Kolejne stowarzyszenie LGBT na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wszechpolacy ostro reagują

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Na Uniwersytecie Jagiellońskim powstało kolejne stowarzyszenie LGBT, które pod przykrywką wolności słowa ma ideologizować studentów. Wszechpolacy ostro skomentowali działalność lewicowych aktywistów.

Poniżej przedstawiamy całość oświadczenia Młodzieży Wszechpolskiej. Wszechpolacy wprost podkreślają, że kolejne stowarzyszenie LGBT będzie musiało zmagać się z ciągłą kontrolą narodowców.

https://www.facebook.com/mlodziezwszechpolskakrakow/photos/a.901614056605276/2124606937639309/?type=3&theater&ifg=1

Policja Myśli wkracza na Uniwersytet Jagielloński

Na polskich uniwersytetach funkcjonują już dwie organizacje poświęcone w pełni tematyce LGBT+. Rozpoczęło się od Uniwersytetu Warszawskiego. Tam stowarzyszenie Queer UW powstało w 2010 roku. W dniu 11 października 2019 roku zainaugurowało swoją działalność Stowarzyszenie Studentów LGBTQ+ i Sojuszników na Uniwersytecie Jagiellońskim “TęczUJ”.
Chcą „zwalczać homofobię, transfobię i seksizm na uczelni” oraz „stworzyć akceptujące środowisko dla wszystkich studentów i studentek LGBTQ+”. Cóż, katolicy, konserwatyści, narodowcy, wszelkiej maści prawicowcy czy tam lewicowcy o patriotycznym usposobieniu (wszak w dzisiejszych czasach wystarczy w garść wziąć biało-czerwoną flagę, żeby rozpocząć swoją homo-sceptyczną karierę), won z uniwersytetu! Przez was towarzysze LGBTQQIP2SAA (lesbian, gay, bisexual, transgender, queer, questioning, intersex, pansexual, 2-spirited, asexual, and allies – dla tych co zastanawiali się kiedyś co oznacza ten intrygujący „+” na końcu skrótu LGBT) mogą poczuć się niekomfortowo. Ktoś zacznie jeszcze coś tam mamrotać o wartościach, wierności małżeńskiej, w ogóle o małżeństwie w formie określonej przez Konstytucję RP, wstrzemięźliwości seksualnej, nie daj Boże (ups, ostrożnie trzeba z tym Bogiem, przecież Pismo Święte jest homo”fobiczne”, o czym przekonał się pracownik pewnej szwedzkiej firmy) o człowieku zdefiniowanym nie przez to co gdzie wkłada, ale raczej jakie są jego czyny i jak żyje. Fuj, to straszne!

„(…) czuliśmy smutek, słysząc kolejną plotkę od kolegi/koleżanki z innego wydziału, na temat homofobicznych czy transfobicznych komentarzy wypowiedzianych przez wykładowcę; o komentarzach i dogryzkach studentów nie wspominając. Wielu z nas interesuje się LGBTQ+ sprawami naukowo, co na jednym wydziale jest bardzo wspierane, na drugim spotyka się z kręceniem głowami i pukaniem w czoło”. Jak już zostało wskazane pod homo”fobię” podciągnąć można niemal wszystko. Nawet naukę. Bo jeżeli nauka wskazuje coś innego niż ideologowie, to tym gorzej dla nauki. Wtedy zaczyna się cenzura. Przykład płynie z zachodnich uczelni. Badania Uniwersytetu Browna wskazujące, że większość osób „trans” cierpi na przynajmniej jedno poważne zaburzenie psychiczne, zostały pierwotnie usunięte pod naciskiem lobby (https://www.nbcnews.com/feature/nbc-out/brown-university-criticized-over-removal-transgender-study-n906741). W ogóle akademicy zajmujący się tą tematyką spotykają się z… regularnymi prześladowaniami (https://www.theguardian.com/society/2018/oct/16/academics-are-being-harassed-over-their-research-into-transgender-issues). Mówienie o tym, że propaganda LGBT przyczyniła się do wzrostu liczby osób „trans” w przeciągu ostatnich 10 lat o 4500% (prof. Moore z Oxfordu: https://www.dailymail.co.uk/news/article-6815349/Girl-15-taken-family-care-parents-didnt-want-changing-sex.html) też jest „fobią”. Jeśli ktoś się tu czegoś boi to tylko o przyszłość zagubionych dzieci prowadzonych na zatracenie. W życiu nie ma być łatwo, miło i przyjemnie. Życie nie jest po to, żeby je przeżyć. Życie jest po to, żeby przeżyć je dobrze. Dobro wymaga poświęceń. Charakter wymaga trudnych sytuacji, aby się kształtować. Jednostka wymaga otoczenia umożliwiającego prawdziwy rozwój (w tym naukowy, nie „naukowy” zajmujący się „queer studies”). W szklarni dobrze żyje się tylko ogórkom. Człowiek potrzebuje słońca, inaczej usycha. A po nie trzeba piąć się jak najwyżej.

