposób. Postanowiono przykryć kult innym kultem. Odtąd malutki Winów ( 700 mieszkańców) miał zostać jednym z głównych punktów Ruchu Szensztackiego w Polsce, wybudowano nawet specjalne sanktuarium i nagłaśniano różne wydarzenia. Oczywiście, nie można za to wynić samego Instytutu Szensztackiego, oni zostali tylko przedmiotowo wykorzystani. Nikt z nich nie miał złych intencji.
(Nie)święte obrazki
W zeszłym roku widziałem w opolskiej katedrze tzw. “święte obrazki” z podobizną o. Ligudy. Po początkowej radości bardzo szybko poczułem ogromny smutek. Wszystkie informacje o nim zostały potwornie zmanipulowane i ocenzurowane. Nie ma słowa o jego polskim pochodzeniu i o tym, że został zamordowany przez Niemców, ani o tym, że zabili go, ponieważ był Polakiem. O samym rodzie też nie ma informacji. Całość napisana skrajnie poprawnym politycznie językiem, wręcz lewicowym. Jakby o. Alojzy był patronem Unii Europejskiej, Parad Równości czy polityki klimatycznej. Z katolickimi hagiografiami nie miało to nic wspólnego. Ktoś tu zapomniał, że prawdę i pojednanie pomiędzy narodami buduje się na prawdzie – a nie na ordynarnych kłamstwach, fałszu, manipulacjach i germanofilskiej Hakacie.
Jeśli o. Alojzy jest jakoś wspominany w Kościele to właśnie w ten, z gruntu fałszywy i odrażająco lewicowo-liberalny sposób. Wszystko po to, aby nie przyznać się, że przed wojną żyła tutaj ogromna grupa Polaków. Podejrzanie dziwnie realizując niemieckie interesy.
Możemy mieć także pewność, że Niemcy nigdy nie dopuszczą do kanonizacji człowieka, który tak jasno uderza w ich interesy. Kościół niemiecki jest najbogatszy spośród wszystkich Kościołów lokalnych – dlatego też to on będzie dalej rozdawał karty. Nie tylko na gruncie heretyckiej drogi synodalnej.
Profetyczne cytaty
Wojciech Liguda jako jeden z ważniejszych polskich narodowców w powiecie opolskim zostawił po sobie dwa bardzo znane cytaty. Poraża mnie to jak bardzo prorocze były słowa. Przecież umierając w 1922 roku nie mógł przewidzieć, że jego syn zostanie beatyfikowanym męczennikiem, a ideowi i duchowi spadkobiercy Hakaty będą niszczyć prawdziwą pamięć o nim. Cytaty te brzmią następująco:
„Mówią ludzie, jako z polską mową daleko zajść nie można. A przecież można z nią zajść aż do Nieba, a dowodem tego Święci polscy, którzy po polsku żyli, po polsku się modlili.”
„Dziś nie tylko szkoła germanizuje, germanizacja wkrada się powoli i do Kościoła, popierana przez księży germanizatorów”
Komentarz wydaje się być zbędny.
Post Scriptum
Publikując prawdę narażam się grupie za którą stoją bardzo poważne pieniądze, wpływy i interesy. Mam nadzieję drogi czytelniku, że docenisz moją walką o prawdę i podasz ten artykuł dalej. Dzieje Polaków na Śląsku Opolskim to ogromna historia – ze względu na partykularne interesy postanowiono zabić prawdę i pamięć o tych ludziach. Nie możemy im nigdy na to pozwolić! Walka trwa!