“Żółte kamizelki” nadal w natarciu. Tymczasem minął rok od pierwszych wielkich protestów w Paryżu przeciwko polityce rządu Macrona.
Protestujący nie zamierzają przestać manifestować. Żółte kamizelki stały się synonimem ruchu przeciwko polityce francuskiego rządu. W protestach brało udział nawet kilkaset tysięcy ludzi. Oddolny ruch organizuje w ten weekend kolejne protesty w największych miastach Francji.
Przypominamy, że od roku we Francji trwają protesty i strajki. Rozpoczęły się one przeciwko podwyżce cen paliwa. Manifestacjom towarzyszą zamieszki i rozróby, a obraz Paryża po protestach przypomina krajobraz po bitwie. Mimo ustąpienia prezydenta w kwestii cen paliwa żółte kamizelki zapowiadają dalsze protesty: Nie zadowolimy się okruchami – zapowiadają demonstranci.
CZYTAJ TAKŻE: Moda na “żółte kamizelki” dotarła do szkół. 6-latkowie chcą dymisji Macrona
Moda na żółte odblaskowe kamizelki rozpoczęła się we Francji, jednak pozostałe kraje szybko podchwyciły pomysł francuskich demonstrantów – i tak tysiące demonstrujących pod Bramą Brandenburską miało na sobie żółty element stroju, co było jednoznacznym nawiązaniem do francuskich protestów.
Jak donosi portal thenational.ae – demonstranci w Basrze zakładają podobne kamizelki do tych, które noszą francuscy demonstranci. To już kolejny kraj, gdzie podczas manifestacji przeciwko polityce rządu widać nawiązanie do francuskich protestów.