I to właśnie uniwersytet jest miejscem, gdzie powinny kształtować się twarde charaktery, zdolne do kierowania naszym społeczeństwem w tych trudnych czasach. Tylko w ogniu swobodnego ścierania się różnych światopoglądów mogą powstawać światopoglądy nowe, świeże, umożliwiające nam śmiałe kroczenie w przyszłość. Głaskanie się po główkach jest dobre dla przedszkolaków, nie dla studentów, doktorantów, doktorów i profesorów czołowych polskich uczelni. Tymczasem tęczowa Policja Myśli, ze wsparciem zaprzyjaźnionych „postępowych” mediów (bardzo przecież licznych i wpływowych), czy też Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (która opublikowała jakiś czas temu w sieci dokument, w którym grozi palcem homo”fobicznym” członkom społeczności uniwersyteckiej) nie musząc specjalnie przejmować się finansami, chce dyktować co kto ma myśleć. Bo trzeba myśleć tak, żeby nikogo nie urazić. Wróóóóóóóć! Żeby nie urazić nikogo „nieheteronormatywnego”. Innych to już można. Można, a nawet trzeba.

To już się zaczęło. Stowarzyszenie All in UJ obok licznych neutralnych światopoglądowo imprez organizuje spotkania z „autorytetami” pokroju Agnieszki Holland (dla której Jezus Chrystus jest „krwawym pulpetem”; roniąca obficie łzy nad „faszystowskim” Marszem Niepodległości), Krystyny Jandy (która nie „czuje potrzeby wymiany myśli z tym narodem”), Jerzego Stuhra (dla którego decyzje polityczne odmienne od jego własnych motywowane są „kompleksem odwetu” i są „zemstą za wielowiekowe ciemiężenie”), a także Tomasza Sekielskiego, Jerzego Owsiaka, Andrzeja Wajdy, czy „postępowego” księdza Adama Bonieckiego. Jakieś to towarzystwo takie nie za zróżnicowane, liberalne takie.

Oprócz tego organizowano m.in. Tydzień Edukacji Seksualnej.

Ale z prawdziwą „truskawką na torcie” mieliśmy do czynienia 17-go października tego roku. Odbyła się wtedy w Auditorium Maximum debata „LGBT – potrzeby, możliwości, wyzwania”. Jak przeczytać mogliśmy na stronie wydarzenia: „[…] Toczy się na ten temat wiele sporów światopoglądowych i politycznych. Niezależnie od nich pragniemy w sposób merytoryczny w rozmowie ze specjalistami przyjrzeć się bliżej tematom, które pojawiają się wokół LGBT, odpowiedzieć na wiele niewyjaśnionych do końca pytań oraz podjąć próbę głębszego ich zrozumienia […]”.

„Specjaliści” oczywiście byli starannie dobrani. Dr Joanna Grzymała-Moszczyńska „psycholożka”, trenerka „antydyskryminacyjna” i aktywistka społeczna, dr n. med. Bartosz Grabski pracujący z osobami homoseksualnymi, Dawid Wojtyczka, członek zarządu Federacja Znaki Równości, która w czerwcu 2019 roku założyła DOM EQ – Krakowskie Centrum Równości, Artur Barbara Kapturkiewicz z zawodu lekarz medycyny, osoba transpłciowa oraz inicjator(ka?) i współzałożyciel(ka?) Grupy Polskich „Chrześcijan” LGBTQ+ Wiara i Tęcza (Kpł 18:22: 22 „Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość!”) oraz Nina Gabryś z Rady Miasta Krakowa (pewnie obecność tej pani miała związek z szerokim strumieniem pieniędzy płynącym z Urzędu Miasta do organizacji LGBT+).

Jasne, powinno się rozmawiać na przeróżne tematy. Rozmawiać, a nie prowadzić monolog.
Na Uniwersytecie Jagiellońskim jest miejsce na debaty do jednej bramki o LGBT, na wydarzenia przypominające zjazd sekty (dotyczące m.in. tematu reinkarnacji), gdzie prowadzona jest aktywna rekrutacja nowych wyznawców również, ale np. o spotkaniu z kobietą, która dokonała aborcji i tego żałuje mowy nie ma.

Nie tędy droga.

PS. Wpis ze strony “TęczUJ”:

“(…) Tak jak wczoraj – dowiedzieliśmy się, że w związku z powstaniem naszej organizacji pasowałoby, jako “reakcję” na nasze działania, przywrócić do życia Związek Akademicki Młodzież Wszechpolska. Związek, który zasłynął z prześladowania Żydów, między innymi popierając numerus clausus oraz numerus nullus i dążąc do wprowadzenia getta ławkowego. Wstyd, że w roku 2019 można w ogóle przywoływać te praktyki w pozytywnym świetle i rozumieć je jako cokolwiek innego niż hańba dla całej społeczności akademickiej, która w tym uczestniczyła” (…)”.

Spokojnie ptysie, my już jesteśmy na uniwersytetach. Na Jagiellońskim też. Jeśli myślicie, że zgodzimy się na obrażanie inteligencji polskiego akademika i tworzenie na naszej uczelni szklarni, przedszkola czy Waszej “bańki” światopoglądowej to grubo się mylicie. W tej chwili cenzuruje się nawet wystawy, gdzie prezentowana jest niezakłamana historia Związku Akademickiego Młodzież Wszechpolska, który przecież latach międzywojennych w pełni kontrolował życie studenckie m.in. przy pomocy bratniaków czy organizując polskim studentom akademiki. Głos narodowy i katolicki niedługo wróci do “main streamu” uniwersyteckiego. Już my o to się postaramy.

Z narodowym pozdrowieniem i braterską miłością,
Młodzież Wszechpolska

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY